MS zwróci pieniądze kobiecie, której konto omyłkowo zajął komornik
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zdecydował, że to ministerstwo sprawiedliwości zwróci pieniądze kobiecie, której konto omyłkowo zajął komornik; straciła ona prawie 30 tys. zł. Resort będzie potem dochodził tej sumy w sądzie od komornika.
24.01.2013 | aktual.: 25.01.2013 06:18
- Podjąłem decyzję o tym, żeby przejąć na siebie, na Ministerstwo Sprawiedliwości zobowiązania wobec pani Danuty i w najbliższych dniach Ministerstwo Sprawiedliwości zwróci jej te pieniądze, a następnie będzie dochodzić tych pieniędzy na drodze sądowej od komornika. Chcę też przypomnieć, że podjąłem decyzję o zawieszeniu tego komornika w czynnościach - powiedział Gowin w TVN24.
- To jest prawie 30 tysięcy i niesłychanie bulwersujący fakt, w majestacie prawa obrabowano z dorobku życia, tak trzeba to powiedzieć, osobę w dodatku ciężko chorą - dodał.
W środę minister sprawiedliwości podjął decyzję o zawieszeniu w czynnościach komornika przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia Ryszarda M., który usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych. Postępowanie karne przeciwko komornikowi prowadzi Prokuratura Rejonowa w Sochaczewie; Ryszard M. będzie zawieszony w swoich czynnościach do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Najbardziej poruszające było to, że wszyscy umyli ręce: umył ręce sam komornik, (...) umyła ręce Krajowa Rada Komorników, na początku umyła ręce prokuratura, no i wreszcie, niestety, przykro mi to powiedzieć, umył ręce sąd, który stwierdził, że wszystko było w zgodzie z przepisami, że ta pani nie ma pieniędzy, to może dochodzić na drodze powództwa cywilnego, pewnie za półtora roku, za rok, odzyskałaby te pieniądze - powiedział w TVN24 Gowin. - Państwo nie może tolerować takiej sytuacji - zaznaczył.
W ostatnich dniach media opisywały przypadek Danuty Bińkowskiej z Sochaczewa, której komornik przez pomyłkę "wyczyścił" konto ze wszystkich oszczędności, łącznie z comiesięczną emeryturą. Było to niemal 28 tys. złotych. W tym przypadku komornik wyegzekwował pieniądze od kobiety noszącej takie samo imię i nazwisko, i mieszkającej w tym samym mieście, ale na innej ulicy niż osoba, która zaciągnęła dług.
Według "Naszego Dziennika" wszystkie zawiadomienia o wszczęciu egzekucji były wysyłane na adres faktycznej dłużniczki. Tymczasem okradziona z oszczędności kobieta dowiedziała się o zajęciu jej pieniędzy z konta, gdy próbowała zapłacić w banku comiesięczne rachunki. Pani Bińkowska ustaliła więc dane komornika, który natychmiast wskazał, że winny jest pełnomocnik ustanowiony wierzyciela. Jak się okazało, adwokat w celu wyegzekwowania pieniędzy podał komornikowi fałszywe dane. Dostarczył mu numery PESEL dłużników, a także wyciąg z ksiąg wieczystych z zakreślonymi PESEL-ami dłużników. Tam numery się nie zgadzały, ale nikt tego nie zweryfikował - napisał "NDz".