Mordowani księża i gwałcone zakonnice
Od dwóch miesięcy w Indiach brutalnie atakowani są chrześcijanie. Prześladowania ogarniają coraz nowe regiony. A media coraz rzadziej informują o atakach. Ten temat już spadł z czołówek światowych gazet i programów telewizyjnych. Mordowani księża, torturowani wierni, zburzone lub sprofanowane kościoły, tysiące spalonych domów. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi w lasach schroniło się przed hinduistycznymi oprawcami. By uniknąć gwałtów, zakonnice zamieniają habit na sari. Taki jest w skrócie obraz pogromu chrześcijan w Indiach.
24.10.2008 | aktual.: 27.10.2008 11:01
Dobrze przygotowany spisek
Zaczęło się 23 sierpnia w stanie Orisa. Nieznani sprawcy zamordowali wówczas hinduistycznego guru Swamiego Laxananada Saraspatiego. Wielokrotnie podżegał on do antychrześcijańskich zajść. Zginął w drodze na nabożeństwo, podczas którego chciał przywrócić hinduistycznym bogom teren skalany przez – jak mówił – obecność wyznawców Chrystusa.
O zabójstwo hinduistyczni fundamentaliści oskarżyli chrześcijan, choć od samego początku było wiadomo, że za śmiercią guru stoją maoistyczni bojówkarze. Poleciały pierwsze kamienie, podłożono ogień pod kościoły i sierocińce. Zaczęło się polowanie na chrześcijan. Dopiero po ponad miesiącu walk okazało się, że policja zataiła dowody. Maoiści zostawili przy ciele Saraspatiego listy, w których przyznali się do zabójstwa. Policja ich jednak nie ujawniła. Informacji o sprawcach mordu nie chciała też upowszechnić lokalna prasa. W dniu, w którym prawda wyszła na jaw, aresztowano dwóch chrześcijan, oskarżając ich o zabicie hinduistycznego guru. Stało się jasne, że radykałowie szukali tylko pretekstu, by zaatakować chrześcijan, i że ich akcja była wcześniej zaplanowana i doskonale przygotowana. Czystka religijna dokonywana jest pod hasłem: „zabijcie chrześcijan i zniszczcie ich instytucje”.
Zapowiedzią zbliżającego się pogromu było brutalne zamordowanie 38-letniego karmelity. Jego zmasakrowane ciało znaleziono 16 sierpnia. Zabito go, gdy jechał odprawić niedzielną Mszę w wiejskiej kaplicy. Arcybiskup Hajdarabadu uważa, że zabójstwo misjonarza było przykładem rosnącej agresji wobec katolików w Indiach, a także przejawem zawiści wobec Kościoła katolickiego, który skutecznie przyczynia się do rozwoju tamtych terenów, pomagając ludziom uciskanym. Z każdym dniem rośnie liczba męczenników za wiarę. Nazwisk wielu z nich nigdy nie poznamy. Lalji Nayakowi oprawcy przystawili nóż do gardła i żądali, by wyparł się Chrystusa. Nawet torturowany odmówił „powrotu” na łono hinduizmu. Misjonarka miłości została zgwałcona przez grupę hinduistów na oczach biernie przyglądających się zajściu dwunastu policjantów. Dushashana Majhi wraz z 15-letnim synem fundamentaliści zaskoczyli we śnie. Wywlekli ich przed dom i wznosząc antychrześcijańskie hasła, zamordowali siekierami. Niladra Konara bestialsko bito przez kilka
godzin. Na koniec oprawcy polali mu twarz środkami chemicznymi. – Oślepili mnie – mówi – ale mam w sobie światło Chrystusa.
Z każdym tygodniem prześladowania ogarniały kolejne stany: Kerala, Karnataka, Andra Pradeś, Tamil Nadu, Madhja Pradeś, Chattisgarh. Rozpoczęło się zorganizowane polowanie na księży i liderów chrześcijańskich wspólnot. Prześladowcy chcą przestraszyć chrześcijan i zmusić ich do powrotu na łono „jedynej słusznej religii, jaką jest hinduizm”. Sporządzili nawet listę potencjalnych ofiar. Znalazł się na niej m.in. abp Raphael Cheenath. Metropolita Katak-Bhubaneśwar otrzymał kartkę z wydanym na siebie wyrokiem śmierci. Widniał na niej trójząb, symbol hinduskich nacjonalistów.
Indie nie dla Chrystusa
Coraz wyraźniej widać, iż u podstaw obecnej antychrześcijańskiej rewolty stoi nie tyle religia, ile ideologie wykorzystujące wiarę do manipulowania ludźmi. Nuncjusz apostolski w Indiach uważa, że coraz bardziej widoczne są grupy dążące do utworzenia fundamentalistycznego państwa, którym zależy na tym, by powstrzymać ekspansję chrześcijaństwa. – Wypaczają rzeczywistość, twierdząc, że chrześcijanie siłą zmuszają do konwersji. Pada wiele absurdalnych oskarżeń. Słuchałem ostatnio w telewizji przywódcy jednej z grup fundamentalistycznych. Mówił, że oni nie sieją przemocy. Ale przemoc wymierzoną w chrześcijan uznał za coś dobrego, ponieważ chrześcijanie odbierają innym pracę. To jest bezsensowna teza – podkreśla abp Pedro López Quintana i dodaje: – W ten sposób bardzo łatwo manipulować prostymi ludźmi. Do Indii obecnie nie może wjechać żaden nowy ksiądz z zagranicy, który chciałby podjąć w tym kraju pracę duszpasterską. Zwyczajnie nie dostanie wizy.
Indie to jeden z najbardziej zróżnicowanych krajów z ponad miliardem mieszkańców mówiących 1500 językami i dialektami. Główną religią jest hinduizm, a jego wyznawcy teren Indii uznają za swoje „terytorium kanoniczne” i ostro sprzeciwiają się jakimkolwiek zmianom religii. Prozelityzm zakazany jest przez prawo. W kilku stanach obowiązuje tak zwana ustawa o konwersji, zabraniająca m.in. prowadzenia ewangelizacji bez pozwolenia władz i nakładająca kary za przechodzenie z hinduizmu na inną religię. Chrześcijanie dostają do podpisania czystą kartkę. Potem jest na niej dopisywane, że wyrzekają się Chrystusa i wracają na łono jedynej prawdziwej religii. Samo to jednak nie wystarcza. „Skruszony chrześcijanin” musi zapłacić karę pieniężną za odejście od hinduizmu, a w ostatnich tygodniach na znak „prawdziwości nawrócenia” powinien zabić chrześcijanina lub przynajmniej sprofanować kościół. A przecież konstytucja Indii gwarantuje wolność sumienia i religii.
To sprawa polityczna
John Hanford, odpowiedzialny w amerykańskim Departamencie Stanu za kwestie wolności religijnej, zwraca uwagę, że za falą antychrześcijańskich zamieszek stoi nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa (Bharatiya Janata Party). Członkowie tego ugrupowania promują nacjonalistyczno-religijną ideologię zwaną „hindutvą”. Definiuje ona narodową tożsamość w kategoriach przynależności religijnej. Partia systematycznie dąży do przekształcenia Indii w hinduistyczną teokrację. – Wzory czerpie z sąsiednich krajów: Pakistanu i Bangladeszu, gdzie religią państwową jest islam – zauważa ks. Francis Xavier D’Sa. Nawracający się na chrześcijaństwo dalitowie pochodzący z najuboższych warstw społecznych oraz promowanie równości wszystkich ludzi przez Kościół, sprzeciwiający się zniesionemu tylko w teorii systemowi kastowemu, stają się przeszkodą w realizacji tego planu. Stąd też przypominanie o kolonialnej przeszłości i głoszenie, że Kościół chce narzucić obcą religię i kulturę w celu zniszczenia Indii. Ks. D’Sa podkreśla, że choć
w przeszłości dyskryminująca mniejszości religijne polityka partii doprowadziła do tego, że w 1999 r. straciła ona władzę, to obecnie głoszone przez nią idee znajdują nowych wyznawców także wśród stanowych i federalnych władz. L – Rząd przygląda się i nie podejmuje konkretnych działań, a chrześcijanie giną – mówi indyjski jezuita. Obserwatorzy podkreślają, że fala antychrześcijańskiej przemocy rozpoczęła się po krajowym zjeździe Partii Ludowej, którego celem było wypracowanie strategii przed wyborami do parlamentu, zaplanowanymi na marzec 2009 roku Oznacza to, że prześladowanie chrześcijan w Indiach potrwa jeszcze kilka miesięcy. (kab)
Beata Zajączkowska