PolskaMiłosierdzie gminy

Miłosierdzie gminy



Najmniejsza suma anulowanego podatku to 31,6 zł. Dwa lata temu za korzystanie z drewnianego kiosku powinien był zapłacić ją Piotr Zabawa. To 81-latek, kombatant wojenny, który od ponad 30 lat prowadzi zakład szewski przy ul. Dobrej.

Miłosierdzie gminy

– Mała suma? Niech się pani nie dziwi, że prosiłem o jej anulowanie, skoro zarabiam dziennie zaledwie 4 złote – tak skomentował on pomoc gminy. Ale ze zwolnień skorzystali też giganci finansowi. Na liście jest m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, którego właścicielem jest gmina Wrocław.

– Dopiero teraz udało się znaleźć podstawy prawne, dzięki którym możemy zaprezentować tę listę – tłumaczył wczoraj Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Dopiero wczoraj ujawnił on listę osób i firm, którym gmina umorzyła zaległości podatkowe wobec miasta za lata 2001 i 2002. – Firmy nie mogą mieć pretensji. Każdy, kto korzysta z publicznych pieniędzy traci anonimowość – powiedział prezydent. Rekordowy pod względem wysokości anulowanych podatków był rok 2002. – Umorzenia opiewają na 2 mln 800 tys. zł – twierdzi Marcin Urban, zastępca dyrektora wydziału podatków i opłat we wrocławskim magistracie. – W tym czasie skorzystało z nich 91 podmiotów gospodarczych. Gmina „zaoszczędziła” nieco w 2001 r. Wtedy umorzyła przedsiębiorcom zaledwie 1 mln 483 tys. zł. Łaskawym okiem spojrzała na zaledwie 41 firm. – Na decyzję o tym, co zrobić z długiem, wpływ miała sytuacja ekonomiczna przedsiębiorcy – komentuje Maciej Bluj, od dwóch lat skarbnik miasta. – Urząd decydował się umorzyć podatki tylko wtedy, gdy w grę wchodziła
upadłość firmy albo zwolnienia pracowników.

Komu łatwiej

O tym, komu anulowano najmniejszy podatek, już napisaliśmy. Ale ze zwolnień skorzystali też giganci finansowi. Na tej liście jest m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, którego właścicielem jest gmina Wrocław. – Takie zwolnienie uzyskaliśmy trzy lata temu i objęło trzy miesiące. Tylko za styczeń wyniosło ono czterysta pięćdziesiąt tysięcy złotych. W lutym i marcu kwota była nieco wyższa – twierdzi Monika Czarnecka, rzeczniczka MPWiK. – Wtedy groziła nam utrata płynności finansów spółki albo konieczność podniesienia cen za wodę i ścieki. Powód? W 2001 roku podatkiem od nieruchomości zostały objęte sieci wodno-kanalizacyjne, wcześniej z niego zwolnione. Upiekło się też Aspie (prawie 120 tys. zł w 2002 roku), Polarowi (prawie 338 tys. zł. w 2002 roku) i Targpiastowi (ponad 112 tys. zł w 2002 roku). – W tym czasie zmienialiśmy siedzibę z tej przy ul. Krzywoustego na nową przy ul. Obornickiej – mówi Jolanta Turowska, prezes tej ostatniej firmy. – Wtedy też gmina wycofała swe udziały, a my
zostaliśmy bez możliwości zaciągnięcia kredytów. Groziła nam upadłość i przetrwaliśmy tylko dzięki pomocy gminy. Magistrat pomagał też placówkom medycznym. Szpitalowi im. Marciniaka w ciągu dwóch lat umorzył prawie 200 tys. złotych, szpitalowi przy ul. Kamieńskiego – prawie 300 tys. zł, placówce przy pl. 1 Maja – blisko 140 tys. zł. – Przy naszym wielomilionowym zadłużeniu każda kwota ma ogromne znaczenie dla działalności szpitala – twierdzi Marek Nikiel, dyrektor „Marciniaka”. – Cenimy sobie taką pomoc.

Już nie ukryją

W porównaniu ze swoimi poprzednikami prezydent Rafał Dutkiewicz to wręcz sknera. W ubiegłym roku podarował firmom niespełna 400 tys. zł, a w tym roku – tylko 108 tys. zł. – Zabroniłem urzędnikom pochopnego umarzania podatków – chwali się aktualny prezydent. To postawa godna pochwały, tyle że nie do końca zależna wyłącznie od dobrej woli prezydenta. Od czerwca tego roku obowiązuje bowiem ustawa o pomocy publicznej, która ogranicza możliwość udzielania ulg podatkowych przez samorządy. – Jeśli przekroczy ona równowartość stu tysięcy euro, to trzeba konsultować ją z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz instytucjami Unii Europejskiej – twierdzi Marcin Urban, zastępca dyrektora wydziału podatków i opłat urzędu miejskiego. Jest także inny powód. Od kilku miesięcy obserwuje się wzrost gospodarczy a więc firmom lepiej się powodzi. – Przedsiębiorcy, których firmy działają bez zarzutu, nie mają po co do nas przychodzić – podkreśla Maciej Bluj. – Żadnych ulg sobie nie załatwią. Trudno się dziwić skoro podatki
od nieruchomości czy środków transportu stanowią aż dwadzieścia procent wszystkich wpływów do kasy miejskiej.

Agata Ałykow

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)