ŚwiatMilicja rozpędziła demonstrację w Mińsku

Milicja rozpędziła demonstrację w Mińsku

Białoruska milicja rozpędziła niewielką demonstrację przeciw prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence, która trzeci dzień z rzędu zebrała się w stolicy Białorusi, Mińsku.

Milicja rozpędziła demonstrację w Mińsku
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

20.10.2004 | aktual.: 20.10.2004 19:45

Zgromadzeni na Placu Październikowym młodzi ludzie z opozycyjnych, niezarejestrowanych organizacji młodzieżowych "Zubr" (Żubr) i "Młody Front" protestowali przeciw sfałszowaniu niedzielnych wyborów i referendum pozwalającego Łukaszence sprawować funkcję prezydenta praktycznie dożywotnio.

Demonstranci ustawili się na Placu Październikowym w szereg i rozwinęli duże transparenty z napisami: "Co będzie dalej, zadecydujemy my", "Możesz spędzić całe życie w dyktaturze, jeśli pozostaniesz miękki i słaby".

Niektórzy z demonstrantów mieli przyczepione na piersiach kartki: "Głosowałem przeciw - i co? Zabijesz nie?". Inni nieśli portrety Anatola Lebiedźki, lidera Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, który został dotkliwie pobity podczas protestu dzień wcześniej.

Akcja na początku miała spokojny przebieg. Milicja wzywała przez megafon do rozejścia się i groziła konsekwencjami za udział w niedozwolonej manifestacji. Po pewnym czasie podjechały dwa milicyjne autobusy, do których wciągnięto kilku demonstrantów. Po półtorej godzinie pozostali rozeszli się do domów.

Białoruska opozycja, która nie ma wątpliwości, że Łukaszenka sfałszował wyniki wyborów parlamentarnych i referendum, demonstrowała już w poniedziałek i we wtorek.

Środowa demonstracja była mniej liczna niż poprzednie, w których uczestniczyło kilkaset osób. Zdaniem komentatorów jest to m.in. rezultat wsadzenia do aresztu najbardziej aktywnych liderów opozycji.

Z drugiej strony przedstawiciele "starszej" opozycji, reprezentujący partie polityczne z koalicji Piątka Plus, zapowiedzieli zmianę strategii: mają nie wzywać ludzi do demonstracji, aby "nie narażać ich na represje".

Te wiece nie zmienią sytuacji. Nowe protesty doprowadzą tylko do nowych ofiar. Właśnie dyskutujemy nad naszą nową strategią i taktyką - zapowiedział na konferencji prasowej Siergiej Kaliakin z Białoruskiej Partii Komunistów.

Białoruska telewizja pokazała tylko migawki z protestów, sugerując, że demonstracje są inspirowane i finansowane z zagranicy.

Według oficjalnych wyników, do parlamentu Białorusi nie wybrano ani jednego kandydata opozycji, a prezydent uzyskał przeszło 77- procentowe poparcie dla swego projektu zmian w konstytucji.

Misja obserwatorów OBWE uznała, że wybory "w znacznym stopniu" nie spełniły norm demokratycznych, a "władze białoruskie nie zdołały zapewnić podstawowych warunków dla tego, by wola narodu była podstawą sprawowania rządów".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)