Miłego Halloween!
Cóż komu szkodzą małe diabelskie różki, czy wampirze ząbki. W zeszłym roku do moich drzwi zapukało pięć wystrzałowych czarownic. Smukłe nastolatki w czarnych ciuszkach, z wiedźmowatym makijażem i malutkimi halloweenowymi gadżetami. Przyszły porwać mego syna na spacer. Wyglądały naprawdę pięknie.
31.10.2003 14:36
Przenikanie się kultur w naszej globalnej wiosce jest nieuchronne. Żadne zakazy nie pomogą. Jak ma przeniknąć to i tak przeniknie. Może z czasem mieć inny charakter. Nie wszystko się przecież Polakom podoba. Nie zachwycamy się, jak Amerykanie, kostiumami w stylu - okrwawione zwłoki, czy ciało odarte ze skóry. Tak samo, jak nie podobał się nam w średniowieczu niemiecki wizerunek Chrystusa z ciałem pokrytym setkami ran.
Święto Zmarłych od zawsze służyło opanowaniu strachu przed nieznaną mocą, która zabrała nam najbliższych. Nasi przodkowie, aby udobruchać duchy składali im ofiary, przynosili dla zmarłych jadło. Gdyby tylko się ich bali, to przekupywaliby duchy złotem, ale jadło świadczyło też o miłości do zmarłych. Choć raz do roku nakarmić ich, sprawić im przyjemność.
Czy naszym najbliższym, którzy już od nas odeszli, milej jest, gdy wspominamy ich z uśmiechem na ustach? „Pamiętacie jak Babcia śmiesznie mówiła 'Szląsk' zamiast Śląsk”, jak „Dziadek wywijał hołubce, żeby nas rozśmieszyć, gdy leżeliśmy chorzy”. Jestem pewna, że nie chcieliby, byśmy ze smutną twarzą wspominali to, że zmarli w chorobie lub ile się nacierpieli przed śmiercią.
Biorąc z młodych przykład nałożyłam dziś czarno-fioletowe ubranko, fioletowawy makijaż i poczułam się o wiele weselej. Mam nadzieję, że dziadkowie z zaświatów uśmiechają się do mnie. Jutro elegancka, ale bez kolczyków z trupią główką - ruszę na cmentarz, zapalę znicze i powspominam ich ciepło, bo byli wspaniali.
Aneta Balcerkiewicz