Ministrowie siedzą na walizkach
Ustępujący gabinet będzie pracował
przynajmniej jeszcze przez kilka tygodni. 19 października, podczas
pierwszego posiedzenia nowego Sejmu, premier Marek Belka poda rząd
do dymisji. Już po raz drugi, bo premier pierwszy raz złożył
dymisję w maju, tylko wtedy prezydent jej nie przyjął - pisze
"Rzeczpospolita".
Tym razem Aleksander Kwaśniewski przyjmie dymisję i powierzy Markowi Belce wykonywanie obowiązków do momentu zaprzysiężenia nowego gabinetu. A to zapewne nastąpi dopiero po drugiej turze wyborów prezydenckich.
Ministerialni urzędnicy nie boją się zmiany ekipy, bo przeżyli już niejedną. Ale szefowie resortów siedzą na walizkach. - To z założenia był rząd przejściowy. Dwukrotnie uzyskiwaliśmy wotum zaufania w Sejmie. Praca w stanie zawieszenia nie jest dla nas niczym niezwykłym - mówi wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka. - Niektórzy z moich dyrektorów sami mówili, że jestem już dwudziestym którymś ministrem zarządzającym tym resortem.
Minister polityki społecznej mówi, że w resorcie nie podejmuje się już żadnych kontrowersyjnych decyzji. - Przygotowujemy zaległe rozporządzenia. Nie chcemy też zostawić następcom pustych szuflad, dlatego kończymy pracę nad projektami ustaw m.in. o emeryturach pomostowych i o spółdzielniach socjalnych. Słyszałam, że na moje miejsce przyjdzie Tadeusz Cymański, znam jego wrażliwość społeczną i dlatego mam nadzieję, że skorzysta z naszych propozycji - mówi minister Jaruga-Nowacka.
W resorcie infrastruktury również praca toczy się w normalnym tempie.
- Oczywiście nie podpisuję już żadnych decyzji, które mogłyby być uznane za kontrowersyjne, i nie dokonuję zmian personalnych- mówi Krzysztof Opawski, szef resortu.
Jaruga-Nowacka nie musi się martwić o to, co będzie robiła po zakończeniu pracy w rządzie. Zdobyła mandat poselski z listy SLD, podobnie jak trzej inni ministrowie rządu Marka Belki: Jerzy Szmajdziński, szef MON, Ryszard Kalisz, minister spraw wewnętrznych i administracji i Jacek Piechota, minister gospodarki i pracy.
Krzysztof Opawski wróci do pracy w banku, w którym pracował, zanim został ministrem. Do działalności naukowej wraca dwóch ministrów - profesorów. Adam Daniel Rotfeld, szef MSZ, ma pracować w jednym z instytutów zajmujących się problematyką międzynarodową. (PAP)