Motocykl pędził po autostradzie bez kierowcy. Szokujący widok w Antwerpii

Do niecodziennej sytuacji doszło we wtorek po południu na obwodnicy Antwerpii, gdzie kierowcom ukazał się rozpędzony motocykl, który poruszał się bez kierowcy. Nagranie z tego zdarzenia bije rekordy popularności w Belgii, a internauci nazywali je typowym przykładem "ghost ridera". Lokalna policja szybko ustaliła, co stało za tym, że jednoślad mknął do przodu, nie będąc w tym czasie przez nikogo prowadzony.

Nietypowe sceny na obwodnicy w Antwerpii z udziałem motocykla "widmo".
Nietypowe sceny na obwodnicy w Antwerpii z udziałem motocykla "widmo".
Źródło zdjęć: © HLN | Screenshot

05.10.2022 | aktual.: 05.10.2022 15:12

Kierowcy na obwodnicy Antwerpii byli w niemałym szoku, kiedy we wtorek na ich oczach pojawił się pędzący motocykl bez kierowcy. W to samo po południe doszło też do innych incydentów na tej trasie, jednak zdarzenie z jednośladem wzbudziło najwięcej emocji i kontrowersji.

Okazało się, że motocyklista najechał wcześniej na metalowe rury, co spowodowało jego upadek. Rozpędzona maszyna zachowała równowagę i poruszała się dalej. Zaskoczeni tym widokiem kierowcy wyjęli telefony i zaczęli nagrywać niecodzienny obrazek na autostradzie. Wideo szybko stało się hitem sieci.

"Tego dnia otrzymaliśmy kilka zgłoszeń w sprawie przebicia opon przez metalowe rury, które utrudniły życie kierowcom uczestniczącym w ruchu drogowym na obwodnicy Antwerpii" - przekazano w policyjnym oświadczeniu.

Nagrania z tego zdarzenia szybko obiegły Internet, dlatego też sprawa nabrała znacznie większego rozmachu. Jeden z belgijskich portali Hln poprosił o komentarz odnośnie całej sytuacji rzecznika policji, by rozwiać wszelkie wątpliwości i dowiedzieć się jeszcze więcej.

- W sumie w zdarzeniu brało udział co najmniej sześć pojazdów. Na drodze były porozrzucane metalowe pręty. Uszkodzone samochody oczywiście zjechały na pobocze, powodując niewielkie utrudnienia w ruchu. Natomiast motocyklista musiał zostać zabrany do szpitala w wyniku odniesionych obrażeń - poinformowano.

Jak to możliwe?

Zdaniem Arno Jaspersa, belgijskiego eksperta od jednośladów, wyjaśnienie całego zdarzenia jest proste. Mężczyzna twierdzi, że motocykl samodzielnie pędził do przodu, ponieważ jego kierowca musiał ustawić wcześniej tempomat.

- Widocznie motocyklista przed upadkiem ustawił tempomat. Kiedy stracił równowagę i upadł, jego pojazd dalej utrzymywał pion i poruszał się do przodu. Uchylona przepustnica utrzymywała obroty silnika i jego moc. Stała prędkość pozwoliła jednośladowi utrzymać pion - wyjaśnił Jaspers.

Zobacz także
Komentarze (100)