PolskaMniejszość niemiecka oburzona incydentem z udziałem kandydata PiS

Mniejszość niemiecka oburzona incydentem z udziałem kandydata PiS

Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców (TSKN) na Śląsku Opolskim jest oburzone incydentem, do którego doszło podczas kiermaszu w Krapkowicach. Kandydat PiS do Sejmu przerwał tam występ młodzieży mówiąc, że nie życzy sobie, by śpiewano po niemiecku.

Mniejszość niemiecka oburzona incydentem z udziałem kandydata PiS
Źródło zdjęć: © Facebook/Beata Szydło

19.10.2015 | aktual.: 19.10.2015 13:16

W przesłanym mediom w poniedziałek stanowisku zarząd TSKN relacjonował, że w trakcie występu duetu nastolatków odbywającego się w języku niemieckim do młodych artystów ze środowiska mniejszości niemieckiej "bezceremonialnie" podszedł kandydat PiS do Sejmu Bartłomiej Morawski i "zakazał im dalszego śpiewania po niemiecku argumentując to faktem, iż 'tu jest Polska' i on sobie tego nie życzy".

Zarząd TSKN wyraził w stanowisku swoje oburzenie incydentem i uznał go za naganny. "Takie zachowania kandydata na Posła RP wobec 16-letnich dzieci budzi nasz zdecydowany sprzeciw" - czytamy w piśmie TSKN.

TSKN: ostrzegamy przed głosowaniem na tego kandydata

"Incydent ten pokazał w sposób jednoznaczny, że prawa kulturowe i językowe mniejszości, które są chronione w Polsce nie tylko Konstytucją czy Ustawą o mniejszościach, ale również ratyfikowanymi przez Polskę Europejską Konwencją o ochronie praw mniejszości i Europejską Kartą języków mniejszościowych i regionalnych, nie chronią nas przed niebezpieczeństwami populistycznej polityki" - podkreślono.

TSKN, jak czytamy, "ostrzega przed głosowaniem na tego kandydata i jego partię", bo - jak uznano - "incydent ten w okresie przedwyborczym jest ostrzeżeniem przed groźbą utraty tak długo zdobywanego poziomu tolerancji w Polsce".

Sprawa trafi do prokuratury?

TSKN poinformował też, że o niedzielnym incydencie zawiadomione zostaną "odpowiednie organy ścigania". Szef Towarzystwa Rafał Bartek powiedział, że zawiadomienie w tej sprawie najprawdopodobniej trafi do Prokuratury Okręgowej w Opolu. Mniejszość zapowiedziała też konferencję prasową z udziałem duetu nastolatków na poniedziałek po południu.

Przewodnicząca Związku i przedstawicielka mniejszości Maria Żmija-Glombik (kandydująca do parlamentu z listy PO) powiedziała w niedzielę, że po incydencie podeszła do Morawskiego i zwróciła uwagę na jego zachowanie. - Wtedy on zaczął się na mnie wydzierać, że nie życzy sobie śpiewania po niemiecku. Powiedziałam, że to otwarta impreza i każdy może na nią przyjść, zaśpiewać i posłuchać, a jeśli jemu coś się nie podoba, to może wyjść - relacjonowała Maria Żmija-Glombik.

Morawski: Nie byłoby problemu, gdyby śpiewali też po angielsku

Morawski przyznał, że interweniował w trakcie występu młodzieży, bo w jego przekonaniu Kiermasz był "imprezą wszystkich, a nie tylko mniejszości niemieckiej". Relacjonował, że po kilku piosenkach podszedł do osoby, która je wykonywała i zapytał "czy nie mają jakichś utworów po polsku". - Na co ta pani powiedziała, że nie, bo to jest zespół mniejszości niemieckiej - opowiada Morawski.

Zapewnił jednocześnie, że nie widziałby problemu, gdyby na kiermaszu były też śpiewane utwory np. po angielsku i polsku. Pytany w poniedziałek, czy użył sformułowania "tu jest Polska" powiedział, że "nie pamięta, aczkolwiek jest tutaj Polska i mógłby go użyć".

Morawski dodał, że to szefowa Związku Śląskich Kobiet Wiejskich "zaczęła go atakować" i pytać "czy coś ma przeciw piosenkom niemieckim". Zapewnił, że nie bo "ma połowę rodziny i wielu przyjaciół w Niemczech" i nie miał nic przeciwko niemieckim piosenkom podczas odbywającego się w weekend w Krapkowicach Oktoberfestu. Jak dodał, przeprosił Żmiję-Glombik na wypadek "jeśli w ferworze emocji mówił nieco za głośno" i tym uraził organizatorkę.

"Mój pradziadek walczył w Powstaniach Śląskich"

Według Morawskiego niedzielny Kiermasz był imprezą organizowaną przez powiat, a nie przez mniejszość niemiecką. - Nie jestem przeciwnikiem mniejszości niemieckiej, aczkolwiek patrząc na to, co oni robią na Opolszczyźnie, to zachowują się dosyć buńczucznie i niegospodarnie - podkreślił.

- Jestem Polakiem i po to mój pradziadek walczył w Powstaniach Śląskich, żebyśmy na polskich imprezach nie musieli słuchać tylko i wyłącznie niemieckiej muzyki - dodał Morawski. - Chodzi o to, żeby polska impreza była albo po polsku albo w różnych językach - dodał.

Starosta: tak zachowywać się nie powinno

Starosta krapkowicki Maciej Sonik stwierdził, że bezpośrednim świadkiem niedzielnego zdarzenia nie był, ale w Kiermaszu uczestniczył. Rozmawiał chwilę po tym zdarzeniu z rodzicami dziewczyny występującej na scenie, której Morawski zwrócił uwagę.

Sonik przyznał, że dziewczyna była bardzo roztrzęsiona. Jego zdaniem, "nawet w czasie kampanii wyborczej, nawet jak ktoś jest z PiS i szczególnie w miejscu takim jak Krapkowice - wielokulturowym i różnorodnym narodowościowo - tak zachowywać się nie powinno". - A w ogóle nie znajduję uzasadnienia, że w takiej sprawie i w taki sposób dorosły zwraca się do dziecka - podkreślił Sonik.

"Typowa próba zrobienia z igły wideł"

Szef PiS na Opolszczyźnie poseł Sławomir Kłosowski zapewnił, że o incydencie w Krapkowicach rozmawiał już z Morawskim i jeszcze jednym uczestnikiem zdarzenia związanym z PiS. Według posła stanowisko TSKN to "typowa próba zrobienia z igły wideł". - Panowie (z PiS) nie zaprzeczają, że doszło do incydentu. Natomiast zupełnie inaczej go komentują i przedstawiają - jako bardzo delikatną i kulturalną prośbę skierowaną do wykonawców, czy można liczyć na wykonawstwo jakichś piosenek w języku polskim - mówił Kłosowski.

W jego przekonaniu jest to "nieładna próba wykorzystania tego incydentu do celów politycznych" przez mniejszość niemiecką. - Naprawdę, nie służy to pojednaniu polsko-niemieckiemu i doradzam, by nie eskalować tego napięcia na Śląsku Opolskim, bo to nikomu tu nie służy - zaznaczył Kłosowski.

Jak ocenił, "nauką na przyszłość" powinno być to, by przy tego typu imprezach odpowiedzialnymi za ich organizację nie czynić kandydatów w wyborach parlamentarnych. - To błąd organizatorów, który leży u podstaw tej całej sytuacji - uznał poseł PiS.

Do incydentu doszło w niedzielę po południu na IV Kiermaszu Jesiennych Smaków Domowych zorganizowanym przez Związek Śląskich Kobiet Wiejskich, który odbył się w Hali Sportowej Zespołu Szkół Zawodowych im. Piastów Śląskich w Krapkowicach. Kiermasz współorganizowało starostwo w Krapkowicach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (591)