Młodzi w samorządach
Najmłodszy wójt w Polsce ma 25 lat,
najmłodszy radny niedawno skończył 20. W wyborczym wyścigu
zdeklasowali starszą konkurencję - czytamy w "Metrze".
20.11.2006 | aktual.: 20.11.2006 06:47
Łukasz Wiśniewski ma dopiero 25 lat, skończył prawo na Uniwersytecie Szczecińskim, a już zarządza gminą. Tydzień temu mieszkańcy jego rodzinnej miejscowości Barciany koło Kętrzyna na Warmii i Mazurach wybrali go na wójta. Dostał 1806 głosów. Na jego konkurenta Ryszarda Kozyrę, dotychczasowego wójta rządzącego gminą aż od 1990 r., zagłosowało dwa razy mniej osób. Aby kandydować, Wiśniewski specjalnie przyjechał z Londynu, gdzie pracował od początku roku.
To mieszkańcy mnie stamtąd ściągnęli i namówili na kandydowanie - twierdzi. Założył niezależny komitet wyborczy B jak Barciany. Kampanię prowadził - jak sam mówi - w stylu amerykańskim: Rozmawiałem z każdym mieszkańcem. Zależało mi na kontaktach osobistych - podkreśla rozmówca dziennika.
Co chce zmienić w siedmiotysięcznej gminie? Młody wójt zapowiada, że postawi głównie na młodzież. Stworzę dla nich nowe miejsca pracy i poprawię dostęp do kultury. Może otworzymy jakąś kawiarnię - snuje plany.
Podobnie student prawa Maciek Bogucki. Od niedzielnych wyborów znalazł się w grupie najmłodszych - 20-letnich - radnych. Bogucki jest najmłodszy w Warszawie. Wygrał, choć do Rady Dzielnicy Praga Południe nie startował z pierwszego miejsca.
Trochę się martwiłem, że mój wiek nie przysporzy mi zwolenników, ale postanowiłem zaryzykować i opłaciło się. Zdobyłem 1054 głosy. Osobiście odwiedziłem ponad 1 tys. mieszkań. Rozmawiałem z ludźmi. Przedstawiałem swoje pomysły - opowiada.
Jaki jest jego pomysł na Warszawę? Poprawa bezpieczeństwa, więcej rowerowych patroli policyjnych, monitoring. Stawiam też na sport, chciałbym, by dzieciaki, zamiast snuć się po ulicach, miały gdzie np. pograć w piłkę - wylicza.
Politolodzy - pisze "Metro" - są zgodni: młodych ludzi w samorządach będzie przybywać. Młodzi uświadomili sobie, że coraz więcej od nich zależy i mogą wiele zdziałać. Ich atutem jest to, że na ogół nie są uwikłani w partyjne układy. A brak doświadczenia nadrabiają energią i aktywnością - mówi prof. Waldemar Dziak z PAN. (PAP)