PolskaMieszkaniec Budapesztu zakochany w polskim dużym fiacie

Mieszkaniec Budapesztu zakochany w polskim dużym fiacie

Toth Zoltan, 38-letni mieszkaniec Budapesztu jest zakochany w starych polskich samochodach. Siedem lat temu kupił sobie warszawę, a od roku jeździ 34-letnim fiatem 125p (zwanym dużym, dla odróżnienia do małego fiata, czyli 126p).

13.08.2007 07:58

Przyjechał nim na zlot pojazdów FSO, który odbył się w weekend w Tuszynie. Liczącą 700 kilometrów trasę pokonał w nieco ponad osiem godzin.

Bardzo lubię polskie samochody, podobnie jak moja dziewczyna, która też kupiła sobie fiata. Mam chrapkę na poloneza, ale byłby to już siódmy samochód, a brak mi przed domem miejsca do parkowania - mówi Toth Zoltan, na co dzień sprzedawca nieruchomości. Moja babcia była Polką, a rodzice jeździli fiatem.

Na zlot przyjechało ponad pięćdziesiąt polonezów i dużych fiatów. Wśród nich był trzydrzwiowy polonez w wersji coupe. Z fabryki wyjechało ich zaledwie pięćdziesiąt.

Te auta o typowo sportowym charakterze trafiały przede wszystkim do ówczesnych dygnitarzy partyjnych. Tym modelem, nieco zmodyfikowanym, ścigał się też w rajdach Marian Bublewicz, wielokrotny mistrz Polski - mówi Tadeusz Tomaszewski, właściciel "poldka" z Konstantynowa Łódzkiego.

Wielbiciele pojazdów FSO cenią je sobie przede wszystkim za prostotę. Nie bez znaczenia jest też cena.

Dużego fiata można dziś kupić za flaszkę wódki. Oczywiście później trzeba zainwestować trochę pieniędzy i czasu - mówi Olek z Warszawy. Konstrukcja auta jest tak prosta, że jak się coś zepsuje, bez problemu można naprawić samemu.

(kd)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)