Minister obrony USA Chuck Hagel: oczekujemy od Turcji dostępu do bazy przy granicy z Syrią
Minister obrony USA Chuck Hagel powiedział, że Waszyngton oczekuje od Turcji pomocy wojskowej m.in. w postaci zapewnienia dostępu do tureckiej bazy lotniczej Incirlik oraz udziału w szkoleniach oraz doposażaniu umiarkowanych sił walczących w Syrii.
Hagel poinformował, że przedstawiciele USA rozmawiali na ten temat z władzami Turcji w tym tygodniu. Rzeczniczka Departamentu Stanu Jennifer Psaki podała w komunikacie, że na początku przyszłego tygodnia dyskusje mają być kontynuowane w Ankarze na szczeblu wojskowym.
Odnosząc się do pomysłu Ankary w sprawie utworzenia strefy buforowej na granicy turecko-syryjskiej, Hagel oświadczył, że "nie jest on obecnie aktywnie rozważany".
Ankara zaproponowała utworzenie takiej strefy w celu ochrony ludności przed walkami m.in. o miasto Kobane przy granicy syryjsko-tureckiej. O Kobane (Ajn al-Arab), które jest trzecim kurdyjskim miastem w Syrii, toczą się walki między kurdyjskimi bojownikami a dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS). Miasto to jest też bombardowane z powietrza przez siły międzynarodowej koalicji kierowanej przez USA.
W samej Turcji trwają protesty Kurdów, którzy zarzucają Ankarze bezczynność w obliczu możliwego przejęcia Kobane przez islamistów. Według tureckich władz kurdyjscy bojownicy są powiązani z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), której bojownicy od trzech dekad walczą z władzami Turcji o większą autonomię.
Także nowy sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg powiedział w czwartek po spotkaniu z szefem tureckiej dyplomacji Mevlutem Cavusoglu, że kwestia utworzenia strefy nie jest omawiana.
W ubiegłym tygodniu turecki parlament zdecydowaną większością zaaprobował projekt rządowej rezolucji zezwalającej tureckiej armii na interwencję zbrojną przeciwko dżihadystom Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Projekt zezwala również zagranicznym żołnierzom na stacjonowanie na terytorium Turcji i używanie jej baz wojskowych w celu zwalczania IS.
W Ankarze panuje jednocześnie przekonanie, że interwencja przeciwko IS wzmocni reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada, przeciwko któremu od marca 2011 rebelia; biorące w niej udział frakcje od tego czasu znacznie się zradykalizowały.