Mordercy będą uczyć w szkole
Morderca nauczycielem? - na lekcje z udziałem skazanych zgodził się włocławski Wydział Oświaty. Za to kuratorium protestuje. "Niech każdy zostanie tam, gdzie jest. Nauczyciele w szkole, a więźniowie w więzieniu" - mówi "Gazecie Pomorskiej" kurator Wiesława Wyszyńska.
Od 15 lat uczę w szkole, widzę co dzieje się z młodzieżą. Może im się przydać rozmowa z kimś, kto w życiu zbłądził. My, nauczyciele możemy mówić: nie bierz narkotyków, nie prostytuuj się, nie zabijaj, ale kiedy to powiedzą skazani, będzie bardziej wiarygodnie. Uczniom potrzeba świadków - tłumaczy siostra Karolina Łyskawka. Do ubiegłego roku uczyła religii we włocławskim Gimnazjum nr 9. Teraz jest na urlopie zdrowotnym, od września chciałaby wprowadzić do włocławskich szkół program "Agresja i przemoc - w poszukiwaniu antidotum". Na spotkania z młodzieżą miałaby przyprowadzać skazanych z włocławskiego więzienia - takich z wyrokami za zabójstwo, którzy większość kary mają za sobą - wyjaśnia "Gazeta Pomorska".
Bez nich program nie ma racji bytu - tłumaczy siostra Karolina. Skończyła resocjalizację na Akademii Bydgoskiej i od lat, społecznie pracuje z więźniami. Włocławski wydział oświaty wysoko ocenił działalność siostry Karoliny. Naczelnik Sławomir Kopyść poparł program i uznał, że więźniowie mogliby czasami wejść na lekcje. Chyba, że dyrektorzy szkół się nie zgodzą.
Wiesława Wyszyńska kujawsko-pomorski kurator oświaty nie mogła opanować oburzenia: "Jeśli ten program kiedyś zostanie przebadany, zmierzony, zważony, oceniony przez wybitnych fachowców i oni powiedzą mi, czego też uczeń może dowiedzieć się od mordercy, na ile ta wiedza mu się przyda, wtedy powiem: OK, wdrażajcie program. Teraz jednak mówię: nie!" - mówi na łamach "Gazety Pomorskiej". (PAP)