Moskwa wysłała bombowce. Siły Szybkiego reagowania NATO zareagowały
Z norweskiego lotniska poderwano dwa myśliwce F-35 do identyfikacji rosyjskich bombowców, które znalazły się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.
Dwa norweskie F-35 zostały wysłane z lotniska w Evenes w poniedziałek rano, aby zidentyfikować grupę rosyjskich samolotów wojskowych lecących na zachód od Półwyspu Kolskiego, podaje "The Barents Observer".
- Zidentyfikowano dwa bombowce dalekiego zasięgu Tu-95MC, dwa powietrzne tankowce Ił-78 i cztery myśliwce Mig-35 - poinformował Marius Vågenes Villager z dowództwa operacyjnego Norweskich Sił Zbrojnych.
Siły szybkiego reagowania
Villager wyjaśnia, że natychmiastowa reakcja norweskiej obrony to standardowa procedura w ramach Sił Szybkiego Reagowania NATO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężna salwa z HIMARS-ów. Deszcz rakiet spadł na Rosjan
- Taka sytuacja ma miejsce około 50 razy w roku. Łącznie identyfikujemy około 100 samolotów. Jak dotąd nie odnotowaliśmy żadnych zagrożeń ani incydentów w powietrzu - mówi Villager, cytowany przez gazetę "Nettavisen". - Jeśli nieznany samolot zbliża się do naszej przestrzeni powietrznej, Norweskie Siły Zbrojne podrywają dwa F-35 stacjonujące w bazie lotniczej Evenes. Odnajdują one nieznane samoloty, identyfikują je i dokumentują ich obecność. Myśliwce mają również zapobiegać nielegalnemu naruszaniu norweskiej przestrzeni powietrznej - dodaje.
Powołując się na oświadczenie rosyjskiego MON, prokremlowska agencja TASS podała, że bombowce Tu-95 MC wykonały "planowy lot nad neutralnymi wodami Morza Barentsa i Morza Norweskiego" w ramach rutynowych działań, które odbywają się "w ścisłej zgodności z międzynarodowymi przepisami dotyczącymi przestrzeni powietrznej".
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski