PolskaMinister skarbu: nie jestem hamulcowym

Minister skarbu: nie jestem hamulcowym

Nie jestem hamulcowym prywatyzacji. Ja po prostu uważam, że prywatyzacja także powinna służyć wzrostowi gospodarki i rozwojowi gospodarczemu Polski - powiedział w "Salonie Politycznym Trójki" nowomianowany minister skarbu Wojciech Jasiński.

Minister skarbu: nie jestem hamulcowym

16.02.2006 | aktual.: 16.02.2006 12:30

Hamulcowy prywatyzacji - tak piszą o Panu dzisiejsze gazety, a w budżecie zapisano 5,5 mld z prywatyzacji w tym roku. To skąd je Pan weźmie?

- Że piszą, że jestem hamulcowym, to nie znaczy, że jestem.

A jest Pan, czy nie jest Pan?

- Ja po prostu uważam, że prywatyzacja także powinna służyć wzrostowi gospodarki, rozwojowi gospodarczemu Polski. Dotychczas bywało z tym różnie. Ja temu także dawałem wyraz.

Ale w wywiadzie grudniowym dla "Gazety Wyborczej" mówił Pan, w Polsce prywatyzację prowadzono za szybko, w związku z tym uważam, że z prywatyzacją nie ma się co spieszyć, nie należy też pozbawiać państwa kontroli nad tym, co się będzie w spółkach działo.**

- Tak. I to potwierdzam. Za szybko w stosunku do tego, jakie efekty zapowiadano, że prywatyzacja ma być remedium na wszelkie bolączki i nie była.

Będzie Pan prywatyzować. Znajdzie Pan 5,5 mld. Gdzie?

- Będę musiał szukać tych pieniędzy. Wiem, że według projektów zgłoszonych dotychczas, a ja mogę mówić tylko o tym, co dotychczas wypracowanych koncepcjach. Te pieniądze są przewidziane w energetyce.

Ale różnie bywa z energetyką. Pamiętam jak LPR mówiła, że wyjdzie z koalicji jeśli minister skarbu sprywatyzuje Dolną Odrę.

- Wiem o tym. Ale i niezależnie od tego, od zdania LPR także i w kołach rządowych są różne koncepcje co do tego i będę się chciał temu przyjrzeć. Tutaj nie ma zdecydowanych decyzji. Ja będę chciał wszystkie argumenty za i przeciw rozważyć.

Ale Panie ministrze, będzie te 5,5 mld z prywatyzacji czy nie?

- Obowiązkiem ministra jest wykonywać jest wykonywać ustawy i trzeba dążyć do tego, aby była.

Ale jeszcze nie wiadomo skąd weźmiemy te pieniądze?

- Tak też można powiedzieć, można próbować szukać pieniędzy także z dywidend. Chociaż i tutaj też są tacy, którzy mówią, że pieniądze się powinno zostawiać na rozwój. Pewnie tak, ale z drugiej strony, wiadomo, jeśli przyjąć, że państwo jest właścicielem, no to właściciele także po to zakładają przedsiębiorstwa, żeby mieć z nich dochód, a nie żeby rozwój przedsiębiorstwa był dobrem samym w sobie. Tzn. przedsiębiorstwo powinno się rozwijać, ale to nie powinno też być tak, że nawet z tych przedsiębiorstw, które w zasadzie funkcjonują dobrze, dobrze się mają, żeby właściciel nie miał żadnych dochodów.

Ma Pan już słynną listę Jarosława Kaczyńskiego z nazwiskami kandydatów do spółek skarbu państwa?

- Ja tej listy nie mam. Ale będę chciał ją mieć. Uważam, że profesorowie ekonomii z SGH, ich udział w radach nadzorczych może być równie potrzebna jak obecność praktyków.

A konkursy Panie ministrze?

- Ależ oczywiście, że będziemy chcieli. Premier wczoraj już w czasie rozmowy przed objęciem stanowiska, mówił, że jest już przygotowana komisja, która będzie będzie robiła postępowanie kwalifikacyjne. Chociaż problem z profesorami to jest wydaje się tak, jak profesorowie choćby prawa mają prawo być adwokatami, tak chyba trzeba przyjąć, że profesorowie ekonomii mają dostateczne uprawnienia, wiedzę, do tego, żeby oprócz innych zasiadać wśród członków rady nadzorczej.

A pana Piotra Wojciechowskiego z Nafty Polskiej Pan odwoła?

- Ja przede wszystkim od dość dawna mówiłem o tym, że Naftę Polską trzeba zlikwidować. Trzeba to zrobić, moim zdaniem, możliwie szybko. Nie jest to sprawa najważniejsza w tej chwili. Pan Wojciechowski - ja osobiście go nie znam. Będę chciał decyzję w tym kierunku poprowadzić, o którym mówiłem.

- Jak się zlikwiduje, nie trzeba będzie odwoływać.

- Nie będzie trzeba odwoływać.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)