MSZ: pokojowe rozwiązanie konfliktu na Ukrainie pod znakiem zapytania
Dążenie do zajęcia Debalcewe przez separatystów wpieranych przez stroną rosyjską można rozpatrywać jedynie jako otwarte naruszenie porozumienia z Mińska - uważa polski resort dyplomacji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych poparło wezwania wspólnoty międzynarodowej do wprowadzenia w życie i respektowania tego porozumienia.
18.02.2015 15:37
"Z głębokim zaniepokojeniem przyjmujemy informacje o wycofywaniu wojsk ukraińskich z Debalcewa, które jest efektem presji wojskowej i ostrzału artyleryjskiego sił antyukraińskich" - głosi wydane w środę oświadczenie MSZ.
Resort podkreśla, że wraz ze wspólnotą międzynarodową strona polska oczekiwała, że "Porozumienia Mińskie podpisane 12 lutego br. i zaakceptowane przez wszystkie strony konfliktu oraz wspierających proces negocjatorów doprowadzą do natychmiastowego i trwałego zawieszenia broni".
"Dążenie do zajęcia miasta przez wspierane przez stronę rosyjską siły separatystów można rozpatrywać jedynie jako otwarte naruszenie wyżej wymienionego porozumienia - jest to bowiem wyraźne przekroczenie faktycznej linii rozgraniczenia, o której mówił dokument. Stawia to pod znakiem zapytania możliwość pokojowego uregulowania konfliktu i powstrzymania dalszej ekspansji sił separatystycznych na Ukrainie" - oświadczyło MSZ.
"W pełni wpisujemy się w dzisiejsze wezwania Wysokiej Przedstawiciel UE ds. Działań Zewnętrznych i Polityki Bezpieczeństwa Federiki Mogherini do bezwzględnego respektowania Porozumień Mińskich oraz jak najszybszego dopuszczenia w rejon Debalcewa obserwatorów OBWE" - głosi oświadczenie resortu spraw zagranicznych. Ministerstwo wyraziło także poparcie dla rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywającej do natychmiastowego wprowadzenia w życie Porozumień Mińskich.
"Ufamy, że jako wspólnota międzynarodowa znajdziemy właściwy sposób odpowiedzi na poważne wyzwania, które obserwujemy na Ukrainie" - oświadczyło MSZ.
Od północy z 14 na 15 lutego formalnie obowiązuje w Donbasie rozejm, uzgodniony w porozumieniu zawartym w Mińsku 12 lutego. Przewiduje on m.in. zawieszenie broni, a następnie wycofanie ciężkiego uzbrojenia ze strefy walk i powstanie strefy buforowej szerokości od 50 do 70 km. Wycofywanie ciężkiego uzbrojenia miało rozpocząć się we wtorek.
Separatyści z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), którzy zapowiedzieli, że uznają warunki rozejmu, oświadczyli, że w mińskich porozumieniach nie ma jednak mowy o mieście Debalcewe w obwodzie donieckim - to ważny punkt kolejowo-drogowy na wschodniej Ukrainie, strategicznie położone miasto, przez które prowadzą szlaki drogowe i kolejowe łączące Donieck z Ługańskiem.
Separatyści żądali od jednostek ukraińskich złożenia broni i opuszczenia miasta, uważając je za "terytorium wewnętrzne DRL". Miasto było intensywnie atakowane od ubiegłego tygodnia przez separatystów.
Władze ukraińskie podkreślały, że sytuacja w Debalcewe to naoczny dowód, że ani Rosja, ani separatyści nie przestrzegają zawartych 12 lutego w Mińsku porozumień pokojowych.
W środę ukraińskie siły rządowe wycofały się z miasta. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył, że jego wojska wycofały się z Debalcewe w sposób "zaplanowany i zorganizowany" i wbrew twierdzeniom miasto nie było okrążone przez oddziały rebeliantów. Poroszenko oznajmił, że operacja w Debalcewe była konieczna, by donieść wspólnocie międzynarodowej, iż strona przeciwna łamie porozumienia pokojowe z Mińska.