ŚwiatMiliony dolarów za miejsce na liście wyborczej

Miliony dolarów za miejsce na liście wyborczej

Od dwóch do siedmiu milionów dolarów kosztuje miejsce na partyjnych listach wyborczych przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami parlamentarnymi na Ukrainie - informują ukraińskie media cytując wypowiedź szefa Komitetu Wyborców Ukrainy (KWU) Ihora Popowa dla
ukraińskiej sekcji Radia Swoboda.

05.08.2005 | aktual.: 05.08.2005 15:41

W marcu 2006 roku wybory na Ukrainie będą przeprowadzone zgodnie z systemem proporcjonalnym. Oznacza to, że wyborcy będą głosować na listy partyjne, a nie na pojedynczych kandydatów.

Cena za miejsce na liście wyborczej kształtuje się w zależności od rankingu danej partii i od zamożności osoby, która chce na taką listę trafić - powiedział rzecznik KWU Ołeksandr Czernenko.

Popow opowiedział w Radiu Swoboda o przypadku pewnego kijowskiego urzędnika, który za miejsca na liście wyborczej partii Wiktora Juszczenki - Związek Ludowy "Nasza Ukraina" - dla siebie i dla swego syna miał zapłacić 14 mln dolarów.

Tetiana Mokridi, rzeczniczka szefa Rady Politycznej "Naszej Ukrainy" Romana Bezsmertnego, odpowiadając na zarzuty Popowa o kupowaniu miejsc stwierdziła, że partia ta nie układała jeszcze list wyborczych. Zapewniła również, że listy kandydatów "Naszej Ukrainy" będą tworzone na jasnych i przejrzystych zasadach

Rzecznik KWU wyjaśnił natomiast, że w kupowaniu miejsc na listach przodują biznesmeni, dla których uzyskanie mandatu deputowanego stanowi dodatkowe gwarancje bezpiecznego prowadzenia działalności gospodarczej. Na Zachodzie o interesy biznesu w parlamencie walczą lobbyści. U nas przedsiębiorcy muszą bronić się sami - powiedział.

Z trafieniem na listę nie mają problemów popularni politycy, ani znane w społeczeństwie osoby. Partie same o nich walczą, często również za pomocą pieniędzy - podkreślił Czernenko.

Ilko Kuczeriw, szef kijowskiej fundacji Demokratyczne Inicjatywy, wspierającej rozwój demokracji i społeczeństwa obywatelskiego, twierdzi, że również słyszał o procederze kupowania miejsc. Niestety jest to wina nieprzejrzystego systemu finansowania partii na Ukrainie - powiedział.

Oczywiście nie można mówić, że wszystkie miejsca są sprzedawane, ale i tak wielu wartościowych polityków z powodu braku pieniędzy na listy wyborcze może nie trafić - uważa Kuczeriw.

Jarosław Junko

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)