Mocny złoty odstrasza Litwinów do zakupów w Polsce
Handlowcy z Suwałk twierdzą, że razem ze wzrostem kursu złotego ubywa im kupujących z Litwy. Właściciele sklepów w północno-wschodniej Polsce obawiają się, że jeśli złoty nadal będzie się wzmacniał, to okres, kiedy kupujący z Litwy dosłownie zmiatali wszystkie towary z półek sklepowych przejdzie do historii.
Jeszcze w marcu i kwietniu, kiedy złoty był najsłabszy, przeciętnie za 1 lita dawano 1,33 złotego. Uwzględniając też różnicę w cenach, na korzyść polskich, robienie zakupów w Polsce bardzo Litwinom opłacało się.
Dziś nie jest już tak dobrze. W ciągu ostatnich tygodni złoty umocnił się w stosunku do lita oraz euro, wobec którego litewska waluta ma sztywny kurs, o około 10%. Co najmniej o tyle też spadła opłacalność zakupów w Polsce. Tymczasem liczba kupujących Litwinów w polskich sklepach spadła aż o 30%, - zauważa litewski portal lrt.lt, który odwiedził kilka centrów handlowych w Suwałkach, Augustowie i Białymstoku.
- Jeśli złoty utrzyma się na poziomie roku 2008, to praktycznie nie doczekamy się klientów z Litwy. Po prostu im się nie będzie opłacało tu przyjeżdżać. Najwyżej jeden, drugi przyjedzie z sentymentu. Bo są tacy, którzy przyzwyczaili się do robienia zakupów w Suwałkach i nie zważają na wzrost cen - portal cytuje Waldemara Januszko, menadżera ds. eksportu suwalskiej firmy "Imbud".
Polscy handlowcy są jednak zgodni, że dla większości kupujących z Litwy ceny towarów mają decydujące znaczenia. Przyznają też, że nie tylko wzmacniający się kurs złotego wpływa na wzrost cen. Jeszcze wcześniej, korzystając z koniunktury, handlowcy sami podnosili ceny, żeby więcej zarobić.
- Gdy w Suwałkach wzrosła sprzedaż i było dużo klientów zagranicznych, wiele firm i sklepów podniosło ceny - wyjaśnia Piotr Czernel, dyrektor suwalskiej spółki "Importex".
Dziś z kolei, żeby zachować poziom sprzedaży, handlowcy tną ceny oraz organizują wyprzedaż. Niemniej liczba kupujących z Litwy stale spada. Tendencję tę wzmacnia stale pogarszająca się sytuacja gospodarcza na Litwie. W konsekwencji spadają dochody społeczeństwa oraz gwałtownie wzrasta bezrobocia.
W drugim kwartale tego roku Litwa odnotowała spadek PKB aż o 22,4%. Był to najgorszy wynik w Unii Europejskiej. Jednak litewski rząd oraz niezależni eksperci prognozuję, że wyniki w następnych kwartałach mogą być jeszcze gorsze. Litewska minister finansów Ingrida Šimonytė prognozuje, że litewska gospodarka jeszcze w tym roku dobije dna, a rok następny będzie okresem stabilizacji. Oczekuje się, że poprawa w litewskiej gospodarce nastąpi dopiero w 2011 roku.
(star)