Mieszkanie w prezencie dla recydywisty
Grzegorz Osyra, prezydent Mysłowic wymyślił autorski program walki z bezdomnością. Rozdaje mieszkania i pieniądze osobom, o których przeszłości nic nie wie. Tymczasem na własne lokum w zasobach komunalnych czeka 5000 rodzin!
17.07.2004 | aktual.: 17.07.2004 09:47
Pokrzywdzonym przez los przyznał w asyście kamer i fotograficznych fleszy mieszkania i pieniądze. Jeden z wyróżnionych to Marek M. recydywista, który ma do odsiedzenia jeszcze 19 miesięcy...
O sukcesie prezydenta trąbiły media. W tym także samorządowa gazeta "Życie Mysłowic", kontrolowana przez prezydenta. Na jej łamach ukazał się wywiad z Markiem M. oraz informacja, że prezydent każdemu z bezdomnych przekazał z własnej kieszeni 1000 zł. - To bzdura. Dostałem tylko 500 zł - mówi Marek M.
Wybraniec prezydenta Mysłowic Grzegorza Osyry, który otrzymał od niego mieszkanie i 500 zł na zagospodarowanie zwiedził 10 zakładów karnych. Ciążą na nim wyroki m.in. za udział w bójkach z użyciem niebezpiecznego narzędzia, uprowadzenie nieletniego oraz rozpijanie nieletniego... Prezydent wymyślił program walki z bezdomnością. I chwała mu za to. Pokrzywdzonym przez los należy się druga szansa. Tyle tylko, że przy tym wszystkim zabrakło odrobiny rozsądku i ostrożności.
- Kiedy przeczytałam w "Życiu Mysłowic" wywiad z moim byłym mężem myślałam, że to jakiś żart! To przestępca, który, jak wyczytałam z akt prokuratorskich ma za sobą co najmniej 16 odsiadek w 10 więzieniach w całym kraju. Mamy syna. On jednak nigdy nie widział ojca. Dopiero niedawno poznał o nim prawdę. Byłemu mężowi odebrano prawa rodzicielskie. W uzasadnieniu sędzia napisał, że Marek ciągle siedzi w więzieniu i prowadzi pasożytniczy tryb życia - mówi Jolanta Wlaźlak z Mysłowic.
W ciągu ostatnich 20 lat z byłym mężem widziała się tylko kilka razy i to tylko na salach rozpraw. Marek M. nie płaci jej alimentów. W sumie zalega z tego tytułu Skarbowi Państwa prawie 30 tys. zł. Także jego druga żona ściga go przez komornika z tytułu niezapłaconych alimentów na drugiego syna.
Marek M. obecnie także powinien znajdować się za kratami. Do odsiedzenia pozostało mu 19 miesięcy. Został jednak urlopowany z powodów zdrowotnych. Ma chore serce.
- Nie rozumiem dlaczego się czepiacie?! Prezydent chciał tylko pomóc bezdomnym. Ten program jest szlachetny, bo pozwala ludziom wrócić do normalnego życia. Ten człowiek popełnił w życiu błędy, ale to nie oznacza, że nie należy mu dać szansy. Każdy ma do tego prawo! - grzmiała w mysłowickim magistracie Izabela Gołaszczyk-Sobczyk, rzecznik prezydenta Osyry.
Pani rzecznik przyznała, że przy poszukiwaniu kandydatów brano pod uwagę dwa kryteria: bezdomność i to, żeby bezdomny miał stały dochód. Przyznała także, że nie sprawdzono kandydatów pod kątem karalności i prezydent tak naprawdę nie wiedział komu przyznaje mieszkania. Jolanta Wlaźlik twierdzi, że po opublikowaniu wywiadu z byłym mężem udała się do redakcji "Życia Mysłowic" z prośbą o opublikowanie jej listu. Mocno krytykowała w nim decyzję prezydenta Osyry. Redakcja odmówiła zamieszczenia listu.
- Byłam tam kilkakrotnie. Autor tekstu powiedział, że byłego męża przyprowadził mu osobiście prezydent Osyra i kazał mu przeprowadzić z nim wywiad. Dziennikarz tłumaczył się, że musiał wykonać polecenie. Spotkałam się także z redaktorem naczelnym. Powiedział mi, że list nie zostanie opublikowany. Usłyszałam tam także, że jestem zazdrosna o to, że były mąż dostał mieszkanie i opluwam prezydenta z zemsty, a tymczasem on nie ma obowiązku sprawdzać, komu przyznaje mieszkanie.
Naczelny "Życia Mysłowic" wyjechał do Iraku, a pełniąca jego obowiązki na Słowację. Rzecznik prezydenta twierdzi, że p.o. naczelna "jest tam służbowo". W jej imieniu zapewnia jednak, że list zostanie opublikowany w całości lub fragmentach i nieprawdą jest, że samorządowa gazeta odmówiła jego publikacji.
- To nieprawda. Wyraźnie usłyszałam, że nie opublikują "takich bzdur na temat pana prezydenta". Zupełnie tego nie rozumiem. Przecież gazeta jest samorządowa, a ja jestem mysłowiczanką, czyli m.in. to ja finansuję jej wydawanie - podkreśla Jolanta Wlaźlak.
"Życie Mysłowic" doniosło triumfalnie, że prezydent Osyra każdemu z bezdomnych mężczyzn oprócz mieszkania dał także z własnego portfela po 1000 zł na zagospodarowanie się. - Jakie 1000 zł? - dziwi się Marek M. - Dostaliśmy po 500 zł. To oczywiście i tak bardzo dużo. Jestem za to wdzięczny prezydentowi. W końcu mam własne mieszkanie. Odremontowałem je razem z kolegą. Brakuje jeszcze mebli, ale powoli zaczyna to nie najgorzej wyglądać.
Czy wraz z listem Jolanty Wlaźlik ukaże się sprostowanie, dotyczące wysokości kwoty, jaką obdarował bezdomnych prezydent Osyra?
Komentarz
Pomoc bezdomnym to zajęcie jak najbardziej chwalebne. Bez względu na to, czym w przeszłości "zasłużył się" Marek M., ma prawo do szansy na lepsze życie. Jednak prezydent rozdający mieszkania powinien mieć świadomość komu pomaga. A gdy niechlubna przeszłość obdarowanego wychodzi na jaw, nie należy jej ukrywać z obawy o splamienie dobrotliwego oblicza szlachetnego darczyńcy.
A tak na marginesie 500 zł z kieszeni prezydenta na jednego bezdomnego to i tak piękny gest. Po co więc podwajać tę kwotę na łamach "Życia Mysłowic"?
Aldona Minorczyk-Cichy