PolskaMinuta po minucie odtwarzają wydarzenia z domu Olewnika

Minuta po minucie odtwarzają wydarzenia z domu Olewnika

Prawdopodobnie do środy potrwa rozpoczęte w poniedziałek odtwarzanie przez gdańską prokuraturę apelacyjną w domu Krzysztofa Olewnika w Drobinie pod Płockiem zdarzeń mających miejsce bezpośrednio przed jego porwaniem w nocy z 26 na 27 października 2001 r.

10.05.2010 | aktual.: 10.05.2010 19:33

Jak poinformował pełnomocnik rodziny Olewników, mecenas Bogdan Borkowski, chodzi o ustalenia związane m.in. z przebiegiem przyjęcia poprzedzającego porwanie, na którym obecni byli policjanci oraz Jacek K., wspólnik Krzysztofa Olewnika, a także tego, czy ktoś z obecnych mógł ułatwić wejście porywaczom do domu.

Sprawa dotyczy przyjęcia, które zorganizowano, by zażegnać nieporozumienie, do jakiego doszło wcześniej między patrolem drogowym policji a Jackiem K. i Krzysztofem Olewnikiem, których funkcjonariusze zatrzymali do kontroli.

- Jest to czynność procesowa związana z pewnym eksperymentem. Ważne jest odtworzenie tego, gdzie dokładnie w trakcie przyjęcia przebywali w domu goście, kto był ostatni w pomieszczeniu z basenem, kto mógł pozostawić otwarte drzwi do tego pomieszczenia, kto i kiedy wychodził na zewnątrz - powiedział Borkowski.

Zastępca szefa gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej, Zbigniew Niemczyk, poinformował, że śledczy chcą przesłuchać m.in. wszystkich uczestników imprezy, która miała miejsce 26 października 2001 r. w domu Krzysztofa Olewnika, a po której to imprezie doszło do uprowadzenia mężczyzny. Wyjaśnił, że na liście osób do przesłuchania są m.in. członkowie rodziny, policjanci oraz inne osoby, które brały udział w imprezie, w tym Jacek K.

- Część z tych osób została już przesłuchana przed kilkunastoma dniami - powiedział Niemczyk dodając, że przesłuchania są prowadzone na miejscu zdarzenia, czyli w domu Krzysztofa Olewnika w Drobinie. Prokurator uściślił, że przesłuchania mają pomóc dokładnie odtworzyć wszystkie zdarzenia, jakie poprzedziły uprowadzenie Olewnika oraz sam przebieg uprowadzenia. Niemczyk dodał, że przesłuchania świadków są "działaniami wieloetapowymi i skomplikowanymi". - Stąd rozciągnięcie tych czynności w czasie - powiedział prokurator.

Borkowski przypomniał, iż według zeznań członków grupy porywaczy, w trakcie przyjęcia w domu Krzysztofa Olewnika, czyli tuż przed jego uprowadzeniem, na teren posesji co najmniej dwa razy miał wchodzić Wojciech Franiewski, szef grupy i organizator porwania - w tym czasie pozostali członkowie grupy ukrywali się na polu kukurydzy, znajdującym się od frontu domu, po drugiej stronie drogi.

- Istotnym jest odpowiedź na pytanie, czy w domu Krzysztofa Olewnika był ktoś, kto mógł współpracować z porywaczami - podkreślił Borkowski.

Czynności procesowe związane z odtworzeniem zdarzeń w domu Krzysztofa Olewnika, które bezpośrednio poprzedzały jego porwanie, prokuratorzy gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej rozpoczęli już trzy tygodnie temu. Obecnie mają być one kontynuowane.

Co wydarzyło się tamtego dnia?

W lipcu 2009 r. ekipa gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej z udziałem Jacka K. przeprowadzała w domu Krzysztofa Olewnika w Drobinie odtworzenie zdarzeń związanych z jego porwaniem. Czynności te miały zweryfikować wiarygodność zeznań Jacka K.

Wcześniej, w lutym 2009 r. Jackowi K., przez wiele lat przyjacielowi Krzysztofa Olewnika, gdańska prokuratura apelacyjna postawiła zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz współudziału w jego porwaniu i przetrzymywaniu. Jacek K. był na przyjęciu w domu Krzysztofa Olewnika w noc przed uprowadzeniem. Zjawił się też pierwszy na miejscu po porwaniu, o czym powiadomił telefonicznie ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika.

W listopadzie 2007 r. Włodzimierz Olewnik, zeznając przed płockim Sądem Okręgowym podczas procesu w sprawie porwania i zabójstwa jego syna, relacjonował m.in., iż o tym, że "coś stało się" z Krzysztofem, dowiedział się rano po uprowadzeniu - właśnie od Jacka K. Opowiadał, iż nie mógł dodzwonić się do syna i postanowił zadzwonić do jego wspólnika. Ten przekazał mu informację, że także nie może skontaktować się z Krzysztofem. Zaproponował, że pojedzie do jego domu. Gdy z progu zobaczył krew, zadzwonił do Włodzimierza Olewnika, który natychmiast zjawił się na miejscu.

Jak zeznał na procesie Włodzimierz Olewnik, gdy dotarł do domu syna, okazało się, iż razem z Krzysztofem Olewnikiem zniknął również samochód BMW, należący do Jacka K. Przyznał, że obaj wspólnicy często wymieniali się samochodami i przed porwaniem Krzysztof Olewnik korzystał z auta pożyczonego od Jacka K. Zeznając przed sądem Włodzimierz Olewnik zastanawiał się, w jaki sposób sprawcy porwania uruchomili samochód, gdyż miał on oryginalny, skomplikowany system zabezpieczeń. Krytycznie odniósł się wtedy do sugestii, iż sprawcy mogli sami uruchomić auto, polegając na wskazówkach Krzysztofa.

Po porwaniu Krzysztofa Olewnika sprawcy, żądając okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak porwany nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy Krzysztof Olewnik został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.

Proces w tej sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.

Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo. W celi olsztyńskiego aresztu w czerwcu 2007 r. powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Umorzone śledztwo w sprawie jego śmierci zostało wznowione w marcu tego roku. Na początku kwietnia 2008 r., już po ogłoszeniu wyroku, w podobny sposób w płockim Zakładzie Karnym popełnił samobójstwo Kościuk. W styczniu 2009 r. w celi tego samego więzienia znaleziono powieszonego Pazika. Okoliczności śmierci Kościuka i Pazika w dwóch odrębnych śledztwach bada nadal ostrołęcka prokuratura okręgowa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)