Ministerstwo pracy dyskryminuje kobiety
Zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa pracy
i polityki społecznej wszystkie firmy, rekrutując pracowników mogą
ich pytać czy mają dzieci i w jakim wieku - czytamy w "Gazecie
Wyborczej".
Znowelizowany w 2004 roku kodeks pracy określa jasno, że podczas rekrutacji pracodawca ma prawo pytać wyłącznie o imię, nazwisko, imiona rodziców, datę urodzenia, adres do korespondencji, wykształcenie i przebieg dotychczasowego zatrudnienia. Tymczasem wrocławski urząd miejski kandydatom do pracy każe wypełniać ankietę z pytaniami o liczbę dzieci i datę ich urodzenia. A to - podkreśla gazeta - jest niezgodne z prawem.
Nasz kwestionariusz pochodzi z obowiązującego rozporządzenia ministra pracy - tłumaczy dyrektor wydziału personalnego wrocławskiego Urzędu Miasta Anna Wetulani-Misiewicz.
Wiceminister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska mówi dziennikowi: Boże, to od nas wyszło? Przecież pytania o rodzinę są niedozwolone. Wiadomo, że kobietom, szczególnie z małymi dziećmi, trudno znaleźć pracę.
Kluzik-Rostkowska wyjaśnia, że przy nowelizacji kodeksu zmieniono rozporządzenie o prowadzeniu rekrutacji, ale zapomniano o wzorze kwestionariusza osobowego. To niedopatrzenie poprzedniej ekipy - uważa wiceminister.
O błędzie ministerstwa nie wiedział m.in. wrocławski Urząd Miasta i niezmiennie prosił kandydatów do pracy o dostarczenie kwestionariusza dokładnie według wzoru z rozporządzenia.
Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni na stronie będzie właściwy wzór kwestionariusza. Sytuacja jest kuriozalna, bo okazuje się, że samo ministerstwo dyskryminuje kobiety - mówi Kluzik-Rostkowska.
Nowy kodeks pracy daje prawo do ubiegania się o odszkodowanie osobom, które poczuły się dyskryminowane podczas rekrutacji - przypomina "Gazeta Wyborcza". (PAP)