Mogło zginąć nawet 40 osób - on ich ocalił
Bóg zesłał tego człowieka akurat w tym miejscu i o tej porze. Bo gdyby nie st. asp. Arkadiusz Kotarski (37 l.), w pożarze hali stoczni w Gdańsku mogło zginąć nawet 40 osób! Policjant zatrzymał tramwaj pełen pasażerów, który jechał prosto w kierunku miejsca, gdzie chwilę później nastąpiła eksplozja!
24.01.2012 | aktual.: 24.01.2012 07:12
Tego dnia policjant z komisariatu w Gdańsku Nowym Porcie był na służbie. Jechał przesłuchać podejrzanego. Była godzina 19.46, gdy nieoznakowanym radiowozem mijał stocznię. W jednej z hal zobaczył ogień.
- Z kolegą zatrzymaliśmy radiowóz, wiedzieliśmy, że sprawa może być poważna, w halach są chemikalia - opowiada st. aspirant. Wtedy nastąpił wybuch. Hala stanęła w ogniu. Nie było żartów. Obaj natychmiast wstrzymali ruch samochodów.
– Byliśmy po cywilnemu, radiowóz był nieoznakowany, wyciągnąłem koguta i ustawiłem samochód w poprzek jezdni - mówi policjant. - Kolega pilnował, by kierowcy go nie omijali. Nagle zobaczyłem, że od strony Gdańska jedzie tramwaj, jest blisko żywiołu.
St. asp. Kotarski ruszył w stronę torów. Stanął naprzeciwko tramwaju i pokazał ręką znak stop. - Bez munduru i w kurtce z kapturem wyglądałem jak dresiarz, ale motornicza prowadząca tramwaj się zatrzymała. I całe szczęście, bo kilka sekund później nastąpił ogromny wybuch - wspomina policjant.
Gdyby nie postawa Kotarskiego, mogło dojść do tragedii. W tramwaju było 40 pasażerów. A tory tramwajowe przebiegają tu zaledwie 3 metry od ścian hali. Płomienie ognia bez problemów tam sięgały.
Bohaterska postawa policjantów zostanie doceniona. – Komendant komisariatu Nowy Port złożył wniosek do komendanta miejskiego i prezydenta w sprawie wyróżnienia nagrodą pieniężną obu policjantów - mówi Magdalena Michalewska z policji w Gdańsku.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Wielkie żarcie u władzy. FOTY