PolskaMocne słowa Kempy do premiera: co dalej po tej trawce?

Mocne słowa Kempy do premiera: co dalej po tej trawce?

Klub PiS będzie przeciw udzieleniu wotum zaufania rządowi Donalda Tuska - zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego, nawet gdyby we wszystkich innych kwestiach było dobrze, to powodem do głosowania przeciw udzieleniu wotum jest sprawa katastrofy smoleńskiej. Z kolei lider Ruchu Palikota stwierdził, że Donald Tusk "nie ma pomysłu na Polskę". Dostało się też premierowi od Leszka Millera z SLD. Od Beaty Kempy z Solidarnej Polski premier usłyszał, że nie siedzi przy europejskim stole, ale jest "w karcie dań".

Mocne słowa Kempy do premiera: co dalej po tej trawce?
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

18.11.2011 | aktual.: 24.06.2012 22:34

Rafał Grupiński z PO podkreślił, że debata dotyczy tego, jak rząd ma zamiar przeprowadzić Polskę przez drugą falę kryzysu. Szef klubu PO wskazywał na przeprowadzone przez ostatnie lata reformy - armii, służby zdrowia, emerytur i szkolnictwa wyższego. Przypomniał, że Polska była liderem w wykorzystaniu funduszy europejskich, a w czasie światowego kryzysu, udało się nam zachować stabilną gospodarkę.

Grupiński podkreślił, że nowy rząd czekają trudne decyzje. Wskazał na potrzebę wsparcia propozycji zmian w systemie emerytalnym. Szef klubu PO mówił, że Polsce w nadchodzących czasach potrzeba inteligentnego działania, dobrych, trafionych, trudnych zmian, które będą przedmiotem polemik i dyskusji. Dodał, że już słyszy głosy opozycji, która będzie atakować sens zmian, ale - jak podkreślił, chce zaprosić opozycję do wspólnej pracy przy planowanych ustawach, do merytorycznej dyskusji i do budowania silnej Polski dla nas i następnych pokoleń.

- Klub PO jest za udzieleniem wotum zaufania dla rządu, który jest najlepszym możliwym na te trudne czasy - zaznaczył Grupiński.

Kaczyński: trzeba patrzeć w przyszłość

Trzeba zapłacić cenę za cztery lata rządów PO - tak prezes PiS Jarosław Kaczyński skomentował expose premiera Donalda Tuska. Oświadczył też, że PiS jest stanowczo przeciwko wejściu Polski do strefy euro.

Podczas debaty nad wygłoszonym expose premiera Kaczyński mówił, że należy teraz szukać odpowiedzi na pytanie: "Co robić, a czego nie robić, aby Polska w 2020 roku była krajem zasobniejszym, w lepszej kondycji pod każdym względem, również moralnej niż dziś; by to 10-lecie nie było zmarnowane".

Szef PiS przekonywał, że trzeba patrzeć w przyszłość, bo "kryzysy przychodzą i jak dotychczas mijają, a Polska trwa". - I warto być Polakiem - podkreślił.

Kaczyński zaznaczył też, że wobec kryzysu ekonomicznego trzeba się kierować zasadą, aby "nie służyć spekulantom i rentierom, ale dobru wspólnemu".

Prezes PiS oświadczył, że jego partia jest przeciwko wejściu Polski do strefy euro. Ocenił, że byłaby to katastrofa dla polskiej produkcji. - To jest coś, na co nasz klub z całą pewnością się nie zgodzi - oświadczył.

Kaczyński ocenił też, że realizacja ustaleń pakietu klimatycznego w 2013 roku będzie obciążeniem naszego wzrostu gospodarczego, co skutkować będzie przeniesieniem części produkcji za naszą wschodnią granicę.

Jego zdaniem połączone skutki wejścia do strefy euro oraz pakietu klimatycznego byłyby dla polskiej gospodarki, dla naszego rozwoju i suwerenności "mniej więcej takie jak przegrana wojna".

Kaczyński odniósł się też do wcześniejszego wystąpienia szefa klubu PO Rafała Grupińskiego. - Pan przewodniczący Grupiński mówił, że "dogonimy i przegonimy", ludzie mojego pokolenia pamiętają te słowa: Nikita Chruszczow. No, ale oby się udało - powiedział szef PiS.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że reforma systemu podatkowego oraz "wyciągnięcie budżetu z gigantycznego bałaganu" to lepsze metody na sprostanie wyzwaniom stojącym przed Polską niż propozycje, które padły w expose premiera Donalda Tuska.

- Zaciskanie pasa przez pracowników, przez drobnych i średnich przedsiębiorców, przez emerytów i rencistów jest niedopuszczalne. Temu zaciskaniu pasa mówimy wyraźnie "nie" - oświadczył Kaczyński podczas debaty nad expose przedstawionym przez premiera Tuska.

- Nie wolno atakować - a niestety padały tutaj takie słowa - polskiej rodziny; to jest podstawowa komórka społeczna, ważna dla polskiej przyszłości, będąca dzisiaj i tak w trudnej sytuacji - powiedział Kaczyński.

Podkreślił też, że "nie wolno zgadzać się na stracone pokolenie". - Nie wolno czynić niczego, co by doprowadziło do sytuacji, w której młodzi nie będą mieli pracy albo będą mieli pracę bardzo marną, na śmieciowych umowach, nie będą mieli mieszkań - mówił szef PiS.

Jego zdaniem, aby przeciwdziałać tym problemom konieczne jest natomiast odnowienie systemu podatkowego, który - ocenił - "jest już dzisiaj w gruncie rzeczy nieużyteczny".

- Trzeba go odnowić w ten sposób, żeby wyjąwszy przywileje rodzinne, wielkie sfery nieopodatkowane zostały opodatkowane - oświadczył. Jego zdaniem, "trzeba sięgnąć do zasobów wielkich instytucji, w tym instytucji finansowych czy supermarketów".

"Jeśli nie będzie innego wyjścia..."

Jak ocenił, trzeba też, "jeśli nie będzie innego wyjścia" - bo, jak zaznaczył, PiS nie jest zwolennikiem wysokich podatków - "sięgnąć także do wysokich kieszeni". Jego zdaniem, jest to lepsza metoda na walkę z kryzysem niż propozycje przedstawione przez premiera w expose. Ponadto, zdaniem Kaczyńskiego, należałoby wyciągnąć budżet "z tego gigantycznego bałaganu, który mamy dzisiaj w Polsce".

W jego opinii budżet wariantowy, elastyczny, proponowany przez rząd, "to jest mniej więcej coś takiego jak plan otwarty z późnego Gierka". Kaczyński ocenił, że "to znaczy, że po prostu nie ma budżetu, to znaczy, że jedna z podstaw funkcjonowania państw się po prostu rozpadła".

Klub PiS będzie przeciw udzieleniu wotum zaufania rządowi Donalda Tuska - zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego, nawet gdyby we wszystkich innych kwestiach było dobrze, to powodem do głosowania przeciw udzieleniu wotum jest sprawa katastrofy smoleńskiej.

W ocenie Kaczyńskiego, działania po katastrofie smoleńskiej obrazują lęk obecnej władzy przez silniejszymi. - Niebywały serwilizm wobec Rosji, prośby o prawo do przeniesienia pomnika - mówił lider Prawa i Sprawiedliwości podczas piątkowej debaty nad expose premiera Donalda Tuska.

- Ale to jest przede wszystkim katastrofa smoleńska, tragedia smoleńska, hańba smoleńska. To jest niewyjaśnienie tej sprawy. To ogniskuje w sobie i sprawy polskiej demokracji, polskiej suwerenności i polskiej praworządności. Ta sprawa musi być wyjaśniona i gdyby we wszystkich kwestiach było dobrze, to tylko ta sprawa jest wystarczająca, bym mógł powiedzieć, że będziemy głosowali przeciwko wotum zaufania - podkreślił Kaczyński.

- To było propagandowe przemówienie - tak expose premiera Donalda Tuska ocenił szef PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem słuszne jest jednak ograniczanie wydatków, które trafiają do najbogatszej części społeczeństwa.

"Premier nie ma pomysłu na Polskę"

Janusz Palikot zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, że nie ma pomysłu na Polskę. Komentując expose, lider Ruchu Palikota podkreślił, że szef rządu nie przedstawił wizji realnego rozwoju Polski.

Palikot mówił, że nawet jeśli jego ugrupowanie poprze niektóre rozwiązania zaproponowane przez Tuska w expose, to całe wystąpienie premiera można sprowadzić do zdania: "Mam pomysł na to, jak spowodować, żeby prawdopodobieństwo kryzysu było trochę mniejsze". - I to wszystko, ale to niestety nie to, czego oczekiwaliśmy - podkreślił Palikot.

Jak dodał, wielu oczekiwało od Tuska, "patrząc na jego kunszt i talent, z jakim się porusza w polskiej polityce", że dziś poderwie ludzi i "że po tym expose ludzie w Polsce będą wiedzieli, że nasz kraj realnie naprawdę będzie się rozwijał".

Szef Ruchu Palikota zaznaczył, że premier dzisiaj nie zadowolił ani "tłustych kotów" ani biednych ludzi, czy tych dobrze wykształconych, którzy nie mają pracy.

Jak mówił, "tłuste koty", czyli m.in. cała sala parlamentu i wszyscy ci, którym nieźle się powodzi, mogą wyciągnąć z expose Tuska jedynie wniosek, że "prawdopodobieństwo kryzysu jest większe niż do tej pory myśleli", co może ich zniechęcić do inwestowania.

W ocenie Palikota, expose Tuska rozczarowuje również pod względem propozycji dla biednych czy szukających pracy po studiach.

"Nie możemy poprzeć pańskiego rządu"

- Nie możemy poprzeć pańskiego rządu, nie możemy go poprzeć także symbolicznie z powodu osoby Jarosława Gowina - powiedział szef Ruchu Palikota Janusz Palikot, zwracając się do premiera Donalda Tuska. Określił Gowina mianem "funkcjonariusza Kościoła katolickiego".

Palikot w debacie nad expose premiera ocenił, że Donald Tusk "nie zaproponował żadnego rządu dla Polski". - Pan zaproponował rząd dla Platformy Obywatelskiej - mówił.

Według Palikota, Tusk stworzył rząd w taki sposób, aby rządzić PO, a nie polskim państwem. - Skasował pan (Grzegorza) Schetynę, musiał pan dowartościować (Jarosława) Gowina. To jest jedyna logika tych postępowań - mówił Palikot. Gowin został ministrem sprawiedliwości, a Schetyna - w poprzedniej kadencji wicepremier i szef MSWiA, a później marszałek sejmu - został szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych.

Schetyna przysłuchujący się wystąpieniu Palikota, zareagował na te słowa śmiechem, uśmiechał się też premier Tusk.

Zdaniem Palikota, Tusk powołał na ministra sprawiedliwości "funkcjonariusza Kościoła katolickiego, człowieka, który nawet nie może być podejrzany o to, że będzie sprawiedliwy". - Jak ktoś tak stronniczy może być sprawiedliwy? Już pomijam to, że nie ma w Europie drugiego człowieka, który słyszy zarodki, krzyk tych zarodków - powiedział Palikot. Dodał jednak, że choć jego Ruch nie poprze rządu w sobotnim głosowaniu nad wotum zaufania, to będzie popierać niektóre zaproponowane przez rząd zmiany.

- Co się takiego stało, że człowiek tak utalentowany, z takimi dokonaniami jak pan, nie ma w tej chwili odwagi na prawdziwą politykę, tylko w pewnym sensie pan udaje politykę, reaguje tylko na najtrudniejsze sytuacje, aby przetrwać do następnego kwartału czy roku - mówił Palikot zwracając się do premiera.

Szef Ruchu Palikota pytał, dlaczego, mimo wzrostu gospodarczego, o którym mówił w swoim expose premier, nie zmniejszyła się polska bieda. - Świadczenia socjalne nie były od pięciu, siedmiu, ośmiu lat waloryzowane, progi podatkowe są od wielu lat takie same - mówił.

- Skąd na to wziąć pieniądze? A po co nam senat, dobrze wyraził absurdalność senatu senator Kazimierz Kutz. Dlaczego w tej izbie nie mielibyśmy mieć 360 posłów zamiast 460, jak wielokrotnie PO proponowała (...). Po co nam powiaty, nie są żadnym rozwiązaniem dla obywateli, tylko dla partyjnych działaczy, po co nam urzędy wojewódzkie, skoro mamy urzędy marszałkowskie, po co nam wreszcie ZUS i KRUS oddzielnie - pytał Palikot. - Dziwię się, że pan nie zgadza się na połączenie obu tych instytucji". Wśród instytucji, które mogłyby zostać zlikwidowane Palikot wymienił: Agencję Rynku Rolnego i Agencję Nieruchomości Rolnych.

Ulgi podatkowe - wszystko co musisz wiedzieć* *"Najważniejszy jest człowiek i polska rodzina"

Przewodniczący klubu PSL Jan Bury mówił, że PO i PSL nie przyszły do sejmu straszyć ludzi, ale mówić prawdę, nawet tę trudną. - My nie chcemy straszyć ludzi. Mówimy prawdę, nawet prawdę najtrudniejszą - powiedział Bury.

Podkreślił, że Polacy wybierając 9 października tę koalicję ponownie, dali jej mandat zaufania. - Chciałbym, aby państwo posłowie z prawa i z lewa, jak nie chcą szanować koalicji, tego rządu, niech uszanują polskich wyborców. Oni na to zasługują - apelował.

Odnosząc się do expose Donalda Tuska mówił, że ludowcy patrzą na nie z perspektywy trzech istotnych problemów: człowieka i rodziny, kraju i potrzeb państwa, Europy i świata.

- My mówimy ciągle, najważniejszy jest człowiek i polska rodzina. Potrzeby tej rodziny są najważniejsze i cieszy nas, że premier Donald Tusk - choć mówi rzeczy trudne, czasem ciężkie bardzo - mówi uczciwie do polskiej rodziny także o tym, że czekają nas trudne cztery lata, ale w jedności i mądrości jest siła - zaznaczył.

Bury zapewniał, że koalicja PO-PSL to koalicja wartości. - Wartości narodowych, religijnych; (...) my nie jesteśmy ludźmi, którzy będą dzisiaj walczyć z krzyżem, którzy będą dzisiaj brukać narodowe święta, narodowe godła - dodał.

Zapewnił, że ta koalicja wie, że praca rządu to nie są tylko oszczędności, redukcje i cięcia, ale także inwestycje i rozwój. - To inwestycje w oświatę, naukę, innowacje, nowe technologie. To inwestycje także w służbę zdrowia - podkreślił.

"Kryzys jest już w przedpokoju"

Szef klubu SLD Leszek Miller mówił, że gdyby rząd porównać do przedsiębiorstwa, to "prezes tej firmy, jak i główny księgowy, pracują od czterech lat w dziale promocji i marketingu".

Jak powiedział szef klubu Sojuszu, gdyby expose trwało dłużej, Tusk musiałby powiedzieć, "czy rząd zgodnie z obietnicami obniżył podatki, ograniczył deficyt, uwolnił przedsiębiorców od urzędniczej gehenny, zreformował służbę zdrowia i system emerytalny". - Takie wtedy były zapowiedzi i nikt w tej izbie nie powie, że zostały zrealizowane - ocenił Miller.

- Z tego co usłyszałem w expose, kryzys już nie łomocze do naszych drzwi, jest już w przedpokoju, powiesił płaszcz, założył kapcie i zaczyna czuć się jak u siebie w domu - mówił polityk SLD. Dodał, że jeszcze w październiku rząd zapewniał, że nad wszystkim panuje, a "kraj ma się dobrze, a nawet jeszcze lepiej".

- Kiedy festiwal wyborczy się skończył, rząd zmienił zdanie. (...) Ale rząd napinał mięśnie i zapewniał, że jesteśmy dobrze przygotowani do nadejścia drugiej fali kryzysu. Okazuje się, że owe dobre przygotowanie to trzy warianty budżetu - zły, gorszy i jeszcze gorszy. Jest jeszcze czwarty - budżet mydlenia oczu, który rząd złożył tuż przed wyborami" - mówił Miller.

- Gdyby porównać rząd do przedsiębiorstwa, to bez wątpienia zarówno prezes tej firmy, jak i główny księgowy pracują od czterech lat w dziale promocji i marketingu, ale nawet największe i najpiękniejsze opakowanie, najpiękniejsza reklama nie rozwiążą problemów gospodarczych i społecznych, nie stworzą miejsc pracy - dodał szef klubu SLD.

Miller zadeklarował w imieniu Sojuszu wolę współpracy z rządem premiera Donalda Tuska w najważniejszych sprawach dla Polski. Zastrzegł jednak, że wola współpracy musi być "szczera i dwustronna". - Deklarujemy wolę współpracy w najważniejszych dla Polski sprawach, ale wola współpracy musi być szczera i dwustronna. Dobrze pamiętamy, jak lekko odrzucano w poprzedniej kadencji uzgodnione projekty ustaw, jak łatwo odchodzono od uzgodnionych kompromisów. Jak funkcjonowała słynna zamrażarka pełna dobrych projektów, z jaką nonszalancją i poczuciem wyższości traktowane były inicjatywy opozycji - powiedział.

Zaznaczył, że klub SLD będzie twardą opozycją w sejmie, jeśli rząd zdecyduje się koszty kryzysu przenosić na najsłabszych, "dławić samorządność, prawa związków zawodowych, ograniczać zakres bezpłatnej nauki lub ochrony zdrowia".

Zadeklarował też, że Sojusz będzie wspierać rząd we wszystkim, co może służyć najsłabszym, czyli emerytom, rencistom i osobom utrzymującym się ze "sprzedaży własnej pracy" oraz młodzieży, która szuka pracy i mieszkania.

Zdaniem Millera w wyniku zmian ustawowych, dokonanych przez rząd w poprzedniej kadencji, najwięcej uzyskały najbogatsze gospodarstwa domowe. - Ich dochody wzrosły przeciętnie o 550 zł miesięcznie. Gospodarstwa najuboższe zyskały przeciętnie 10 zł miesięcznie. To oczywiste, że taka polityka nie nadaje się do naszego wsparcia - podkreślił.

Szef klubu SLD podkreślił, że rolą rządu powinno być wskazanie, jak można zamortyzować kryzys i jak rozłożyć koszty tej amortyzacji. - Z kryzysem jak z koniem nie warto się kopać. Trzeba jednak szybko go okiełznać - powiedział. - Bez wątpienia ci, których stać na więcej muszą uczestniczyć w kosztach okiełznania kryzysu - dodał Miller.

"Oszczędzanie niech pan zacznie od siebie"

Posłanka Solidarnej Polski Beata Kempa oceniła, że premier Donald Tusk w swoim piątkowym expose, oprócz zwiększenia podatków i zabrania ulg, nie zaproponował zupełnie nic. Oszczędzanie musi pan zacząć od siebie i zlikwidować swoje "Bizancjum" - mówiła w debacie nad expose.

Kempa w debacie nad expose pytała premiera, dlaczego jest on "taki słaby wobec silnych, a silny wobec najsłabszych". - Zwiększyć opodatkowanie rolników, zwiększyć opodatkowanie księży, emerytów zmusić do pracy, młodym zabrać internet - to dzisiaj są pana pomysły z expose. Panie premierze, głosowały na pana kobiety, dostały siedem lat dłuższych robót. Głosowały na pana rodziny, zabrał pan im becikowe, a Kościół za to, że się nie opowiedział, zapłaci ZUS. My pana nie poprzemy - powiedziała Kempa.

Według niej, po czterech latach rządu Platformy stoimy na granicy bankructwa, a w odczuciu społecznym rozdźwięk między tym, co jest kreowane przez rząd w mediach a rzeczywistością, stale się powiększa. - Jedynym lekarstwem na obniżenie długu, jaki pan zaproponował w swoim expose na najbliższe cztery lata, jest likwidacja ulgi internetowej i innych ulg. W ten sposób ani znacząco nie obniżymy długu, ani nie staniemy się krajem nowoczesnym - powiedziała posłanka Solidarnej Polski.

Jak oceniła, proponowana przez Tuska polityka nie rozwiązuje kompleksowo i całościowo problemów społecznych i gospodarczych. - Potraktował pan je dzisiaj bardzo wybiórczo, zapominając w swoim expose o ludziach młodych. Ruch Palikota obiecuje trawkę, być może pan się do tego przychyli, jak będzie panu potrzebny kolejny do brydża. Panie premierze, co dalej po tej trawce? - mówiła Kempa.

W jej ocenie, wydłużenie wieku emerytalnego znacznie utrudni znalezienie pracy głównie młodym ludziom. - Solidarna Polska nie zgodzi się na żadne rozwiązanie, które spowoduje dalsze rozwarstwienie społeczne. Natomiast zgodzimy się na rozwiązania, które będą zaczynały się od pana - powiedziała posłanka.

- Pan musi zacząć oszczędzać od siebie, pan musi zlikwidować swoje Bizancjum. Solidarna Polska oczekuje od pana znaczących oszczędności w podległych resortach - apelowała Kempa.

Zdaniem posłanki Solidarnej Polski, nasz kraj musi przygotować się na skutki światowego i europejskiego kryzysu. Według niej, w tych trudnych czasach nie będziemy mogli liczyć na nikogo innego - tylko na siebie.

- Niech pan nie liczy na to, że pomoże nam Unia Europejska. Zresztą dzięki pana postępowaniu, w Europie już się nikt z nami nie liczy. Już nikt nawet nie udaje, że konsultuje z panem jakiekolwiek decyzje i to nawet w okresie, kiedy Polska przewodniczy UE. Wbrew pana marzeniom, panie premierze, nie siedzi pan przy stole, ale jest pan w karcie dań. Niech pan nie marzy o euro, bo nie będzie na to naszej zgody i zgody społeczeństwa - powiedziała Kempa.

Zaapelowała także, aby rząd nie podnosił kosztów pracy poprzez wzrost o 2 punkty procentowe składki rentowej. - To co pan dzisiaj proponuje wygeneruje kolejne bezrobocie. Będą zwalniać ludzi z pracy, a zatem jak ludzie spłacą kredyty, które często już biorą na życie bieżące i podręczniki? - mówiła posłanka.

Stwierdziła też, że w expose nie było żadnej propozycji, jak zwiększyć liczbę miejsc pracy, ani jak wesprzeć rodziny.

Debata nad expose zakończyła się po sześciu godzinach. Posłowie przystąpili do zadawania pytań szefowi rządu. Prowadzący obrady wicemarszałek sejmu Marek Kuchciński (PiS) poinformował, że zgłosiło się 130 osób chętnych do zadania pytania. Premier Tusk ma udzielić posłom odpowiedzi w sobotę rano po wznowieniu obrad przez sejm. Potem posłowie będą głosować nad udzieleniem Radzie Ministrów wotum zaufania. Wotum zaufania sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1836)