Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia sprawę niebezpiecznych strzykawek
W Ministerstwie Zdrowia kierownictwo Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych wyjaśnia, dlaczego w szpitalach znalazły się zabrudzone strzykawki.
01.08.2007 | aktual.: 01.08.2007 13:21
Według "Dziennika", skażone strzykawki jednorazowe mogły trafić do 150 szpitali i przychodni w całej Polsce. Przez pół roku ani producent, ani dystrybutor, ani prokuratura nie ostrzegli o zagrożeniu.
"Dziennik" napisał, że dopiero we wtorek, po pytaniach gazety, producent poinformował o wycofaniu serii strzykawek z rynku.
Strzykawki wyprodukowane przez firmę Becton Dickinson były zabrudzone resztkami owadów i czarnym pyłem. Według gazety, ich użycie mogło spowodować u pacjentów nawet sepsę i zgon. Partia, w której znalazły się skażone strzykawki, mogła liczyć kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Nie wiadomo, ile z nich trafiło do placówek służby zdrowia. Według "Dziennika", skażone strzykawki pochodziły z serii 0607186, 06022444, 0603266 i 0607297.
W grudniu problem odkrył szpital w Radomiu, który zamówił ich około 60 tysięcy. Zanieczyszczone strzykawki odesłano producentowi, a kilka przekazano prokuraturze. Powołani przez nią biegli dopiero 20 lipca wydali opinię potwierdzającą, że strzykawki były zanieczyszczone.