Moore kontra Bush
(RadioZet)
Bije rekordy popularności i zdaniem niektórych komentatorów może wpłynąć na wynik tegorocznych wyborów do Białego Domu. Chodzi o film Michaela Moore’a "Fahrenheit 9/11".
04.07.2004 | aktual.: 04.07.2004 13:37
Dowód? Film, który wszedł na ekrany 868 kin w USA 25 czerwca, w ciągu pierwszego weekendu wyświetlania przyniósł 24 milionów dolarów, co jest rekordem w kategorii dokumentów. Więcej, zachęceni powodzeniem, dystrybutorzy podwoili do 1700 liczbę kin w których można go obejrzeć, a obejrzało go już ponad 6 milionów Amerykanów.
Skąd to powodzenie?
"Fahrenheit 9/11" ukazuje prezydenta Busha jako marionetkę wielkiego biznesu, przypomina kontrowersje wokół jego zwycięstwa wyborczego w 2000 roku, polityka mało rozgarniętego, który błaznuje do kamery na chwilę przed swoim przemówieniem telewizyjnym ogłaszającym wojnę z Irakiem.
Podkreśla też związki i interesy Busha z monarchią w Arabii Saudyjskiej, sugeruje, że jego administracja ułatwiła ucieczkę z USA rodzinie Osamy Bin Ladena i oskarża o zlekceważenie groźby ze strony Al-Kaidy, co ułatwiło terrorystom atak z 11 września.
Daje wreszcie do zrozumienia, że Bush cynicznie rozpętał niepotrzebną wojnę z Irakiem, by odwrócić uwagę od swego domniemanego współdziałania z bogatymi Saudyjczykami, którzy finansują islamskich ekstremistów.
Nie dziwi więc, że w USA popierający Busha Republikanie starali się zablokować wyświetlanie filmu przed wyborami. Konserwatywna organizacja "Move America Forward" wezwała do bojkotu obrazu, a koncern Walt Disney zabronił swej filii Miramax (producentowi filmu) dystrybucji dzieła Moore’a.
Komentatorzy są zgodni, "Fahrenheit 9/11" jest zręczną propagandową agitką używającą uproszczeń, półprawd, a nawet teorii spiskowych i odwołującą się bardziej do emocji niż rozumu.