Mocne słowa pod adresem Tuska i Kaczyńskiego. Minister się tłumaczy
"Donald Tusk i Jarosław Kaczyński wspólnie ponoszą odpowiedzialność za przerwanie ciszy i zgody narodowej po 10 kwietnia 2010 r." - pisała w 2014 roku dzisiejsza minister przedsiębiorczości i technologi Jadwiga Emilewicz. Dziś tłumaczy, że tekst powstał "w dużych emocjach".
16.01.2018 | aktual.: 16.01.2018 18:06
Tekst Emilewicz został opublikowany w kwietniu 2014 roku na łamach "Rzeczpospolitej". Nosił tytuł: "PO i PiS na tragedii smoleńskiej budują swoją tożsamość". Minister zarzucała Tuskowi i Kaczyńskiemu, iż "odarli nas z przekonania, że katastrofa jest sprawą państwową, nie partyjną, a ofiary reprezentowały nas wszystkich".
Słowa Emilewicz zostały przypomniane kilka dni temu. Dziś do sprawy odniosła się w porannej audycji Salonu Politycznego Trójki.
Emilewicz tłumaczyła, że tekst na temat katastrofy smoleńskiej był napisany "w dużych emocjach". - Publicystyka rządzi się swoimi prawami. Używamy fraz retorycznych raz bardziej szczęśliwych, raz mniej szczęśliwych - stwierdziła.
Podkreśliła, że "to, co jest podstawowym przesłaniem tego tekstu, jeśli się w niego wczytamy dobrze, to to, że tragedia smoleńska była największą tragedią polskich elit jaka wydarzyła się na pewno po '89 roku, a również zapewne w drugiej połowie XX wieku".
- Straciliśmy tam wielu przyjaciół, ja straciłam osobiście bardzo bliską mi osobę w tym samolocie i to, co dla mnie było najistotniejsze po tej tragedii, to to, aby silne państwo było wyjaśnić przyczynę tego, co się tak naprawdę wydarzyło; dlaczego tyle osób z elity politycznej, intelektualnej musiało w Smoleńsku zginąć - tłumaczyła Emilewicz.
Przypomniała też, iż w publikacji wspomina o tym, że "Jarosław Kaczyński jest wizjonerem, który potrafi budować Polskę" i podkreśliła, że prezes PiS dokononał zmiany pokoleniowej, powierzając misję szefowania rządowi premierowi Morawieckiemu.
Emilewicz przyznała, że - "niestety" - aktualna jest "plemienność polskiej polityki". - Ubolewałam nad tym wielokrotnie, kiedy komentowałam w ubiegłym roku kwestie czarnych marszy przy Warszawie, czy też 11 listopada. Mam nadzieję, że uda nam się wrócić do normalnej debaty, do tego, o czym powiedział premier w expose: "spierać o Polskę się warto, ale prowadzić wojny wewnętrzne - na pewno nie" - podsumowała.