Ministrze, daj na mundurek
61 tysięcy uczniów w naszym województwie nie stać na mundurek szkolny - wyliczyło Śląskie Kuratorium Oświaty. Takiej liczby nikt się nie spodziewał. Oznacza to, że krytykowany od miesięcy pomysł ministra edukacji Romana Giertycha będzie kosztował budżet państwa znacznie więcej niż się spodziewano. Tylko w województwie śląskim na tekstylną rewolucję trzeba będzie wydać ponad 3 mln zł. Tyle będzie kosztowało dofinansowanie do mundurków dla najbiedniejszych dzieci.
W Żarnowcu wnioski o pomoc złożyła ponad połowa uczniów, w Zabrzu, Chorzowie i Mysłowicach co piąty. Na Zachodzie mundurki fundują sobie szkoły elitarne, a nasze masówki do nich nie należą. Dlatego uważam, że jednolite stroje powinny być sprawą rodziców, nie państwa - uważa Joachim Otte, wiceprezydent Chorzowa.
W Rudzie Śląskiej woleliby te pieniądze przeznaczyć na dodatkowe posiłki dla dzieci lub podwyższyć kwotę przeznaczoną na pomoc materialną. Reforma jest bardzo droga, tymczasem mundurek zniszczy się po kilku miesiącach i rodzice będą musieli kupić następny, ale już za własne pieniądze. Obawiam się, że nikt nie będzie ich mógł do tego zmusić - mówi Adam Dudek, dyrektor Miejskiego Zarządu Obsługi Placówek Oświatowych.
Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia wolałby synowi kupić coś wartościowszego niż mundurek. Mój syn jest w gimnazjum - mówi nam. Mógłby za te pieniądze wybrać się na koncert lub pójść do kina. Szkoda pieniędzy na rzecz, w której będzie niechętnie chodził.
Od września mundurki szkolne będą obligatoryjne we wszystkich szkołach podstawowych i gimnazjach. Sejm zatwierdził ten pomysł kilka miesięcy temu. Minister Giertych obiecał wtedy, że najbiedniejsi uczniowie dostaną po 50 zł. Muszą jednak spełnić kryterium socjalne. Zgodnie z ustawą o opiece społecznej dochód na głowę nie może przekraczać 351 zł, jeżeli ta kwota będzie wyższa, mundurek trzeba będzie kupić we własnym zakresie - tłumaczy Piotr Zaczkowski, rzecznik Śląskiego Kuratorium Oświaty. Małgorzata Goryl z Katowic ma trójkę dzieci w wieku szkolnym i kłopoty finansowe. Dlatego stara się o obiecane przez Giertycha dofinansowanie. Jeśli nie dostanę tych pieniędzy na pewno nie kupię mundurków, bo nie będziemy mieli co do garnka włożyć - mówi.
Kłopoty finansowe doskonale rozumieją dzieci. 12-letnia Sara, córka Małgorzaty uważa, że wielu rodziców nie stać na realizację reformy mundurkowej. Dyskutujemy o tym z koleżankami i kolegami. Wszyscy uważają, że są w życiu ważniejsze rzeczy. To bardzo drogi pomysł - uważa Sara.
Kuratorium oświaty poinformowało, że 61 tysięcy uczniów nie stać na mundurek, co stanowi 15% w skali województwa. Najgorzej jest w gminie Żarnowiec, gdzie wnioski o dofinansowanie złożyło 56% oraz w powiatach częstochowskim, lublinieckim, bielskim i żywieckim. Krytycznie jest w szkołach specjalnych. W powiecie cieszyńskim o dofinansowanie stara się 80% a w będzińskim 47%.
W naszej szkole socjalny mundurek musi dostać co drugi uczeń. Mam nadzieję, że te pieniądze się znajdą - martwi się Czesław Grabowski, dyrektor szkoły podstawowej w Żarnowcu.
Do września zostało niewiele czasu, dlatego szkoły próbują obniżyć koszty reformy do minimum. Zamówimy zwykłe kamizelki. Ale i tak uważam, że w naszej szkole nie są one konieczne. My tu nie mamy problemów z agresją i gołymi pępkami - mówi Iwona Karoń, dyrektorka żarnowieckiego gimnazjum.
Kiedy pojawią się pieniądze z ministerstwa? W kuratorium twierdzą, że 10 lipca na konto Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego ma wpłynąć 2,6 mln zł. Zabraknie 500 tys. zł, czyli prawie tyle, ile ministerstwo zamierza wydać na kampanię promocyjną strojów i zakup billboardów zachęcających uczniów do noszenia mundurków. Pozostałe pieniądze dostaniemy w sierpniu, bo do tego czasu zostaną zweryfikowane wnioski o dofinansowanie - twierdzi Zaczkowski. Wtedy jednak może się okazać, że nie wszystkie rodziny kwalifikują się do pomocy społecznej.
Katarzyna Piotrowiak