Ministerstwo Skarbu szuka zysku w prywatyzacji uzdrowisk
Tylko jedno z dolnośląskich uzdrowisk będzie
prywatyzowane. To najmniejsze, w Przerzeczynie-Zdroju. W rękach
Ministra Skarbu zostaną te największe i najbardziej dochodowe.
Jednak ich szefowie nie płaczą z tego powodu. Bo do nich ma trafić
około 300-400 milionów złotych pochodzących ze sprzedaży
pozostałych kurortów - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
26.02.2007 | aktual.: 26.02.2007 10:37
Na prywatnego właściciela liczyło Szczawno-Zdrój i uzdrowiska kłodzkie. Nie na darmo pierwsze odwiedzał znany biznesmen Jan Kulczyk, drugie szejkowie arabscy. Wiedzieli, że na leczeniu i rehabilitacji w sanatoriach można dobrze zarobić.
Opublikowana lista ministra skarbu nie pozostawia złudzeń. Do sprzedaży przeznaczono niewielkie kurorty. Takie jak te w Przerzeczynie-Zdroju, gdzie skarbem są źródła siarczkowe, którymi leczone są nerwobóle, schorzenia pourazowe, choroby reumatyczne i osteoporoza. O podziale uzdrowisk zadecydowała kondycja finansowa. Te najatrakcyjniejsze, państwo zostawiło sobie. Te, w których przychody wahają się od trzech do 8 milionów złotych, sprzeda.
W tej chwili nie chciałbym jeszcze mówić o planach Ministerstwa Skarbu, bo dopiero na początku marca spotkam się z jego przedstawicielami- informuje Wiesław Surma, prezes uzdrowiska w Przerzeczynie -Zdroju.
Wiadomo jednak, na przykładzie Nałęczowa, jedynego sprywatyzowanego do tej pory uzdrowiska w Polsce, że Przerzeczyn może liczyć na prawdziwy rozkwit. Nałęczów odwiedzają goście z USA, Japonii i całej Europy. Właściciel jest zobowiązany rok w rok inwestować w uzdrowisko. Dzięki temu ciągle ono się rozwija. To samo może czekać i maleńki Przerzeczyn, który leży na drodze z Dzierżoniowa do Kudowy-Zdroju.
Ale na prywatyzacji mają skorzystać wszyscy. To ważna wiadomość, bo nasze sanatoria cierpią na brak pieniędzy na nowe inwestycje przez co tracą gości, szczególnie tych z zagranicy - podkreśła "SPGW". (PAP)