Moda na "zdrowie w pastylce"

W wielu popularnych preparatach bez recepty mogą się znajdować groźne dla zdrowia związki pochodzenia roślinnego. Nawet zwykłe witaminy mogą nam przysporzyć kłopotów, jeśli będziemy ulegać modzie na "zdrowie w pastylce".

22.04.2004 | aktual.: 22.04.2004 12:16

Święcie wierzymy, że zapewnią nam długie życie i wieczną młodość. Ich obecność w dowolnym środku spożywczym (nawet w cukierkach!) jest gwarancją jego świetnej sprzedaży. Komu bowiem nie zależy na rewelacyjnym samopoczuciu, dobrej pamięci, odporności na choroby? Są synonimem zdrowia. Witaminy i mikroelementy. Para dobrana jak Romeo i Julia, Tristan i Izolda, Orfeusz i Eurydyka.

Zalewani reklamami wciąż nowych preparatów pełnych witamin i suplementów diety nie zdajemy sobie sprawy z tego, że choć niedobór tych środków może doprowadzić do choroby, to nadmiar jest równie szkodliwy. Może spowodować choroby układu pokarmowego, uszkodzenie nerek, wątroby, a nawet nowotwór.

Suplementy brane na własną rękę - bez kontroli lekarza - mogą wchodzić w groźne interakcje z innymi lekami. Mogą też... w ogóle nie być witaminami ani mikroelementami.

W marcu FDA - amerykańska organizacja badająca leki i artykuły spożywcze - opublikowała raport z badań preparatów multiwitaminowych i suplementów, z którego wynika jasno: te środki nie są bezpieczne i należy zmienić prawo dopuszczające je do sprzedaży jako dostępne bez recepty. Dlaczego?

Po pierwsze, nie wiadomo, co dokładnie jest w większości z nich. Zwłaszcza w takich, które można kupić w sklepach ze zdrową żywnością, a nie w aptece. Za ich skład praktycznie nikt nie bierze odpowiedzialności. Podobnie jest z produktami importowanymi, na przykład pochodzącymi z Azji, które można kupić na niemal każdym bazarze.

Niebezpieczne mogą być również te suplementy, które wydaje nam magister farmacji, nie prosząc w zamian o receptę. Tu możemy sami sobie zaszkodzić - niektóre z pozoru wcale niegroźne środki w połączeniu z innymi lekami mogą wywoływać bardzo nieciekawe działania niepożądane. Także przekroczenie ich dziennej dawki może się odbić na naszym zdrowiu.

CZEGO SIĘ BAĆ

Ze względu na przypadki groźnych powikłań w Stanach Zjednoczonych zabroniono sprzedaży bez recepty na przykład efedryny. To substancja pochodzenia roślinnego. Można ją także spotkać pod nazwą efedra lub - bardziej egzotycznie - ma huang. Często wchodzi w skład preparatów odchudzających, jest też używana w lekach przeciw przeziębieniu i przeciw astmie.

W 2001 roku American Association of Poison Control Centers w USA zanotował 1178 przypadków negatywnej reakcji organizmu na efedrę zawartą w suplementach żywnościowych. Efedryna była powodem 64 procent wszystkich przypadków negatywnej reakcji wywołanych przez zioła, mimo że zaledwie jeden procent produktów ziołowych zawiera ten składnik. Używania efedryny zakazał także Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz dwie organizacje sportowe w USA - National Football League i National Collegiate Athletic Association.

Podobny los spotkał w Stanach preparaty z rośliny o nazwie kava kava (znanej także jako pieprz metystynowy). Mają one działanie antydepresyjne, przeciwlękowe. Okazuje się, że mogą doprowadzić do uszkodzenia wątroby. W Polsce są nadal dostępne.

Amerykańska Organizacja do spraw Leków i Żywności (FDA) ostrzega także przed środkami zawierającymi: wyciąg z żywokostu lub lobelii, korę wierzbową, tryptofan. Zaleca też ostrożność przy stosowaniu preparatów z magnolii, herbatek dietetycznych i zbyt dużych ilości pewnych witamin i minerałów.

Zdarza się, że wymienione substancje znajdują się w składzie preparatów przeznaczonych dla dzieci. Okazuje się, że brakuje wiarygodnych danych o tym, jak działają one na organizm dziecka. - No, ale witaminy?... - skrzywią się pewnie niektórzy. Co może się stać od witamin?

W 1994 roku zmarł Linus Pauling, chemik, laureat Nagrody Nobla. Co dzień przez niemal całe swe dorosłe życie pochłaniał ogromne ilości witaminy C uchodzącej jeszcze do niedawna za panaceum przeciw nowotworom. Pauling zmarł na raka.

Dziś podejrzewa się, że wywołały go właśnie wielokrotnie przekroczone dawki witaminy C.

ROZCZAROWANI WITAMINĄ

Wiele badań pokazało, że zarówno witamina C, jak i E świetnie radzą sobie ze specyficzną formą tlenu, która bardzo szkodzi komórkom naszego ciała, inicjując procesy nowo- tworowe i starzenie się tkanek. Obie te witaminy wkrótce potem okrzyknięto antyutleniaczami i zapakowano do kremów, maseczek, odżywek, mieszanek mających dać nam długie życie i wieczną młodość. Wskutek niesłychanej popularności specyfików w medialnym szumie umknęły gdzieś doniesienia, że nie potwierdzono skuteczności tych witamin ani mikroelementów uznanych powszechnie za przeciwrakowe - cynku i selenu.

Owszem, ich niedobór może się źle odbić na naszym zdrowiu, ale wygląda na to, że zwiększone dawki nie przynoszą żadnych zbawiennych efektów, co gorsza, mogą nawet szkodzić.

Badania, które to wykazały, przeprowadzono bardzo rzetelnie. Zakończyły się w ubiegłym roku. Zainicjowali je specjaliści francuscy.

W programie o nazwie SU.VI.MAX. (to skrót od Supplémentation en Vitamines et Minéraux Anti-oXydants) wzięło udział 13 tysięcy ochotników. Przez osiem lat połowa z nich łykała witaminy, druga połowa - placebo. Kto brał co, nie wiedzieli ani łykający, ani lekarze. Badanym co miesiąc sprawdzano krew, przepytywano ich też o dietę. Co się okazało?

Zwiększone dawki witamin nie miały żadnego zbawiennego wpływu na nasze organizmy. Przy okazji wyszło na jaw, że mężczyźni znacznie mniejszą wagę przywiązują do diety - ignorują zwłaszcza zalecenia dotyczące dziennego spożycia warzyw i owoców. Dlatego częściej cierpią na brak witamin i częściej zapadają na raka. Wyrównanie poziomu witamin zmniejszyło odsetek zachorowań. Zwiększenie dawek suplementów witaminowych nie tylko nie zmniejszyło liczby nowotworów, lecz także zdawało się ją potęgować.

Podobne wyniki dały badania fińskie (zwane ATB) i amerykańskie (Physician Health Study) zakończone w 1994 roku. Sprawdzano w nich antynowotworową skuteczność witaminy E i beta-karotenu (związku, z którego nasz organizm wytwarza witaminę A). I co? Nic.

W 1996 roku podobne wyniki uzyskali Amerykanie w programie CARET. Testom poddawano tu palaczy i pracowników budów mających kontakt z azbestem. Okazuje się, że ani witamina A, ani E nie tylko nie chronią przed rakiem płuc, lecz także podawane w dużych ilościach mogą wręcz przyśpieszać jego rozwój. Dawki witamin w badaniach 12-18 razy przekraczały dzienne zapotrzebowanie organizmu.

W tym samym czasie europejskie towarzystwa lekarskie badające wpływ witaminy C i E na rozwój miażdżycy i nadciśnienia stwierdziły, że nie widzą pozytywnego wpływu zażywania większych dawek suplementów witaminowych na te schorzenia.

DROGA NA SKRÓTY

Nasz organizm potrzebuje bardzo niewielkich dawek witamin i mikroelementów. Zwykle zupełnie dobrze pozyskuje je, gdy odżywiamy się w racjonalny sposób.

A tymczasem badania pokazują, że z roku na rok łykamy coraz więcej syntetycznych witamin. Trudno zresztą tego uniknąć - tak wiele produktów jest o nie wzbogaconych: soki, margaryny, nawet słodycze. Czy to zdrowe?

Lekarze od dłuższego czasu toczą spór o to, czy lepiej witaminy przyswajać po prostu w pożywianiu, czy też łykać w tabletkach. Syntetyczne witaminy są bardziej skondensowane, na przykład "sztuczna" witamina C to czysty kwas askorbinowy, tymczasem naturalny ekstrakt z głogu poza tym kwasem zawiera dodatkowe substancje, między innymi flawonoidy.

- Naturalne źródła witamin mogą zawierać więcej substancji wspomagających i być przez to lepiej wchłaniane przez organizm - argumentują przeciwnicy pastylek. Ciężko tu też o przedawkowanie - organizm czerpie z pożywienia tylko tyle, ile potrzebuje. Rzadziej też obserwuje się powikłania ze strony przewodu pokarmowego.

- Naturalne źródła witamin - owoce czy warzywa - mogą być gorzej tolerowane przez alergików - oponuje druga strona. Syntetyki są też lepsze z powodu wysokiej koncentracji środków aktywnych. Kto ma rację - jak na razie żadne badania tego nie rozstrzygnęły. Witaminy można kupić niemal w każdym kiosku - to świetny knebel dla naszego sumienia, które - gdy godzinami ślęczymy przy biurku lub przed telewizorem - skrzeczy: "Zrób coś ze sobą, zacznij się troszczyć o swoje zdrowie!". Tabletki: żółta, czerwona, brązowa. Musująca pastylka w szklance wody. Łyk! I po problemie.

W badaniu przeprowadzonym w ubiegłym roku przez miesięcznik o zdrowiu "Vita" spytano Polaków, jak dbają o zdrowie. Do czynnego uprawiania sportu przyznało się 22 procent. Preparaty witaminowe łyka ponad 52 procent badanych. Oto nasze wielkie zbiorowe rozgrzeszenie. Kłopot w tym, że drogi na skróty zbyt często wiodą na manowce.

OLGA WOŹNIAK

WITAMINY W EUROPIE

Od 2005 roku w Unii Europejskiej zacznie obowiązywać prawo dokładnie regulujące sprzedaż preparatów witaminowych i suplementów. Dzięki niemu na opakowaniu powinny znajdować się ostrzeżenia dotyczące dokładnego składu, dawkowania, efektów niepożądanych, możliwych interakcji z innymi lekami. Będzie też zaostrzona procedura rejestracyjna takich Środków.


WITAMINOWY ALFABET

Witamina A powstaje w przewodzie pokarmowym z prowitamin, które zawarte są na przykład w: marchwi, pomidorach i papryce. W stanie gotowym znajduje się głównie w tranie rybim, wątrobie, mleku, maśle, żółtkach jaj. Niedobór lub brak witaminy A objawia się niedowidzeniem o zmierzchu (tak zwana kurza ślepota), pieczeniem spojówek oczu na skutek ich wysychania i rogowacenia, a w cięższych stanach rozmiękaniem rogówki i jej owrzodzeniami, ponadto rogowaceniem skóry i wypadaniem włosów. Dzienne zapotrzebowanie człowieka na witaminę A wynosi około 1-2,5 miligrama.

Witaminę B1 mają: warzywa strączkowe, produkty pełnoziarniste, wieprzowina, podroby, kapusta, rzodkiew, chrzan, drożdże, orzechy. Niedobór witaminy B1 może wystąpić jako skutek długotrwałych chorób: biegunek, chorób gorączkowych, chorób wątroby, przy nadczynności tarczycy, w alkoholizmie lub przy źle zbilansowanych dietach. Objawy to zaburzenia czucia, osłabienie mięśni kończyn dolnych, obrzęki. Dzienne zapotrzebowanie - około 2 miligramów.

Witamina B2 jest w: fasoli, grochu, ryżu, mące, drożdżach, wątrobie, mleku, jajach oraz jarzynach. Uwaga: produkty te należy trzymać w ciemnych pojemnikach, bo światło słoneczne niszczy witaminę. Jej niedobór powoduje zmiany skórne: zajady, łojotok, zmiany w obrębie rogówki i jamy ustnej, światłowstręt i zahamowanie wzrostu. Dzienne zapotrzebowanie - około 1-2 miligramów.

Witamina B6 jest między innymi w: mięsie, jarzynach, ikrze dorsza. Jej niedobór występuje tylko wyjątkowo, na przykład u małych dzieci karmionych sztucznymi odżywkami oraz u alkoholików. Objawia się u dorosłych zmianami na odsłoniętej skórze kończyn oraz zapaleniem warg i języka. Dzienne zapotrzebowanie - około 2 miligramów.

Witamina B12 występuje głównie w produktach zwierzęcych, zwłaszcza wątrobie i mleku. W niewielkim stopniu jest tworzona przez bakterie w przewodzie pokarmowym człowieka. Niedobór B12 powoduje niedokrwistość złośliwą. B12 stosuje się też w leczeniu zapalenia wielonerwowego i schorzeń wątroby. Prawdopodobne zapotrzebowanie dzienne człowieka na tę witaminę to około 0,002 miligrama.

Witamina C wzmaga odporność organizmu, jest niezbędna do utrzymania prawidłowego stanu tkanki łącznej, między innymi włosowatych naczyń krwionośnych. Ułatwia wchłanianie żelaza. Jej niedobór powoduje szkorbut. Jest substancją nietrwałą, rozkładającą się częściowo w czasie gotowania. Najlepszym jej źródłem są surowe owoce, surowe warzywa i wątroba. Dzienne zapotrzebowanie człowieka wynosi 75-100 miligramów.

Witamina D zawarta jest w: rybach, maśle, jajkach, tranie, jej prowitaminy są w drożdżach, nowalijkach i tkankach zwierzęcych. Uwaga: przyjmowanie jej jest konieczne, jeśli nasza skóra nie jest wystawiona na działanie słońca, wystarczy jednak 15 minut spaceru dziennie, by organizm sam sobie ją wyprodukował. Niedobór powoduje krzywicę, utratę zębów, łamliwość kości, natomiast nadmierne dawki wywołują odkładanie wapnia w tkankach miękkich. Dzienna dawka witaminy D zależna jest od wieku i wskazań lekarza.

Witamina E znajduje się w: soi, fasoli, kukurydzy, kiełkach pszenicy, mleku, mięsie i jajach. Niedobór witaminy E powoduje prawdopodobnie postępujące osłabienie i paraliż mięśni, przypuszczalnie wskutek degeneracji nerwów. Dzienne zapotrzebowanie - 10-30 miligramów.

Witamina F występuje głównie w olejach roślinnych. U zwierząt pobudza wzrost. Wpływa na prawidłowy stan skóry i włosów. Nie stwierdzono niedoborów tej witaminy u ludzi.

Witamina H znajduje się między innymi w: wątrobie, żółtkach jaj, kapuście. Jej niedobór występuje głównie przy zniszczeniu flory bakteryjnej w jelitach, na przykład po leczeniu antybiotykami. Objawia się on zanikiem brodawek języka, zmianami zapalnymi skóry z drobnym łuszczeniem się naskórka (łupież), ogólnym osłabieniem, utratą łaknienia. Dzienne zapotrzebowanie - 0,1-0,3 miligrama.

Witamina K znajduje się między innymi w: szpinaku, kapuście, wątrobie. Niedobór witaminy K występuje najczęściej przy zniszczeniu flory bakteryjnej w jelitach w czasie leczenia antybiotykami lub sulfonamidami. Dawka dzienna witaminy K wynosi 1 miligram.

Witamina PP w warunkach naturalnych występuje w: wątrobie, pełnoziarnistym chlebie, mleku, jajach, świeżych jarzynach. Niedobór witaminy PP powoduje zespół objawów ze strony układu nerwowego i pokarmowego. Dawka dzienna - 15-35 miligramów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)