Minął termin usunięcia plakatów z wyborów parlamentarnych
Minął termin usunięcia przez
komitety wyborcze plakatów i haseł kandydatów, którzy startowali w
wyborach parlamentarnych. Ordynacja wyborcza do Sejmu przewiduje,
że "plakaty, hasła wyborcze i urządzenia reklamowe" powinny
zniknąć najpóźniej w 30. dniu po głosowaniu.
Z informacji korespondentów PAP wynika, że w wielu miastach jeszcze po południu można się było natknąć na pozostałości po kampanii wyborczej do parlamentu. Jeśli komitety wyborcze nie dotrzymają 30-dniowego terminu, to będą najpierw wzywane przez samorząd, a potem służby porządkowe usuną plakaty, przy czym komitety będą musiały za te prace zapłacić.
Młodzież Wszechpolska poinformowała, że przeprowadza w całej Polsce akcję usuwania materiałów wyborczych Ligi Polskich Rodzin. Do usuwania plakatów zachęca także inne komitety wyborcze.
Konrad Bronisławski z Młodzieży Wszechpolskiej podał, że w samej Warszawie rozwieszonych było kilka tysięcy plakatów LPR. Jak dodał, część z nich została zniszczona przez warunki atmosferyczne, więc tych do usunięcia nie ma już wiele. Akcję usuwania plakatów wyborczych w stolicy przeprowadza kilkudziesięciu Wszechpolaków.
Podlaski poseł PiS Roman Czepe, który na ulicznej konferencji prasowej w Białymstoku sam usunął swój plakat wyborczy (wcześniej w kampanii sam rozwieszał swoje plakaty), proponuje karać osoby, których wizerunki są na plakatach. Według niego potrzebne są zmiany w prawie, polegające na kierowaniu do sądu grodzkiego wniosków o ukaranie, bo może wtedy zmobilizuje to komitety do sprzątania na czas i ograniczy bałagan na ulicach.
Jak powiedział szef sztabu PiS w okręgu krakowskim Paweł Nowak, zgodnie z ogólnopolską dyspozycją za sprzątanie plakatów odpowiadali sami kandydaci i ich sztaby. Dziś widziałem jeszcze plakat jednego z nowych posłów, ale po telefonicznej interwencji myślę, że już został usunięty - powiedział.
Kandydaci PO albo zawierali umowy na plakatowanie ze specjalistycznymi firmami, które są właścicielami powierzchni reklamowych, i wtedy te firmy odpowiadały za usunięcie plakatów, albo robili to na własną rękę. W krakowskim sztabie PO zapewniono, że wszystkie plakaty zostały już uprzątnięte.
Komendant Straży Miejskiej w Białymstoku Stefan Sochański powiedział, że straż nie karze komitetów wyborczych mandatami. Zbiera natomiast informacje, gdzie i czyje plakaty jeszcze wiszą, i informacje te przekazuje do zarządcy dróg. Na tej podstawie gmina będzie sama usuwać materiały reklamowe i kosztami obciążać komitety wyborcze. Jest już wydane specjalne zarządzenie w tej sprawie - poinformował rzecznik prezydenta Białegostoku Tadeusz Arłukowicz. Przyznał, że nie ma danych, ile pieniędzy miasto wydało przy okazji poprzednich wyborów na usuwanie powyborczych plakatów, bo zajmują się tym różne wydziały urzędu miejskiego, ale przyznaje, że powyborcza "makulatura" to jest problem.
W Krakowie sprzątanie przebiega sprawnie, na ulicach tylko sporadycznie można się natknąć na pozostałości kampanii wyborczej. W Gdańsku reporterzy PAP widzieli jeszcze po południu pojedyncze plakaty.
Rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku Mariusz Kowalik powiedział, że o niesprzątniętych plakatach strażnicy informują najpierw urząd miejski, który upomina dane komitety wyborcze o obowiązku usunięcia plakatów. Jeśli to nie skutkuje, magistrat wynajmuje firmę, która na koszt sztabu wyborczego zdejmuje ogłoszenia wyborcze.
Plakaty i hasła wisiały także w Lublinie. Np. w centrum miasta, na ulicznych latarniach, można było zobaczyć plakaty Ligi Polskich Rodzin, niektóre częściowo pozaklejane komercyjnymi ogłoszeniami.
Władze Lublina nie są zadowolone ze sztabów partyjnych. Mamy pretensje do wszystkich po trochu, bo jeszcze sporo śladów po kampanii pozostało. Od środy straż miejska będzie upominać i grozić mandatami - powiedział Mirosław Kalinowski z biura prasowego lubelskiego urzędu miasta.