Milicja zwolniła Pisalnika
Białoruska milicja zatrzymała przed południem Andrzeja Pisalnika, bliskiego współpracownika Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków nieuznawanej przez białoruskie władze. Otrzymał on zakaz opuszczania kraju.
Pisalnik rano, korzystając z autostopu, wyruszył z Grodna do Mińska. W okolicach miasteczka Skidel - 20 km na wschód od Grodna - auto zostało zatrzymane i polskiego aktywistę poproszono o przejście do samochodu milicyjnego, który zawiózł go na posterunek do Grodna. Tam pojawiła się urzędniczka z biura paszportowego, która anulowała w paszporcie Pisalnika pieczątkę zezwalającą na wyjazdy za granicę. Następnie został on zwolniony.
Pisalnik wybierał się na Ukrainę, skąd w piątek miał lecieć do Kazachstanu jako dziennikarz na wybory prezydenckie. Obecnie, jak twierdzi, na wybory nie może już pojechać. Milicja poszukiwała Pisalnika w Grodnie już w środę.
Dzisiejsza decyzja o anulowaniu pieczątki ma związek ze sprawą donosu dyrektora Domu Polskiego w Szczuczynie. Wiktor Bogdan twierdzi, że Andrzej Pisalnik wraz z kilkoma innymi członkami Związku Polaków groził mu pobiciem. Działacze zaprzeczają zarzutom i twierdzą, że chcieli jedynie wyjaśnić kwestię finansowania Domu.
Anulowana pieczątka uniemożliwia oficjalny wyjazd z Białorusi. Jednak można wyjechać nieoficjalnie za granice poprzez Rosję, gdyż na białorusko-rosyjskiej granicy nie ma kontroli paszportowej. Na Białorusi paszport jest jednocześnie dowodem osobistym.