"Możesz dopuścić się zdrady". Zamawiałam przyszłość jak nową kieckę
Pandemia-strach-wróżby. To trio, które występuje razem. U wszelkiej maści wróży i wróżbitek zostawiliśmy w tym roku 3 miliardy złotych. Do magicznej puli dołożyłam kilka stówek od siebie.
Zanim zdecyduję, w czyje ręce oddam swój los, spędzam godzinę na wirtualnym targu. Sunąc kciukiem po szybce smartfona, zwiedzam ezoteryczne stragany.
Mijam zdjęcie palących się świec i szklanki z wodą, do której ktoś wbił jajko, aby odczynić urok. Żółtko i przezroczyste białko w aureoli z mlecznobiałego gluta, rozlewają się po ekranie.
Znajduję też kamienie szlifowane w kształt jajka. Ametyst, obsydian, jaspis. Polecane do trzymania wewnątrz pochwy, mają otwierać emocjonalnie. To najładniejsze, z różowego kwarcu, jest na płodność, empatię i uwalnianie traum.
Za nim szklane dildo, zaprojektowane z myślą o ściąganiu blokad wewnętrznych. Pomaga "pozbyć się zbroi z łona". Jest świąteczna promocja na sprawdzanie poprzednich wcieleń i ładowanie czakr. Jest horoskop, kosmogram i astro-kawa na Skype.
Wreszcie jest i tarot. Jedno pytanie - 5 zł, pięć pytań – 25 zł. Rozkład partnerski - 30 zł, zdrowotny 35 zł, a "z okazji nowego roku promo" - 25 zł. Tarotowy Rentgen: cena priv.
Nie biorę po taniości. O moją przyszłość w końcu tu chodzi. Przyciąga mnie estetyczna granatowa grafika ze złotymi literami. Tarot Nashia. Zanim złożę zamówienie, czytam załączone rekomendacje.
"Jestem w totalnym szoku, oczy zostały mi szeroko otwarte! Wszystko się sprawdziło w 100 proc.".
"Pani nie pytała o żadne szczegóły, a trafnie nakreśliła moją obecną sytuację i rozterki. Było mi ciężko uwierzyć, ale to naprawdę były słowa, które mogłam przenieść do tego, co się akurat u mnie dzieje. Polecam z całego serca".
"Karty pokazują mężczyznę, który jest tobą zauroczony"
- Twoja karta ogólna, to karta Pustelnika – kobieta ma niski, lekko chropowaty głos. Odsłuchuję wróżbę na messengerze. Dwie godziny po tym, jak wyrównałam energię, przelewając na jej konto 90 złotych.
- Ta karta mówi o potrzebie przebywania samej. Dużo papierów, książek, dokumentów. Ogólna energetyka to mądrość i zdobywanie wiedzy. Mniej skupiania się na tym, co przyziemne. Będziesz dryfowała w poważnych tematach.
"Niech to szlag" – mruczę pod nosem, ale słucham dalej.
- Nie znam twojego statusu związku, ale początek roku może być trudny. Będziesz odchodzić. Karty pokazują mężczyznę, który jest wrażliwy i tobą zauroczony. Pojawią się między wami przeciążenia emocjonalne i możecie się posprzeczać. Relacja ulegnie zmianom. Księżyc to karta nocy. Chodzimy po omacku i nie wiemy co zrobić…
Ale ja pytałam o uczucia, a karty mówią o pracy: - Będziesz w niej głęboko zanurzona! Kobieta bardzo pracująca, która dobrze radzi sobie w kwestii finansów. Tak to widzę w przyszłym roku.
Nie wytrzymuję. Przerywam odtwarzanie i dzwonię do przyjaciółki.
- Nie uwierzysz, co powiedziała mi wróżbitka! Zdaję relację na gorąco.
- I za to zapłaciłaś prawie stówkę? - pyta. - Ja też powinnam zacząć cię kasować!
Przypomina, że kilka dni wcześniej rozmawiałyśmy o postanowieniach noworocznych. Wspomniałam, że mam jedno. Odetchnąć. Rok bez dodatkowych zajęć, kursów, z wolnymi wieczorami. Chcę wiedzieć, co wiem i nic więcej! Pobyć bez ulepszania, chcę być taką, jaką jestem.
Wtedy przyjaciółka wybuchła dzikim śmiechem: - Nie wytrzymasz dłużej niż tydzień. Nie ma nic bardziej twojego niż praca i nauka, taka właśnie jesteś!
Dalej słuchamy już razem. Odtwarzam nagranie na komputerze, podkręcając dźwięk. Informacja od kart jest taka, żebym uważała na facetów.
- Jeden pojawia się w pracy. Nieciekawy typ, na siłę będzie chciał romansować. Ty tego nie szukasz. Chcesz rzetelnie pracować, więc podziękujesz za współpracę - mówi z namysłem głos z komputera. W słuchawce milczenie, ale niemal słyszę, jak przyjaciółka wywraca oczami.
- Z kolejnym będziesz tak mocno dyskutować, aż pójdą iskry! Pojawi się żywe intelektualne porozumienie, a z nim możliwość romansu. Ale uważaj! Mam tu kartę Diabełka, a on trochę miesza. Romans przyjemny i sympatyczny, a potem może się pokomplikować. To jest relacja dana od losu, więc możesz przed nią nie uciec.
- Gdzie, jak nie w pracy, miałabyś poznawać facetów, skoro ciągle zasuwasz? - wypala przyjaciółka. - Czy ona nam powie w końcu coś, czego ja nie wiem?!
- W kwestiach zdrowia, zwróć uwagę na sprawy kobiece - jakby na zawołanie mówi tarocistka. Jej głos jest wyraźnie zmartwiony. - Jajniki, jajowody, macica, te sprawy. Wyniki badań mogą cię zaniepokoić. Może się okazać, że przyplątało się jakieś nieciekawe dziadostwo. Pojawi się propozycja zabiegu i to chyba gdzieś na wyjeździe. Trzeba będzie się przemieścić. To już nie są żarty, rób badania. Trzeba działać! Otrzymasz pomoc od dwóch fachowców. Pokazuje się karta Sukcesu, więc wszystko skończy się dobrze.
No, to powiedziała.
Po odsłuchaniu nagrania pytam Nashię, czy może przydałaby się "druga diagnoza" od kogoś zaufanego. Wróżbitka odradza jednak stawianie kolejnego Tarota. Nie wolno kart pytać znowu o to samo, bo "pokażą głupoty". Mieszają, kiedy się sprawdza ich wiarygodność. Trzeba odczekać kilka tygodni, co najmniej jeden cykl księżycowy.
- Ale jasnowidz i numerolog to już co innego – mówię sobie i szukam namiarów.
Czekanie na kolejne przepowiednie skracam sobie lekturą badań CBOS-u. W 2018 roku horoskopy czytało 45 proc. Polaków. Trzy lata później te wyniki wydają się mocno niedoszacowane, co wróżę z ekonomicznych i kulturowych przesłanek. Rynek ezoteryczny w Polsce jest dziś wyceniany na 3 mld złotych. Od 2012 wzrósł o 30 proc. Największą popularnością cieszą się wróżby i przepowiednie multimedialne, to one są najwięcej warte.
"Jesteś duszą towarzystwa"
Pięć dni po tym, jak dodałam do wirtualnego koszyka numerologiczną prognozę, otrzymuję mail. W załączniku PDF. Skroń zaczyna mi pulsować już po pierwszych zdaniach.
"Lubisz przebywać z innymi w życiu prywatnym i zawodowym. Ludzie i relacje są dla Ciebie bardzo istotni. Umiesz szybko nawiązać relacje z osobami z różnych środowisk. Lubisz prowadzić długie rozmowy, dzielić się z innymi tym, co dzieje się w Twoim życiu i słuchać o tym, co u innych".
Jeśli czytanie przepowiedni, to test na cierpliwość zesłany przez kosmos, to czuję, że za chwilę go obleję.
"Masz grono zaufanych znajomych, ale także takich dalszych. Potrafisz opowiadać i zajmować innych swoją historią. Jesteś duszą towarzystwa. Masz łatwość wysławiania się i głowę pełną pomysłów. Potrafisz wczuć się w emocje innych i zrozumieć ich potrzeby". Numerolożce najwidoczniej brakuje podobnych umiejętności. Najbardziej nie lubię, gdy ktoś inny mówi mi, co lubię. O tym nie wspomniała.
Jest za to o podwójnym działaniu siódemki. Może w końcu coś dobrego?
"To czas skupienia na własnym wnętrzu oraz rozwoju intelektualnego, a także wykonywania zadań, które mogą przynieść prestiż czy uznanie w przyszłości. To też czas, który wolimy spędzać we własnym towarzystwie lub okoliczności tak się układają, że czujemy się odizolowani od innych".
O tym już gdzieś słyszałam. Wreszcie jestem zaintrygowana! Przewijam żwawo do karmy wyliczonej z imienia i nazwiska.
"W obecnym okresie w Twoim życiu pojawia się wiele sytuacji stresujących. W zależności od Twojej odporności psychicznej będziesz odczuwała je bardziej lub mniej. Sytuacje stresujące mogą dotyczyć bardziej Twojej pracy lub życia prywatnego" - karma za jedyne 69 złotych. Czyżby ktoś na moje zamówienie, właśnie mnie obrażał i to jeszcze rozwleczonymi słowami? Na temat zdrowia nie ma nic więcej.
Jest za to inna prognoza: "Możesz dopuścić się zdrady wobec kogoś lub ktoś wobec Ciebie. Zdrada dotyczy najczęściej jakiejś osoby z Twojego otoczenia".
Niebywałe Sherlocku – znów mruczę do siebie, ale zaraz karcę się myślach. W poprzednich latach regularnie zdradzałam całą Polskę, mieszkając za granicą. Jedna osoba z otoczenia? To będzie duży postęp.
Zanim zamknę laptopa, buszuję w amerykańskich badaniach. Według tych z Pew Research Center z 2018 roku, co najmniej 60 proc. millenialsów w Stanach uznało swoją wiarę za "duchowość New Age", a około 30 proc. wierzyło konkretnie w astrologię.
CBOS w tym samym roku na podstawie badań podawał, że wśród czytelników horoskopów w Polsce większość stanowią kobiety (55 proc.), ale co trzeci mężczyzna (34 proc.) sięga po wróżby równie chętnie.
"Pani dała mu w twarz"
Zaczynam zamawiać przyszłość jak nową sukienkę. Tym razem ruszam do jasnowidzki. Okazuje się, że – poza przelewem - potrzebuje ode mnie odpowiednich zdjęć. Zamiast trzech fotografii z różnych okresów życia, wysyłam drugie tyle. Przykładam się również do świeżego selfie. Powtarzam kilka razy, aż będę zadowolona z efektu. Zależy mi, żeby wyglądać na pogodną. Może wtedy los odwzajemni uśmiech?
Podczas wysyłki rozważam, czy domówić przekaz od bliskich zmarłych, ale obawiam się, co mama powie na te wszystkie wróżby.
Obrazy z przyszłości przychodzą tydzień później. Na raty. Patrzeć daleko w przód to chyba duży energetyczny wydatek.
"Widzę, jak pani pisze. Ładna okładka notesu, zeszytu czy książki. Coś jak blady róż, morelowy, brzoskwiniowy, łososiowy. Piękny, delikatny".
Owszem mam taki, podobnie jak notesy w innych kolorach. Przecież zajmuję się pisaniem.
"Finanse bez większych zmian, stabilnie". Chyba się jej nie pokazało, że jestem freelancerką.
"Jazda na rowerze i gimnastyka. Sport to pani odskocznia?". Jak u wielu. A może znalazła mnie na Instagramie?
"Bliski mężczyzna, zachował się nie w porządku, pani dała mu w twarz. Jest dużo wyższy od pani".
Brwi unoszę tak wysoko, że zaraz sięgną nasady włosów. Daję znać, że odbieram to symbolicznie i dopytuję o wygląd delikwenta.
"Dobrze, bo czasami widzę symbolicznie. Twarzy nie widziałam!".
"Dużo pisania. Zbyt mocne tematy, silne obciążenia psychiczne. Pani jest bardzo wrażliwą kobietą, ale też ambitną i silną wewnętrznie".
Zagaduję o te ciężary. "Poczułam obawy, czy pani to wytrzyma. Czy ta praca pani nie zniszczy? Pani ma rozeznanie, wie, co jest ciężkie". Na zawołanie przypominam sobie, że nie pojechałam na granicę z Białorusią, mimo że byłam już spakowana.
Jakimi tematami powinnam się więc zająć? Domagam się ukierunkowania.
"Wszystko, co dotyczy kobiet i ich obrony. Czy jak to fachowo ująć…? I słowo felietony też mi się pokazało". Zapewniam, że nie trzeba bardziej fachowo. W wersjach roboczych mam pomysł na cykl reportaży o kobietach. Ciekawe, co na to redakcja.
"Widzę spotkania z gronem przyjaciół, ale nie widzę partnera ani poważnego związku. Pani jest sama? Miłe spotkania, ale ze znajomymi. Luźna atmosfera, radość, wsparcie. Teraz pojawia się mężczyzna. Szczupły, nie bardzo wysoki, o łagodnym usposobieniu. Zaiskrzy, chemia, wzajemne przyciąganie. Widzę go, jak wyłania się zza znajomych. Nie umiem określić daty, ale tak jakby koniec 2022, jakaś wspólna impreza. Może sylwester? Nie wiem, ale to będzie pani mąż".
Oho! Jak tylko złapię ponowne oddech, który chwilowo straciłam, pytam, jaki będzie.
"Widzę szacunek, przyjaźń i stopniowe poznawanie. Taktowny, z wyczuciem, podobny do pani. Niech mąż dba o stan zdrowia i bada się kontrolnie. U niego to ważne". Jak tylko poznam, na pewno przekażę.
"Pokazuje mi się obok pani mały rowerek dziecięcy i chłopiec". W tym momencie doświadczam mini paraliżu twarzy, na szczęście w wiadomościach tego nie widać. A zdrowie? "Nie czuję nic niepokojącego. Proszę zrobić ogólne i kobiece badania kontrolne".
"Strzel palcami i się uda. To obiecuje magia"
Dawniej usługi dywinacji, czyli wróżbiarstwa właśnie, ogłaszano w prasie. Przyszłość przepowiadano telefonicznie. Kaszpirowski leczył przez telewizor. Dziś mamy Facebooka. Czy to taka duża zmiana?
- Nie sądzę - mówi dr hab. Zuzanna Grębecka, antropolożka kultury i etnolożka, która od lat bada magię i wierzenia. - W kabale osoba, która przychodzi po wróżbę, powinna przełożyć karty. Ale w tarocie już nie jest to konieczne. Magia na odległość była zawsze.
Również "od zawsze" ludzie biorą pieniądze za coś, co nie istnieje fizycznie. Ja na przykład za ten reportaż. Choć uderzam palcami w klawiaturę, owocu mojej pracy nie będę mogła dotknąć. Zostanie zawieszony w świecie wirtualnym. A jednak wróżbici mają w Polsce jeszcze gorszą sławę niż dziennikarze. - Dlaczego? - pytam specjalistki.
- Bo wierzymy w "tu i teraz". Mamy przekonanie, że wszystko robimy najlepiej, jak to możliwe. Każda kultura wierzy, że ma monopol na prawdę. W naukach humanistycznych mówi się o sinusoidzie dziejów - przechodzimy od duchowych do naukowych faz kultury. Jeśli przypadło nam żyć akurat w tych analitycznym czasach, to się będziemy upierać, że tylko taki jest świat – tłumaczy dr Grębecka. - Możemy świat widzieć jako przezroczysty albo patrzeć na niego, jak na księgę do odczytania.
W trendach, zamiast bogów, dziś króluje psyche, ale naukowy światopogląd wydaje się pękać na naszych oczach. W 2019, gdy usługi astrologiczne zaczęły być dostępne w formie aplikacji na telefon, jedna z nich, "Co-Star", pozyskała 6 milionów dolarów z kapitału wysokiego ryzyka. W 2021 roku kolejne 15 milionów finansowania. Przesłaniem zarządzają daty i algorytmy.
- Czy ezoteryka wejdzie do głównego nurtu? - pytam.
- Ona nigdy z niego nie wyszła. Jej wpływy rozszerzały się wtedy, kiedy przychodziły specyficzne czasy. New Age zrobił się popularny w Polsce w okresie transformacji. Trend rosnący pojawia się wtedy, kiedy czujemy się niepewni, nie bardzo wiemy jak zorganizować swoje życie i kiedy mniej wierzymy w naukę, bo bywa, że ona nas zawodzi - tłumaczy antropolożka.
- Może ktoś prowadzący warzywniak, po godzinach stawiał kabałę. W czasie pandemii pomyśli sobie: dywersyfikacja! Jeśli sklep pada, a nakręca się akurat rynek usług ezoterycznych, dlaczego w to nie wejść?
Cóż, chyba rzeczywiście można wejść w ten biznes z podejściem cynicznym. Skoro są ci, którzy potrzebują usługi, to zawsze będą tacy, którzy zechcą ją sprzedać. Są i tacy, dla których praca jest powołaniem. Wierzą, że dzięki ich wskazówkom, ktoś będzie mógł lepiej ułożyć swoje sprawy. Znów na dwoje babka wróżyła.
Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, jak pogodzić wróżby i wiarę. Wszak ezoteryka według wielu religii, to prosta droga w ramiona diabła.
Okazuje się, że ma z tym problem choćby rodzina tarocistki Nashi.
- Pochodzę z rodziny katolickiej. Ciotka do tej pory twierdzi, że przez tarota mam problemy w życiu. Odpowiadam, że i bez kart je miałam. Gdy odwiedzałam rodzinę, na stole, niby przypadkiem, zawsze leżała książka o tym, że tarot to zagrożenie duchowe. Dla mnie liczy się intencja. Jeśli ktoś mnie traktuje jak nawiedzoną, to co mogę zrobić? Z nożem nie chodzę, nikogo nie zabiłam. Ludzie sami do mnie przychodzą, każdy świadomie wybiera czy chce coś usłyszeć od kart - mówi Nashia z lekką irytacją.
- Wiele osób jest sceptycznych tak samo wobec magii, jak i wobec religii. Ale zwątpienie też jest rodzajem wyznania - mówi dr Grębecka. - Jeśli nie wiemy, jak coś działa, nie znaczy, że nie działa wcale. - Żyjemy w świecie natychmiastowym. Mogę pomodlić się do bóstwa i poczekać. Ale mogę też zadziałać magicznie i na przykład kupić oczyszczanie energii. Strzel palcami i się uda. To obiecuje magia - tłumaczy dr Grębecka.
Nadzieję kupię tanio
Do Nashi ludzie najczęściej przychodzą kupować nadzieję. Naprawdę ma na imię Kasia. Rozgadany rudzielec przenikliwe spojrzenie chowa za wielkimi oprawkami okularów. Nadzieją jednak nie handluje.
- Nie obiecuję, nie upiększam, nie lukruję. Po prostu patrzę na karty i słyszę słowa w swojej głowie. Mówię na to "przekaz od kart". Każdy tarocista ma swoją filozofię. Ja, jak na Rybę, jestem raczej racjonalna. Uważam, że każdy może napisać książkę o tarocie, ale nikt z nas, tarocistów, naprawdę nie wie, z czym ma do czynienia. Nie da się poznać tego rozumem.
Kasia nie obawia się pomyłek.
- Jeżeli przychodzi do mnie dorosła osoba, która wie, jak wygląda jej życie, to raczej jest w stanie ocenić czy jest dobrze, czy źle. Jeśli pyta o coś obcą babę, to może chce usłyszeć odpowiedzi, które są w niej, ale płyną z cudzych ust? - Kasia chyba nie zdaje sobie sprawy, że mówi Jungiem, który twierdził, że podświadomość w tarocie przychodzi do nas z zewnątrz.
- Nie chcę robić za psychologa, ale czasem przy okazji stawiania kart tłumaczę sprawy, które mnie się wydają oczywiste. Jak widzę te zdrady, te kochanki, to mówię, że zasługujemy w życiu na coś więcej niż strzępy. Najpierw to jak grochem o ścianę. Przychodzą po dodatkowe pytania, bo liczą, że karta się odwróci. Po jakimś czasie pojawiają się znowu i mówią: "Jednak ma kogoś". Często powtarzam, że ja za nich życia nie będę układała. Ja tylko pokazuję, jak wygląda wycinek do operacji. Jeśli chcą się z czymś uporać, polecam psychoterapię.
***
Zamykam morelowy zeszyt, w którym zapisałam wytyczne do hakowania świata i sięgam po telefon: - Poproszę jak co roku, cytologię, USG dopochwowe i mammografię.
Żadna przepowiednia nie panuje nade mną. To ja mogę zapanować nad przepowiednią.