PolskaModelka po 70-tce? Czemu nie!

Modelka po 70‑tce? Czemu nie!

Zostać modelką po siedemdziesiątce? A dlaczego nie!? Grupa starszych pań z Wrocławia pokazuje, że wiek nie jest żadnym ograniczeniem. Jeśli, oczywiście, ma się dość odwagi, energii i entuzjazmu.

Modelka po 70-tce? Czemu nie!
Źródło zdjęć: © SP-GW | Tomasz Gola

Działają od dwóch lat, mają za sobą ponad trzydzieści pokazów. Uświetniały wiele prestiżowych imprez, nieodmiennie spotykając się z sympatią publiczności. Nawet gdy organizatorzy sceptycznie podchodzili do leciwych pań, te nikogo nie zawiodły. Są prawdziwymi gwiazdami, kipią energią i optymizmem, są gotowe w każdej chwili przymierzać najbardziej kontrowersyjne stroje. Wystąpiły już nawet w strojach z papieru do pakowania paczek. – Przez całe życie marzyłam o tym, by występować na scenie – zwierza się Joanna Pawlik-Sówka. – Wszystko jednak układało mi się zwyczajnie. Pracowałam w mało romantycznym miejscu, w administracji służby zdrowia. Moje marzenia spełniły się w siedemdziesiątym roku życia. Teraz jestem naprawdę szczęśliwa.

Zapomnieć o kompleksach Ta przygoda zaczęła się przypadkiem, od tradycyjnego balu przebierańców w klubie seniora. Fantazja w strojach i swoboda zachwyciła Agatę Magerle. – Dziewczyny są świetne – mówi Aga Magerle, która wymyśliła seniorki na wybiegu. Prawie każda z nich mogłaby być jej babcią, ale określenia „dziewczyny” używa wobec nich zawsze. Aga jest profesjonalistką, sama była przez wiele lat modelką, pracuje z młodymi adeptkami zawodu. Między 16-latką a 70-latką jest jednak wielka różnica. Nie tylko w wyglądzie. A te różnice z jednej strony są trudnością, a z drugiej – fantastycznym ułatwieniem. Po pierwsze: kompleksy. Z tymi nie ma żartów w świecie, w którym lansuje się młodość, zdrowie i urodę, a osoba trzydziestoletnia może czuć się już staro.

Czy wypada pokazać ciało już nie tak jędrne, jak w młodości? – Mnie zabrało półtora roku, żeby się do tego przekonać – opowiada Agata Radomska. – Przez ten czas stałam z boku i tylko się przyglądałam. Dziś ubrała się w jaskrawy chabrowy strój ze spódniczką mini. W drodze do klubu w rajstopach poszło jej oczko. Aga uznała, że to świetnie, chwyciła nożyczki i zrobiła więcej dziur. Efekt doskonały. Patrząc na paradującą w takiej śmiałej kreacji kobietę trudno uwierzyć, że to nie był zawsze jej żywioł. Sporo czasu do przełamania bariery wstydu potrzebowała też Liliana Król. Zanim zdecydowała się na wybieg, była stateczną panią doktor. – Zawsze jednak uwielbiałam taniec – podkreśla. – Moją specjalnością jest tango argentyńskie. Agata mnie przekonała, że skoro tańczę, to i pokaz kolekcji mody nie powinien być dla mnie problemem. Elegancką czarną garsonkę, jaką ma dziś na sobie, pani doktor ozdobiła złotą różą. Opaska na głowie i pióro we włosach nadaje jej wygląd damy z lat 20.

– Cały problem w tym, by nie przekroczyć pewnej granicy – uważa Aga. – To granica śmieszności. Dla mnie, jako projektantki, to właściwie jedyne ograniczenie. Ale też i wyzwanie. Projektując stroje, Aga stara się myśleć o każdej indywidualnie. Każda z nich ma w sobie coś, co warto wyeksponować. Ładne plecy, piękne ręce, fascynujące oczy. Trzeba to wydobyć, ukrywając mankamenty. Jest to trudniejsze niż w przypadku nastoletnich dziewczyn, ale przecież się udaje. Może to paradoks, ale w ich przypadku sam wiek jest atrakcją. Panie, według Agi, bywają też okropne. Jak się któraś uprze, że ma mieć taką falbankę, a nie inną, trzeba długo nad nią pracować, by zrozumiała, że nie ma racji. Ale kiedy już jest po wszystkim, miło widzieć, jak panie powoli przekonują się do nowej roli, jak się otwierają, porzucają kompleksy. Wtedy stają się naprawdę piękne, nawet gdy w młodości nie czuły się zbyt atrakcyjne. Kiedy pokona się pierwsze opory, pracuje się z nimi łatwiej niż z młodymi. Tak twierdzi Aga. Seniorki są bardziej
skłonne do zostawiania w domu swoich problemów. Na scenę wychodzą prawdziwie wolne. Może trochę dlatego, że nie przeżywają tak wielkiego stresu, jak 16-latka, która na karierę modelki stawia wszystkie karty? A same pokazy są dla seniorek także okazją do towarzyskiej imprezy. – Przynoszą ze sobą jakieś pierogi, własne nalewki – śmieje się projektantka. – Bo przecież jak pokaz, to od razu musi być impreza z biesiadą.

Pytane o wiek panie odpowiadają ze śmiechem: – 50 plus VAT. – Wyliczyły, że wszystkie razem mają ponad 600 lat. Jak na dziesięcioosobową grupę, to nie żarty. Ile naprawdę mają lat, nie wie nawet Magerle. Podejrzewa, że jej najstarsza modelka zbliża się do osiemdziesiątki, ale nic nie jest pewne, bo niektóre kłamią na ten temat, jak z nut. Prawdziwa kobieta swojego wieku nie zdradza. Zresztą, nie o to w tym chodzi. – Protestujemy przeciwko stereotypowi, że starsza pani ma siedzieć w domu, bawić wnuki, oglądać głupie seriale i szydełkować – mówi Maria Bierska, najbardziej energiczna z szefów klubów seniorów. – Tak wcale nie musi być, wszystko zależy od nas samych. Starość może być również wspaniałym okresem w życiu. Nikt przecież jej nie uniknie, trzeba być jak najbardziej aktywnym, ile sił wystarczy. Czego jak czego, ale braku aktywności paniom z klubu seniora nie można zarzucić. Ich kalendarze są napięte do granic. Pokazy, nagrania do programu telewizyjnego, dwa razy w tygodniu gimnastyka, próby chóru, trzy
razy na tydzień tańce. A poza tym przecież normalne życie: dzieci, wnuki, choroby. I miłości. Kilka z nich znalazło w klubie nawet męża. Choć do mężczyzn mają też stosunek dość krytyczny. Niewielu starszych panów ma dziś klasę. Zdecydowanie to one dominują w świecie seniorów. – Jednak to nie tylko sielanka – zastrzega Aga Magerle. – Najgorsze, że przykrość moim dziewczynom najczęściej sprawia ktoś z rodziny. Gdy córka stwierdzi, że matka jest starą wariatką, występując publicznie w kusym stroju. Ale nie było jeszcze przypadku, by któraś zrezygnowała pod wpływem takich opinii. Gdy zasmakuje się wybiegu, już się go tak łatwo nie porzuci. Brawa zachwyconej publiczności i światła jupiterów rekompensują wiele.

Alicja Giedroyć, (Polskapresse)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)