Mikrobem w turystę


Co drugiemu Polakowi wyjeżdżającemu na południe grozi zatrucie pokarmowe.

26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 11:17

Ptasia grypa nie jest największym zagrożeniem dla wyjeżdżających za granicę polskich turystów. W każdym samolocie z Afryki co najmniej dwie osoby są zakażone pasożytem wywołującym malarię. Prawie połowa urlopowiczów wyjeżdżających na południe Europy, do Afryki i Ameryki Południowej cierpi na zatrucia pokarmowe - ostrzega dr Andrzej Kotłowski, kierownik Zakładu Medycyny Tropikalnej i Epidemiologii Akademii Medycznej w Gdańsku. Co trzeci podróżny cierpi na biegunki wywołane przez wirusy, bakterie lub pasożyty. Coraz częstsze są zachorowania na leiszmaniozę i czerwonkę.

Do zakażenia może dojść nawet podczas wyjazdów do Holandii, Belgii i Estonii, bo groźne mikroby, do niedawna występujące jedynie w tropikach, pojawiają się tam, gdzie dotychczas było im zbyt chłodno. W Danii wiosną zaatakowały zarazki, które przywędrowały z Bałkanów. Dwanaście osób po zjedzeniu sufletu z malinami dostało ostrego nieżytu żołądka i jelit z wymiotami, biegunką i gorączką. Okazało się, że cierpią one na chorobę Roskilde, wywoływaną przez norowirusy, które oprócz zakażeń przewodu pokarmowego mogą powodować kamicę nerkową, zmiany w układzie nerwowym i kostnym. Norowirusem można się zarazić przez kontakt z zakażoną żywnością i wodą, z chorymi osobami lub dotkniętymi przez nie przedmiotami. Norowirus Norwalk wywołał niedawno epidemię na statku "Van Gogh". U ponad stu pasażerów spowodował wymioty i biegunkę. W styczniu ten sam wirus zaatakował 85 osób na pokładzie "Oriany", a rok temu - ponad dwustu pasażerów "Oceany" w czasie rejsu po Morzu Śródziemnym.

Ameba w kąpieli

- Turyści zapominają, że przebywając w dużych skupiskach i korzystając ze zbiorowego żywienia, trzeba zachowywać podwyższone standardy higieniczne - mówi dr Kotłowski. Żywność należy spożywać tylko z lodówki, pić napoje z kapslowanych butelek, często myć ręce, używać tabletek uzdatniających wodę i przez kilka minut moczyć w niej warzywa i owoce przed spożyciem. Takich środków ostrożności przestrzega biznesmen Krzysztof Niezgoda, który pół roku spędza w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a drugie pół w Hiszpanii. - Nawet w Dubaju, gdzie wszyscy używają wody z kranu, pobieranej z Zatoki Perskiej i odsalanej, kupuję wodę butelkowaną - mówi przedsiębiorca.

Monika Florek-Moskal

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)