Mój ojciec nie zasłużył na karę śmierci
Znany aktor Paweł Wawrzecki zwrócił się do rzecznika praw obywatelskich profesora Andrzeja Zolla z prośbą o wniesienie do Sądu Najwyższego kasacji wyroku śmierci na jego ojca Stanisława Wawrzeckiego - pisze "Super Express".
Wawrzecki jako jedyny spośród oskarżonych w słynnej aferze mięsnej został on w 1965 roku skazany na karę śmierci. Jego syn uważa, że padł on ofiarą procesu politycznego.
"Super Express" przypomina, że przeciwko Stanisławowi, wtedy jednemu z dyrektorów Miejskiego Handlu Mięsem wytoczono najcięższe zarzuty: działanie w zorganizowanej grupie przestępczej zmierzającej do zagarnięcia mienia społecznego. Wawrzecki przyznał się do tego, że brał łapówki. Potraktowano go jak najgroźniejszego przestępcę. Starannie dobrany skład sędziowski był bezlitosny: Wrzód na organizmie zdrowego społeczeństwa musi być wypalony - stwierdzili sędziowie. Wawrzecki został stracony a rodzinie skonfiskowano majątek.
Dziennik pisze, że proces toczył się w trybie doraźnym i od wyroku nie można się było odwołać.
Profesor Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka powiedział "Super Expressowi", że była to zbrodnia sądowa. Kara nie była adekwatna do przypisywanego Wawrzeckiemu czynu. Proces był osobiście sterowany przez Władysława Gomułkę, który uważał, że kara śmierci skutecznie odstraszy potencjalnych naśladowców. Prawdopodobnie chodziło też o ochronę wyższych funkcjonariuszy partyjnych, którym Wawrzecki musiał się opłacać. Egzekucja zamykała mu usta - pisze "Super Express".