PolskaMiller utajni własny raport ws. katastrofy?

Miller utajni własny raport ws. katastrofy?

Do sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych wpłynął przygotowany w MSW pilny projekt zmian w prawie do informacji publicznej. Jeden z jego punktów może posłużyć jako wytrych do utajnienia przed opinią publiczną raportu komisji Millera ws. katastrofy smoleńskiej. – Ta zbieżność nie jest przypadkowa – twierdzi prof. Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Stanu.

Miller utajni własny raport ws. katastrofy?
Źródło zdjęć: © PAP

19.07.2011 | aktual.: 20.07.2011 12:49

Na projekt zmiany ustawy o dostępie do informacji publicznej pierwsi uwagę zwrócili członkowie stowarzyszeń, którzy alarmują, że w ten sposób Platforma Obywatelska chce dokonać zamachu na zasadę jawności i prawo do informacji.

Projekt przygotowany przez resort Jerzego Millera to 36 stron. Problem pojawia się już w artykule 1, a konkretnie pkt 5. Ma on otrzymać brzmienie:

„Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych, z wyjątkiem prawa do informacji publicznej, o którym mowa w art. 5a, które podlega ograniczeniu w zakresie określonym w tym przepisie”.

Kluczowy jest więc punkt 5a, w którym czytamy m.in:

„Art. 5a. 1. Prawo do informacji publicznej w zakresie stanowisk, opinii, instrukcji lub analiz sporządzonych przez lub na zlecenie Rzeczypospolitej Polskiej (...) podlega ograniczeniu do czasu odpowiednio dokonania ostatecznego rozstrzygnięcia, złożenia oświadczenia woli w procesie gospodarowania mieniem, ostatecznego zakończenia postępowania lub zawarcia umowy międzynarodowej, ze względu na ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa”.

– Wiele wskazuje na to, że te przepisy przygotowywane są w związku z publikacją raportu komisji Millera. Mam nadzieję, że z własnej inicjatywy zajmie się tym rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. Jeśli tak się nie stanie, to wystosuję do pani rzecznik pismo w tej sprawie – mówi „Gazecie Polskiej” mecenas Stefan Hambura, pełnomocnik prawny kilku rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

Tajemniczy punkt 5a

Proponowaną przez MSWiA zmianą dostępu do informacji publicznej zbulwersowana jest także sędzia Trybunału Stanu Krystyna Pawłowicz, profesor nadzwyczajny na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

– Ten przepis to prawniczy bełkot. Tak nie można formułować prawa. Wprowadza kompletną niepewność, kiedy dany przepis działa, a kiedy nie. Udzielenie informacji będzie uzależnione od zakończenia różnego rodzaju postępowań i umów, ale co to znaczy „ostatecznego zakończenia”. W rozumieniu prawa różnych krajów ma różne znaczenie. Jeśli w Polsce, to jakiego postępowania? Prokuratorskiego czy sądowego? To może trwać latami – mówi „Gazecie Polskiej” prof. Pawłowicz. – To jest przepis, który nie ogranicza, ale w istocie odcina od informacji publicznej. A art. 61 konstytucji mówi wprost, że obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne.

Zaskoczony jest również poseł PiS Jarosław Zieliński, wiceprzewodniczący Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, która ma zająć się projektem.

– Będziemy niezwykle ostrożnie i podejrzliwie patrzeć na ten projekt, który w bardzo szybkim trybie na koniec kadencji próbuje się przeprowadzić. Zapis jest bardzo ogólny i różnie można go interpretować. Gdyby przeszedł w tym brzmieniu, rzeczywiście ktoś mógłby się powoływać na ten punkt, uzasadniając brak publikacji raportu Millera – wyjaśnia poseł Zieliński, który zadeklarował złożenie wniosku o wysłuchanie stowarzyszeń obawiających się, że propozycja MSWiA uniemożliwi dostęp do informacji publicznej. – To jest bardzo dobry pomysł. Jeśli są osoby zaniepokojone sytuacją, to powinny mieć prawo do przedstawienia swoich argumentów, obaw. Powinniśmy bowiem ułatwiać dostęp do informacji publicznej, a nie utrudniać i ograniczać.

Prof. Krystyna Pawłowicz zwraca uwagę na jeszcze jeden wątek. – W tym przypadku wyłączono reguły konstytucji. Ograniczenia mogą być wyłącznie ze względu na ochronę wolności i praw innych. Zakończenie postępowania jest taką wartością? Albo podpisywanie umowy? Ten przepis powoduje, że piętrowo ograniczane są prawa i doprowadza do subiektywnej interpretacji. To coś niesamowitego. Sam sposób wprowadzenia zmiany pod względem techniki legislacyjnej jest fatalny. I narusza zasadę jawności życia publicznego – twierdzi sędzia Trybunału Stanu, która nie ma wątpliwości, że projekt MSWiA jest spowodowany aktualną sytuacją. – Trzeba logicznie ocenić, czemu ma służyć taka zmiana. Jest to przygotowanie do powstrzymania publikacji najważniejszych dokumentów. A który jest teraz najważniejszy? Oczywiście raport komisji Millera. Ta zbieżność nie jest przypadkowa. Później usłyszymy, że my bardzo chcemy opublikować raport, ale Rosjanie nie zakończyli postępowania, a punkt 5a niestety nie pozwala nam ujawnić dokumentu.

Kto się boi raportu?

Kontrowersyjny projekt MSWiA skierowano do sejmowej komisji z zaleceniem przedstawienia sprawozdania do 29 lipca 2011 r. Dokument traktowany jest jako „pilny”, a jego ekspresowe wprowadzenie w życie zapowiedział 13 lipca sam premier Tusk. „Projekt ustawy o dostępie do informacji publicznej jest już fizycznie w drodze do Sejmu. Będę namawiał marszałków, aby potraktowali ten projekt jako pilny, tak aby możliwe było jego przyjęcie jeszcze w tej kadencji parlamentu” – powiedział szef rządu.

Dlaczego premier tak bardzo spieszy się z projektem, który – tak się akurat składa – ogranicza publiczny dostęp do raportu Millera ws. katastrofy smoleńskiej?

Publikacja raportu jest niewygodna dla rządzących z kilku względów. Przede wszystkim część dotycząca przygotowań do lotu i zabezpieczeń wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku obnaża karygodne błędy i zaniechania osób z rządu. Nagłośnienie tych fragmentów raportu przez opozycję mogłoby poskutkować przedwyborczym spadkiem notowań PO i spowodować kilka dymisji, m.in. w MON i MSZ. Jak się dowiedzieliśmy, wyjść na jaw miałby np. claris skierowany (prawdopodobnie 13 kwietnia 2010 r.) z resortu spraw zagranicznych do Moskwy, dotyczący zgody na badanie katastrofy smoleńskiej na podstawie załącznika 13 do konwencji chicagowskiej (MSZ nie chciało odpowiedzieć na nasze pytania w tej sprawie).

(...)

Grzegorz Broński, Grzegorz Wierzchołowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)