Morderca z Utoyi Anders Breivik skarży się na warunki więzienne
Anders Behring Breivik napisał do władz dwudziestosiedmiostronicową skargę na "nieludzkie" warunki więzienne i "wpisany w system codzienny sadyzm" - donosi największy norweski dziennik "VG". Morderca narzeka między innymi na hałas, mówiących kiepskim norweskim współwięźniów i konieczność ciągłego rozbierania się.
09.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 16:35
W opinii Breivika warunki w więzieniu w Ila są "nie do życia". Jego zdaniem doświadcza usystematyzowanego sadyzmu będącego częścią więziennej rutyny. Morderca wskazuje, że warunki, w jakich przebywa, są niezgodne z krajowymi i międzynarodowymi przepisami. Z informacji "VG" wynika, że mężczyzna powołał się między innymi na norweską konstytucję i Deklarację Praw Człowieka i Obywatela. Na czele listy niedogodności jest konieczność rozbierania się do przeszukań osobistych.
Długopis jak tortura
"Może byłoby praktyczniej i mniej czasochłonnie, gdybym chodził po Ila nago, zamiast ciągle zdejmować ubranie?" – cytuje fragment skargi Breivika do regionalnych władz więziennych norweski dziennik.
Breivik narzeka, że musi codziennie rozbierać się do kontroli i ironizuje, że gdyby faktycznie ukrył coś między pośladkami, to funkcjonariusze zapewne już by to znaleźli podczas blisko 800 poprzednich kontroli. Z relacji gazety wynika, iż codzienna kontrola osobista jest częścią procedury w tym sektorze więzienia, w jakim przebywa masowy morderca z Utoyi.
Na liście "niedogodności nie do zniesienia" jest również specjalny długopis, jakiego używa więzień, nie mogąc korzystać ze standardowego przyrządu do pisania. Zdaniem Breivika dostarczony mu długopis jest zniekształcony i powoduje ból nawet przy krótkotrwałym pisaniu. Morderca poświęcił część listu rozważaniom nad tym, jak posługiwanie się takim koszmarnym, jak to określił, narzędziem, może mieć wpływ na nabawienie się artretyzmu.
Bez gier, bez kontaktu…
Dalej morderca skarżył się na brak życia towarzyskiego oraz rozrywek, w tym niemożność grania w gry telewizyjne. Opisał, że dziennie doświadcza nie więcej niż pięciu minut kontaktu z innymi ludźmi, bo tyle mniej więcej zajmuje mu rozmowa ze strażnikami. Jego zdaniem taka sytuacja przekracza granice wytrzymałości człowieka. Jednocześnie narzekał jednak na więźniów z innych cel - że słuchają za głośno muzyki, że robią za dużo hałasu, krzyczą i to jeszcze w kiepskim norweskim. Zdaniem Breivika, są dla niego niemili. Nie wiadomo, jak to interpretować, skoro sam przyznaje, że nie ma z nimi kontaktu.
Lista niedogodności więziennych liczy jeszcze dziesiątki pozycji. Morderca uznaje za nieludzkie warunki w celi, opisując z detalami wszystkie "przykrości", w tym konieczność golenia się pod nadzorem czy niemożności suszenia ubrań w celi.
"VG" nie napisała, czy ten wielostronicowy list został napisany przy pomocy wspominanego, "koszmarnego" długopisu. Jeśli tak, to widać nie był on aż tak niewygodny.
Bez empatii
Narzekania mordercy zdają się mało poważne i co oczywiste, nie znajdują zrozumienia u członków rodzin jego ofiar. "VG" zapytała kilkoro z nich, co sądzą o liście Breivika. - W mojej opinii to czysta prowokacja z jego strony, by tak narzekać na traktowanie, jakie zapewniła mu Norwegia – powiedziała dziennikowi Kolbein Fridtun, matka zastrzelonej na Utoyi dziewiętnastolatki.
Z Trondheim dla Wirtualnej Polski
Sylwia Skorstad