Ministrowie w rządzie Francji chodzą na kursy antyseksizmu
Ministrowie w nowym, socjalistycznym rządzie Francji uczęszczają na antyseksistowskie zajęcia, z prezentacjami ilustrującymi tworzenie stereotypów, niestosowny język oraz z dobrymi radami, jak unikać gaf.
Te godzinne zajęcia, obejmujące również taką tematykę, jak dysproporcje płacowe między płciami i przemoc domowa, zafundowała kolegom szefowa nowo utworzonego Ministerstwa ds. Praw Kobiet, rzeczniczka rządu Najat Vallaud-Belkacem.
Jak pisze Reuters, zajęcia z antyseksizmu są częścią starań o wykorzenienie seksizmu z polityki "w kraju z tradycją, która pozwala ignorować okazjonalne molestowanie kobiet-podwładnych przez mężczyzn u władzy".
Ministrowie wręcz uwielbiają te zajęcia - twierdzi Reuters, powołując się na anonimowe źródło we francuskim rządzie. Podobno nie brakuje im pomysłów na realizowanie w praktyce wszystkiego, czego się nauczyli.
Socjalistyczny prezydent Francois Hollande po raz pierwszy w historii Francji zadbał o równowagę płci w swoim rządzie. We francuskim parlamencie pań jest 27 proc; po poprzednich wyborach było ich tylko 19 proc. Jednak seksizm pozostaje problemem - pisze Reuters, przypominając m.in. o "zaczepnych gwizdach", którymi deputowani powitali minister ds. terytoriów i mieszkalnictwa Cecile Duflot, która pojawiła się w parlamencie w kwiecistej sukience do kolan.