Mordercy z Kredyt Banku - dożywocie utrzymane
(aktualizacja - 14.50)
Sad Apelacyjny utrzymał wyroki dożywotniego więzienia dla trzech sprawców zabójstwa pracowników Kredyt Banku w marcu 2001 roku.
Adwokaci przekonywali sąd, iż wszyscy ich klienci: Grzegorz Szelest, Marek Rafalik i Krzysztof Matusik współpracowali z organami ścigania, do wszystkiego się przyznali, ujawnili istotne okoliczności zbrodni, dlatego zasługują dziś na nadzwyczajne złagodzenie kary, którego nie otrzymali przed sądem I instancji.
"Przepis kodeksu karnego o obligatoryjnym łagodzeniu kary jest bublem prawnym, ale obowiązuje i należy go stosować" - mówili adwokaci. Jeden z nich, broniący Matusika (skazanego na dożywocie z ograniczeniem możliwości ubiegania się o warunkowe zwolnienie z reszty kary po 35 latach, a nie 25 - jak przewiduje normalny przepis) powołał się na prawną zasadę humanitaryzmu wymiaru kary.
Prokurator Danuta Droessler wnosiła przed sądem o utrzymanie wyroku, który w jej przekonaniu zapadł po rzetelnym i prawidłowym procesie, i nie może być mowy o stosowaniu wobec zabójców złagodzenia kary, ponieważ na to nie zasłużyli swoją postawą w trakcie śledztwa i procesu - nie byli bowiem konsekwentni w swoich wyjaśnieniach.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, czyli rodzin zabitych w banku kasjerek, przekonywał sąd, że proces przed sądem I instancji oraz bardzo sprawne śledztwo może być "wizytówką polskiego wymiaru sprawiedliwości", zaś całokształt okoliczności sprawy, społeczna szkodliwość zbrodni oraz postawa skazanych, których porównał do maszyn zaprogramowanych na zabijanie, nakazuje utrzymać dotychczasowy wyrok. Dodał, że jego zdaniem w sprawie zbrodni w Kredyt Banku są okoliczności łagodzące, ale sąd już je uwzględnił w wyroku, bo "gdyby je odrzucił, wszyscy zabójcy zostaliby skazani na kary dożywocia z ograniczeniem warunkowego zwolnienia na 50 lat".
3 marca 2001 r. w warszawskiej filii Kredyt Banku bandyci zastrzelili trzy kasjerki i strażnika. Skradli ok. 104 tys. zł w różnych walutach. Jeszcze podczas śledztwa ujawniono, że mordercy zabijali swoje ofiary pojedynczo, a pozostałym kazali się temu przyglądać. Sędziowie I instancji nie mieli wątpliwości, że żadnemu z zabójców nie należy się nadzwyczajne złagodzenie kary.(an,ck)