Miller nie rozważa możliwości podania się do dymisji
Premier Leszek Miller nie rozważa
możliwości podania się do dymisji. Zdecydowanie sprzeciwia się też
wprowadzeniu czwartej, 50-procentowej skali w podatku dochodowym od osób
fizycznych (PIT) - poinformował w programie I TVP "Gość
Jedynki".
18.10.2003 | aktual.: 18.10.2003 19:15
"Jeżeli chodzi o inicjatywę, żeby zwiększyć podatek do 50%, ja się temu zdecydowanie sprzeciwiam. To nie jest uzgodnione z rządem, to jest przejaw radosnej twórczości, która ma miejsce w Parlamencie" - powiedział Miller.
Dodał, że podatki muszą być obniżane, by zachęcać "przedsiębiorczych obywateli" do inwestycji i utrwalić wzrost gospodarczy.
Podczas drugiego czytania w Sejmie projektu nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT)
posłanka SLD Anna Filek zgłosiła dwie poprawki zmierzające do wprowadzenia czwartego progu podatkowego. Pierwsza poprawka zakłada wprowadzenie 45%, a druga 50% progu. Pod koniec poprzedniego tygodnia Komisja Finansów Publicznych pozytywnie zaopiniowała drugą poprawkę zmierzającą do wprowadzenia 50-procentowego podatku.
Premier Miller przyznał w sobotniej rozmowie w TVP, że program racjonalizacji wydatków publicznych przygotowany przez wicepremiera Jerzego Hausnera jest "trudny i wymaga odwagi i wyobraźni". Wyraził również "głęboką wiarę", że większość jego koleżanek i kolegów z SLD poprze ten program, mając na względzie przyszłość, a nie notowania Sojuszu.
Szef rządu oświadczył, że zdecydowanie nie zgadza się z wypowiedzią przewodniczącego Sojuszu na Podkarpaciu Krzysztofa Martensa, który stwierdził, że program Jerzego Hausnera "jest dobry dla Polski lecz zabójczy dla SLD". Leszek Miller powiedział, że jest taką wypowiedzią zawstydzony, gdyż sugeruje ona, iż interes SLD jest ważniejszy niż dobro Polski.
Premier zapowiedział, że będzie walczył ze wszystkimi w szeregach SLD, którzy uważają, że interes Sojuszu można postawić ponad interesem kraju. Dodał, że nieetyczne postępowanie części członków Sojuszu, zrażające do ugrupowania część elektoratu, rodzi konieczność zmiany oblicza partii, czemu ma służyć - jak powiedział premier - weryfikacja członków ugrupowania.
Odpowiadając na zarzuty ekonomistów, przytoczone przez dziennikarza TVP - że program racjonalizacji powinien być wdrożony dwa lata temu - Miller odpowiedział, że przed dwoma laty rząd borykał się z "potężną dziurą budżetową. Trzeba było ratować państwo polskie przed bankructwem finansów publicznych i nie mieliśmy wzrostu gospodarczego". Zdaniem premiera, program można realizować tylko wtedy, kiedy gospodarka wchodzi na ścieżkę rozwoju gospodarczego, "a to jest właśnie ten moment" - powiedział.
Premier nie obawia się, że Polska zostanie sama w walce o nicejski system głosowania w Konstytucji Europejskiej. "Radzę wszystkim, żeby nie przejmować się różnymi spekulacjami. Długo rozmawiałem z premierem Hiszpanii - Aznarem. Umówiliśmy się, że w listopadzie spotkamy się w większym gronie kilku ministrów.(...) Nie widzimy powodów, dla których dobre rozwiązanie w Traktacie Nicejskim miałoby być zburzone i będziemy tę myśl prezentować w dalszych pracach" - zapewnił.
16 i 17 października premier Miller uczestniczył w szczycie Unii Europejskiej w Brukseli, który był częścią konferencji międzyrządowej poświęconej unijnej konstytucji. Na tej konferencji głównym postulatem Polski jest utrzymanie systemu ważenia głosów, przyjętego w Traktacie Nicejskim. Takie stanowisko prezentuje również Hiszpania.