Milewicz: nie zastanawiałem się, czy ryzykuję życie
Waldemar Milewicz, znany dziennikarz TVP,
zginął rano w Iraku. Według różnych informacji, ekipę TVP
30 km od Bagdadu ostrzelano z broni maszynowej albo jej samochód
wjechał na minę. "Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy ryzykuję swoje życie.
Kiedy coś się dzieje, muszę tam być"- powiedział Waldemar
Milewicz w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w lutym 2000 roku.
07.05.2004 | aktual.: 07.05.2004 14:12
Wraz z Milewiczem zginął algierski współpracownik TVP Mounir Bouamrane. Od 1993 roku był montażystą w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Wyjazd do Iraku był jego pierwszym wyjazdem z ekipą telewizyjną w rejon konfliktu zbrojnego. W piątek w Iraku ranny został też jadący wraz z polską ekipą operator Jerzy Ernst.
"Dziwny jest ten świat"
Milewicz zasłynął jako reporter wojenny. Od wielu lat tworzył reportaże z dotkniętych wojnami i katastrofami zakątków świata m.in. z Bośni, Czeczenii, Kosowa, Abchazji, Ruandy, Kambodży, Somalii, Etiopii, a ostatnio także z Iraku. "Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy ryzykuję swoje życie. Kiedy coś się dzieje, muszę tam być" - powiedział Waldemar Milewicz w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w lutym 2000 roku.
W ostatnim czasie reportaże Milewicza nadawano w programie "Dziwny jest ten świat" w Programie 1 TVP. W 2004 widzowie mieli okazję obejrzeć jego materiały m.in. z dotkniętej trzęsieniem ziemi Turcji oraz z Madrytu po marcowym zamachu terrorystycznym.
"Bałem się nieraz, ale bardziej po fakcie, niż w trakcie rozgrywającego się dramatu. Wtedy najlepiej wyłączyć wyobraźnię. Strach paraliżuje. Nie zastanawiam się nad tym, co może się ze mną stać, tylko w jaki sposób dotrzeć na miejsce i zrobić materiał filmowy, nagrać korespondencję. To moja praca" - mówił dziennikarz.
"Bo nikt inny nie chce jechać"
Waldemar Milewicz urodził się 20 sierpnia 1956 roku w Dobrym Mieście. Ukończył studia na wydziale psychologii. W Telewizji Polskiej pracował od 1981 roku. Najpierw w Naczelnej Redakcji Dzienników Telewizyjnych, a następnie w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Od 1991 roku był publicystą redakcji zagranicznej "Wiadomości". W telewizji zajmował się także problematyką integracji europejskiej i bezpieczeństwa na naszym kontynencie. Docierał z kamerą wszędzie tam, gdzie działo się coś dramatycznego, gdzie cierpieli ludzie.
Waldemar Milewicz był laureatem wielu prestiżowych nagród, m.in. przyznanej przez Johns Hopkins University w Waszyngtonie za reportaż "Czeczenia - 6 dni wojny", nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich za cykl reportaży z wojny domowej w Ruandzie, Polskiego Pulitzera w kategorii news - za cykl reportaży z Kosowa i strajku górników w Rumunii. Z okazji 50-lecia TVP otrzymał Krzyż Kawalerski.
W 1999 roku Akademia Telewizyjna uznała Milewicza za "najwyżej cenionego dziennikarza", przyznając mu "Wiktora". "Największą satysfakcją dla mnie jest fakt, że wiem, iż to co robię, naprawdę jest potrzebne, że dzięki pracy w miejscach, do których dotrzeć trudno, przekazuję prawdę, której nikt przede mną nie ujawnił; najczęściej szalenie dramatyczną, bo przecież docieram do miejsc, gdzie toczą się wojny, a wokół mnóstwo bólu i cierpienia. Z listów, telefonów i rozmów wiem, że widzowie czekają na te informacje i cenią je sobie. Ta świadomość jest dla mnie ważna" - powiedział wówczas Milewicz.
W grudniu 2000 r. otrzymał nagrodę Grand Press, przyznaną przez miesięcznik "Press", za najlepszy reportaż telewizyjny. W następnym roku ten sam miesięcznik uznał go za Dziennikarza Roku. Doceniono jego "profesjonalizm i promowanie światowych standardów dziennikarstwa oraz przestrzeganie etycznych zasad zawodu". Zapytany wtedy, dlaczego jeździ w niebezpieczne rejony odpowiedział: "Bo nikt inny nie chce jechać".
Kolejnym wyróżnieniem, tym razem przyznanym przez telewidzów, było zdobycie Telekamery 2002 w kategorii publicystyka.