Motywy zabójstwa brytyjsko-irackiej rodziny nadal nie znane
W domu w Anglii należącym do brytyjsko-irackiej rodziny al-Hilli, zamordowanej w zeszłym tygodniu we Francji, nie znaleziono niebezpiecznych substancji - podała policja. Wcześniej okoliczne domy ewakuowano z obawy przed materiałami wybuchowymi.
10.09.2012 | aktual.: 10.09.2012 16:34
- Policja hrabstwa Surrey może potwierdzić, że materiały znalezione dzisiaj rano na Oaken Lane w Claygate nie są niebezpieczne - oświadczyła policja w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej.
Wcześniej źródła zbliżone do śledztwa powiadomiły, że w domu zamordowanej rodziny znajdują się "potencjalnie wybuchowe substancje". Policja od trzech dni przeszukuje dom rodziny al-Hilli, znajdujący się ok. 40 km na południe od Londynu.
Trzy osoby z tej rodziny - mężczyzna i dwie kobiety - zostały zastrzelone 5 września w okolicach jeziora Annecy we francuskich Alpach. Ocalały dwie dziewczynki, z których jedna została ciężko ranna. Ciała trojga zabitych oraz dzieci znaleziono w aucie na brytyjskich numerach rejestracyjnych.
Według AFP w poniedziałek po raz trzeci francuscy żandarmi z pomocą brytyjskiej policji przesłuchali w Wielkiej Brytanii brata zamordowanego mężczyzny, Zaida. Śledczy chcą wyjaśnić szczegóły sporu finansowego między braćmi. Jest to jeden z tropów badanych w śledztwie dotyczącym zabójstw.
Brytyjskie media twierdzą, że Zaid al-Hilli od ponad 10 lat pracuje w firmie Burhill Group Ltd, będącej właścicielem klubów golfowych i nieruchomości.
Również w poniedziałek francuski prokurator Eric Maillaud potwierdził, że starsza kobieta irackiego pochodzenia, która została zastrzelona, jest babką dwóch ocalałych z tragedii dziewczynek i mieszkała w Szwecji.
- Potwierdziliśmy, że chodzi o babcię dzięki dowodom zebranym w Wielkiej Brytanii, głównie zeznaniom osób z otoczenia ofiar - powiedział Maillaud. Wyjaśnił, że analizy DNA zostaną przeprowadzone w późniejszym terminie.
Babka dziewczynek, jej córka Iqbal al-Hilli oraz zięć Saad, zostali zastrzeleni na leśnej drodze w pobliżu kempingu w Saint-Jorioz w południowo-wschodniej Francji, niedaleko granicy francusko-szwajcarskiej. Zabity został także francuski rowerzysta, który najprawdopodobniej na miejscu zbrodni pojawił się przypadkiem.
Z tragedii, do której doszło 5 września, ocalały dwie dziewczynki. Siedmioletnia Zainab została ciężko ranna. Jej czteroletnia siostra Zeena nie doznała żadnych obrażeń. W niedzielę krewni zabrali ją do Anglii.
Wcześniej Zeena została dwukrotnie przesłuchana. Mówiła śledczym, że nie znała dobrze starszej kobiety, która znajdowała się wraz z jej rodzicami i siostrą w samochodzie. Według prokuratora można to wyjaśnić faktem, że czterolatka niezbyt często widywała babcię.
Prokurator ma nadzieję, że siedmioletnia Zainab zostanie przesłuchana w najbliższych dniach, jak tylko zgodę na to wydadzą lekarze. W niedzielę została wybudzona ze śpiączki farmakologicznej w szpitalu w Tuluzie. Wciąż przyjmuje środki uspokajające - powiedział Maillaud.
Śledczy uznają Zainab za kluczowego świadka wydarzeń sprzed niespełna tygodnia. Jako jedyna mogła widzieć sprawcę lub sprawców morderstwa.