Morderca i gwałciciel chce mechanicznej kastracji
Henryk Z., który odsiedział 25 lat za gwałt i zabójstwo pięciomiesięcznej dziewczynki, chce dobrowolnie poddać się kastracji zamiast leczenia. Apel w tej sprawie przesłał swojemu pełnomocnikowi Marcinowi Szylingowi i zaznaczył, że chce, aby pismo trafiło do mediów - donosi TVN24.
10.04.2015 | aktual.: 10.04.2015 10:36
Mężczyzna po wyjściu na wolność został, decyzją sądu, skierowany do ośrodka w Gostyninie. Uważa, że to ponowna kara za czyny, za które już odpokutował. "Pozwólcie mi żyć. Prawo nie działa przecież wstecz. Mam skończone 60 lat i nie pozostało mi zbyt dużo czasu" - pisze Henryk Z.
W oświadczeniu jeszcze raz przeprasza, prosi o wybaczenie i pozwolenie na powrót do społeczeństwa. "Chcę żyć jak każdy. Nie róbcie ze mnie "wampira". Moja kastracja niech będzie precedensem" - apeluje były więzień. Zaznacza, że ma prawo do takiego żądania.
Czy to możliwe?
Mecenas Marcin Szyling powiedział TVN24, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który zajmuje się teraz sprawą Henryka Z, nie może podjąć decyzji o przeprowadzeniu kastracji. Prawnik stwierdził jednak, że w tak precedensowej sytuacji sędziowie mogą poprosić biegłych o opinię, która odpowie na pytanie, czy kastracja mogłaby na tyle wpłynąć na Henryka Z., aby nie musiał przebywać w ośrodku w Gostyninie.
60-letni mężczyzna wyszedł z zakładu karnego w Sztumie 17 stycznia. Władze więzienia ostrzegały wtedy, że Henryk Z. wciąż może być groźny dla społeczeństwa. To dlatego objęto go ustawą o najbardziej niebezpiecznych przestępcach, pozwalającą na ich izolację w zamkniętych ośrodkach już po zakończeniu odbywania kary więzienia.
"Nie ma szans, aby jakakolwiek metoda lecznicza, wychowawcza mogła zmienić zboczony popęd lub na stale go stępić. Z diagnozy jednoznacznie wynika, że będzie wracał do tych sposobów zaspokajania popędu, dlatego winien być izolowany od społeczeństwa" - głosi jedna z opinii psychiatrów i seksuologów na temat zdrowia psychicznego Henryka Z.
Mężczyzna trzy razy trafiał do więzienia za gwałty na nieletnich. Kiedy wychodził na wolność ponownie dopuszczał się czynów pedofilskich. Uciekał też ze szpitali psychiatrycznych. Ostatnią karę 25 lat więzienia wymierzono mu za zgwałceni i zamordowanie pięciomiesięcznego niemowlęcia.