PolskaMistrzostwa w jedzeniu pączków na czas

Mistrzostwa w jedzeniu pączków na czas

Gotowi do startu? Start! 12 zawodników stanie w Krakowie do walki o laur zwycięstwa w V Mistrzostwach Krakowa w jedzeniu pączków na czas.

31.01.2008 | aktual.: 31.01.2008 08:56

Tłustoczwartkowe zmagania będą miały miejsce w słynnej restauracji Wierzynek, która razem z "Gazetą Krakowską" jest organizatorem zmagań.

Reguły są proste. Zawodnicy mają pięć minut, szklaneczkę wody i górę pączków. Zwycięzca przez rok cieszył się będzie tytułem mistrza pączkowego, otrzyma też w nagrodę zaproszenie na romantyczną kolację dla dwóch osób w Wierzynku.

Do rywalizacji dziś staną: Piort Jastrzębski, Marek Ungar (dwukrotny mistrz w jedzeniu pączków na czas), Grzegorz Bujwid, Krzysztof Grajper, Tomasz Ibek, Andrzej Strug, Stefan Majewski, Grzegorz Piotrowicz, Edward Molga, Agnieszka Jęczmieniak, Maciej Chołociński i Łukasz Fryc. Początek wyścigu o godz. 12.15. Nad bezpieczeństwem zawodników czuwać będzie pielęgniarka z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego Bożena Pachota Woźniak.

Tuż po zakończeniu tej konkurencji, na starcie ustawią się VIP-y i dziennikarze (będą mieć na zmagania tylko minutę). Wśród nich będą m.in. Paweł Klimowicz, senator RP , Wiesław Jopek, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, Jacek Bednarczyk, fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej i Jarosław Krzoska z TVP-3. Imprezę poprowadzą redaktorzy Leszek Mazan i Mieczysław Czuma. Mistrzostwa rozpocznie hejnał mariacki, a na cześć zwycięzcy zabrzmi dzwon Zygmunta.

Na zawodników czekają pączki: jasnobrunatne, kuliste, z jaśniejszą obrączką, nadziane konfiturą z róży. Jak określają go niektórzy znawcy - ostatni słodki pocałunek karnawału. Być może wywodzi się on z Wiednia, gdzie w czasie oblężenia tureckiego w 1683 r. małżonka piekarza Krapfa zaczęła smażyć na smalcu olbrzymie drożdżowe kule. Nie było w nich jednak tej delikatności, które cechują współczesne wypieki.

Tomasz Wilczyński, szef cukierników w Wierzynku podkreśla, że pączek wymaga ręki mistrza. Po urobieniu ciasta należy je podzielić na małe kawałki. Po kulaniu na desce przyszły pączek nabiera kształtu. Kule lądują następnie w gorącym tłuszczu (200 st. C), gdzie nabierają rumieńców. Po wyjęciu z kadzi nabija się je nadzieniem. Najczęściej różanym, ale mogą to być także powidła śliwkowe. Na koniec idzie lukier, albo cukier puder.

Marian Satała

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)