PolskaMin. gospodarki morskiej zgadza się i rozkłada ręce

Min. gospodarki morskiej zgadza się i rozkłada ręce


Minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki zgadza się z krytyczną opinią rybaków na temat złej działalności rządu w zakresie rybołówstwa. Zgadza się i... bezradnie rozkłada ręce.

Min. gospodarki morskiej zgadza się i rozkłada ręce
Źródło zdjęć: © Naszemiasto.pl

01.08.2006 | aktual.: 01.08.2006 08:29

Wiechecki tłumaczy, że Departament Rybołówstwa znajduje się w strukturach Ministerstwa Rolnictwa, kierowanego przez ludzi zwiazanych z Samoobroną. Zaś jego partia, czyli LPR, odpowiada "na razie" za Ministerstwo Gospodarki Morskiej. Podczas poniedziałkowego spotkania z Wiecheckim Romualda Białkowska, dyrektor władysławowskiego Szkunera, przypominała, że teraz powinny zapadać najważniejsze decyzje, m.in. w sprawie podziału unijnych pieniędzy na rybołówstwo i odszkodowań dla rybaków za okres ochronny na dorsze.

- Liczę, że departament taki po zmianach ustawowych powstanie w moim Ministerstwie Gospodarki Morskiej- mówił Rafał Wiechecki. - Decyzje powinny jednak zapadać właśnie teraz, a ja nie chcę brać odpowiedzialności za resort rolnictwa, którym nie kieruję - dodał. Grzegorz Hałubek, szef Związku Rybaków Polskich, złożył wniosek (wcześniej pismo to trafiło już do wicepremiera Leppera), aby powołać komisję rządową, która zajęłaby się zbadaniem, czy nie zaniża się ilości ryb na Bałtyku i sprawdzi, kto odpowiada za zniszczenie polskiej floty rybackiej. - Mamy pełne ładownie, a słyszymy, że są puste - mówił Grzegorz Hałubek. - Chcemy, by zgodnie z prawdą Bałtyk uznano za żyzne morze, które daje wiele ryb. Rybacy chcą poznać winnych wprowadzania w błąd Unii Europejskiej na temat ryb i doprowadzenia do zezłomowania floty rybackiej.

- Tego procesu nie da się zawrócić - przyznawał Rafał Wiechecki. - Negocjacje z Brukselą o pieniądze na sektorowy program operacyjny już się zakończyły. Można co roku walczyć o limity połowowe i długość okresu ochronnego na dorsze, na unowocześnienie jednostek pływających. Ale floty zachodnich państw zostały zmodernizowane, nie jest więc niestety w interesie Unii wspieranie modernizacji naszych jednostek. - W pana gestii jest jednak ograniczenie wymagań wobec szyprów, którzy muszą mieć po kilka bezsensownych certyfikatów i uprawnień. Tymczasem szyprowie z zachodnich jednostek, wpływający do naszych portów, legitymują się np. tylko prawem jazdy - grzmiał Grzegorz Hałubek, pokazując ministrowi stos dokumentów, które musi mieć szyper. Są to świadectwo operatora radiotelefonu, certyfikat obserwatora radarowego, kurs indywidualnych technik ratowniczych, przeszkolenie udzielania pierwszej pomocy, książeczka żeglarska, dyplom szypra i inne.

- W większości krajów rybołówstwo jest w strukturach ministerstwa rolnictwa - przyznaje Kazimierz Rotta z Helu. - Ale sprawa dokumentów i szkoleń, za które musimy płacić co kilka lat duże pieniądze, jest do załatwienia przez szefa resortu morskiego od zaraz. Rybacy w kuluarach przyznawali nam, że nie spodziewali się niczego po wizycie ministra, któremu przecież na razie nawet nie podlegają. - Ale dobrze, że przynajmniej chce nas słuchać. Może się czegoś nauczy - mówili. - Odradzano mi nawet spotkania z rybakami, ponieważ nic im, póki co - nie mogę praktycznie załatwić- przyznawał szczerze minister. - Ale się spotykam.

Na spotkaniu samorządowców i zarządców interesowała przyszłość portów. Minister Wiechecki wyraził opinię, że grunty w portach powinny należeć tylko do Skarbu Państwa lub gmin. W kwestii zarządu nad portami i przystaniami morskimi szef resortu liczy na przedłożenie mu przez lokalne społeczności projektów kompromisowych rozwiązań, które rząd mógłby zatwierdzić.

Krzysztof Miśdzioł
Roman Kościelniak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)