Morderstwo, które wstrząsnęło Lwówkiem
Prokuratura Rejonowa w Lwówku Śląskim postawiła zarzut zabójstwa Romanowi S. i jego konkubinie Bożenie S. Sprawcy dokonali brutalnego mordu na 34-letnim mężczyźnie. Parze grozi nawet dożywocie.
Do makabrycznej zbrodni doszło w nocy z piątku na sobotę w jednej z kamienic w mieszkaniu podejrzanego. Podczas imprezy suto zakrapianej alkoholem gospodarz najpierw zadał 34-letniemu Maciejowi L. kilka ciosów siekierą w głowę. - Potem maczetą praktycznie odciął mu głowę - wyjaśnia Wojciech Moneta z lwóweckiej prokuratury. Sprawcy rozczłonkowali zwłoki, aby łatwiej się ich pozbyć. Potem, zawinięte w kapę, wrzucili do studzienki kanalizacyjnej, znajdującej się niedaleko budynku. Policję zaalarmowała sąsiadka, która zauważyła Romana S., niosącego coś zwiniętego w koc spod którego wystawała noga.
Marek Madeksza z Komendy Powiatowej Policji w Lwówku przyznaje, że widok, jaki zastali na miejscu funkcjonariusze, był przerażający. Przesłuchanie zabójcy i jego konkubiny było możliwe dopiero w niedzielę. Oboje byli bowiem mocno pijani.
Roman S. przyznał się do winy. Tłumaczył śledczym, że wypity alkohol i zazdrość o konkubinę doprowadziły go do furii. Twierdzi też, że nie zrobił tego sam. Konkubina miała go podżegać do zabójstwa i pomagać pozbyć się ciała. Bożena S. wypiera się tego. Jej wersja jest zupełnie inna. - Zeznała, że cały czas spała i nie wiedziała, co dzieje się w mieszkaniu - relacjonuje prokurator Moneta. Zeznania kobiety nie były jednak przekonywujące i jej także postawiono zarzut zabójstwa.
Sąd Rejonowy w Lwówku ma zadecydować o tymczasowym areszcie na trzy miesiące dla obojga. Z takim wnioskiem wystąpiła prokuratura.