Minęło 35 lat od historycznego gestu kanclerza Brandta
Mija 35 lat od historycznego gestu kanclerza RFN, Willy Brandta, który uklęknął przed pomnikiem ofiar getta warszawskiego. W samym środku zimnej wojny niemiecki polityk, przebywający podczas dyktatury hitlerowskiej na emigracji, przeprosił wymownym gestem za zbrodnie, jakich dokonali jego rodacy na Żydach. Wizjonerstwo czy przesada – zastanawiała się niemiecka prasa po geście Brandta.
07.12.2005 | aktual.: 07.12.2005 15:23
Według ankiety przeprowadzonej przez tygodnik Der Spiegel zaraz po wizycie Brandta w Warszawie 41 procent Niemców oceniło wydarzenie spod pomnika pozytywnie, a aż 48 procent pytanych stwierdziło, że kanclerz przesadził. Konserwatywne środowiska miały ponadto za złe Brandtowi, że nie tylko dał przyzwolenie dla uznania przez RFN granicy na Odrze-Nysie.
Przeciwnicy gestu Brandta na różne sposoby uzasadniali swoje oburzenie. Pojawiły się nawet uwagi natury religijnej (klękać można tylko przed Bogiem)
, mimo iż sam kanclerz do osób religijnych nie należał. Skąd wiecie przed kim klękałem – odpowiadał Brandt, a jego przeciwnicy ripostowali: przed Układem Warszawskim.
Prasa próbowała dociec, czy gest ten był zręcznie zaplanowany przez kanclerski sztab. Brandt przyznał później, że dostrzegał potrzebę uczynienia jakiegoś istotnego symbolu, jednak 30 sekund ciszy spędzonych na asfaltowych i przemoczonych deszczem schodach pomnika było impulsem chwili o kolosalnych konsekwencjach dla pojednania polsko-niemieckiego i niemiecko-żydowskiego. Wydarzenie to wpisało się do mozolnego procesu budowania mostów między Polakami i Niemcami, w który zaangażowani byli ludzie z różnych warstw społecznych oraz Kościoły.
Gest Brandta był spektakularnym, ale przy tym autentycznym wyrazem pokory i odwagi. Stał się ikoną historii pojednania, człowieka z człowiekiem.