Można wynosić książki z cmentarzyska w dowolnej ilości
W podziemiach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego funkcjonuje Cmentarzysko Zapomnianych Książek - informuje "Metro". Po zapłaceniu 30 zł można zabrać z niego tyle książek, ile zdoła się unieść.
17.11.2010 | aktual.: 17.11.2010 10:17
"Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona - książka, która podbiła świat, zainspirowała warszawskiego antykwariusza Waldemara Szatanka do stworzenia miejsca, gdzie stare i zapomniane książki odżywają. Zgromadził ponad 30 tys. najtańszych na świecie egzemplarzy w jednym miejscu.
Wstęp kosztuje 30 zł. Za tę cenę można wziąć tyle książek, ile zdoła się unieść. To dla nich ratunek przed zniszczeniem.
W samej Warszawie na śmietnik trafia 100 tys. książek rocznie. A przyczyny to dramatyczny spadek czytelnictwa, zmieniające się gusta, nowe technologie, zbyt małe mieszkania.
- Dziś książka jest za tania lub za droga. Niektóre są za tanie, by z ekonomicznego punktu widzenia, opłacało się je trzymać na półkach w antykwariacie. Ale z drugiej strony, ludzi nie stać, by je masowo kupować - wyjaśnia Szatanek.
Bibliotekarze i antykwariusze, którzy nie godzą się na takie marnotrawstwo, powołali Ruch Przyjaciół Przeczytanych Książek. W zeszłym roku sukcesem okazało się zorganizowanie przez nich Cmentarzyska Zapomnianych Książek w budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. W ciągu trzech tygodni ok. 6 tys. osób zabrało do domu ponad 36 tys. książek.
Ruch sprzedawał też książki na metry - aby tylko je czytano i by o nich mówiono. Roczny fundusz na zakupy do polskich bibliotek wynosi tylko 10 mln zł.
Książki w Cmentarzysku nie są selekcjonowane, jedynym ograniczeniem jest stopień ich zniszczenia. I ciągle dochodzą nowe egzemplarze. - Dokładając codziennie po 2-3 tys. książek, mamy zapasy na miesiąc - mówi Waldemar Szatanek.
Na próbę Cmentarzysko ma działać przez trzy miesiące. Antykwariusze zapewniają, że książek na pewno nie zabraknie, ale jeśli miejsce nie będzie miało powodzenia, to zostanie zamknięte - czytamy w "Metrze".