"Moja historia powinna też zakończyć się morderstwem"
Gdy miała 10 lat, porwał ją 36-letni Wolfgang Priklopil. W jego piwnicy bita i głodzona spędziła ponad osiem lat. Uciekła w 2006 r. Dziś opowiada nam o swojej historii i autobiograficznej książce "3096 dni". Natascha Kampusch rozmawia z dziennikiem "Polska The Times". - Porwane dzieci znajduje się zwykle martwe. Gdybym ucieczką nie wyłamała się z tego schematu, i u mnie finałem powinno być morderstwo - mówi.
28.01.2011 | aktual.: 28.01.2011 09:44
W rozmowie mówi, że czasami czuje się wolna, a czasami nie. - Pojęcia typu dobro, zło, wolność... wszystko to jest relatywne - dodaje. Wspomnieniami opublikowanymi w książce "3096 dni" chciała zamknąć historię mojego dzieciństwa, spędzonej w piwnicy młodości i z czystą kartą rozpocząć nowe życie. - Ale ważny był też ten pierwszy powód - ucięcie albo chociaż ograniczenie wszystkich plotek, teorii, sugestii raniących nie tylko mnie, lecz także moich bliskich - wyjaśnia.
Ani słowem nie wspomina o tym, że o współudział w porwaniu oskarżano jej matkę, a ją samą uważano chwilami za zakochaną w swoim oprawcy.
- Teraz wiem, że każdy gest porywacza miał budować jego siłę, zwiększać jego psychologiczną kontrolę i władzę nade mną - wyjaśnia Kampusch, wspominając swoją tragedię. - Cały czas się tym zajmuję. Być może kiedyś napiszę moje wspomnienia jeszcze raz. Z jeszcze innej perspektywy. A może będzie pisać tylko zwykłe powieści - dodaje.
Spytana, kim by chciała zostać, odpowiada, że złotnikiem. - Mam nadzieję, że specjalny kurs na niego zrobię równolegle z maturą. Potem chcę zacząć studia psychologiczne - tłumaczy.