Polska"Mieszkańcy Podlasia nie chcą być królikami doświadczalnymi"

"Mieszkańcy Podlasia nie chcą być królikami doświadczalnymi"

Próbuje się na przykładzie tej obwodnicy [obwodnicy Augustowa] prowadzić politykę krajową i traktować Podlasie jak poligon doświadczalny, to wielu mieszkańców Podlasia nie chce być królikami doświadczalnymi w takim eksperymencie. I myślę, że to jest na pewno takie odwrócenie się od polityki [niska frekwencja w referendum], ale z drugiej strony też taka czerwona kartka dla tych, którzy manipulują, bo wiadomo było przecież od początku, że to referendum nie ma żadnej mocy wiążącej - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" Waldemar Pawlak, prezes PSL.

"Mieszkańcy Podlasia nie chcą być królikami doświadczalnymi"
Źródło zdjęć: © PAP

21.05.2007 | aktual.: 21.05.2007 13:43

Joanna Lichocka:Według nieoficjalnych wyników wyborów do sejmiku w Białymstoku właściwie niewiele się zmieniło, znów wygrał blok PiS-u i Samoobrony, dostał 47% głosów, 35% głosów dostał blok Platformy Obywatelskiej i PSL-u. To oznacza, że PiS będzie miał razem z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin 15 mandatów, Platforma Obywatelska wraz PSL-em 12 mandatów, 18% dostali radni, który startowali z listy Lewicy i Demokratów, im przypadną 3 mandaty. Czyli jest znowu ten sam pat, ale PiS-u nie udało się pokonać.

Waldemar Pawlak: No właśnie nikt nie wygrał, to znaczy mamy – jeżeliby te wyniki się potwierdziły – dokładnie odtworzenie tego, co było przed wyborami. I to pokazuje też, do czego prowadzi polityka konfrontacji, a jest potrzebna polityka kooperacji i porozumienia. I chyba teraz te 30 osób, które są w sejmiku powinniśmy popracować nad znalezieniem porozumienia może takiego trochę szerszego niż tylko taka próba dzielenia Polski na pół. I tu widać, że potrzebne jest podchodzenie do polityki w taki konstruktywny sposób, żeby szukać porozumienia, a nie tylko podziałów.

No tak, ale to już było...

- To były i były nawet...

Już taki wynik był po jesiennych wyborach i się nie udało znaleźć porozumienia.

- I było nawet w tym sejmiku poprzednim takie porozumienie radnych, które przybliżało do takiego kompromisu, natomiast z tego, co byłem informowany, telefony z centrali zablokowały po stronie PiS-u taką możliwość porozumienia. Może tym razem będzie inaczej.

Czyli to PiS nie chciał żadnego porozumienia szerszego, żeby utworzyć koalicję w sejmiku?

- W ostateczności PiS miał marszałka i ten marszałek był wybrany, gdyby była otwartość na taką poważną dyskusję z innymi ugrupowaniami, a nie tylko podkradanie radnych, bo to było robione metodą takiego podkradania radnych po tym przypadku, że kradzione nie tuczy, i potrzebne jest poważne porozumienie. Myślę, że tym razem do takiego porozumienia dojdzie.

Kogo z kim?

- Mamy w sejmiku podlaskim pięć ugrupowań i wydaje się, że po pół roku straconego czasu na poprawkę wyborów, te pięć ugrupowań ponosi teraz odpowiedzialność za to, aby w najbliższym czasie szybko przystąpić do zorganizowania sejmiku i do działania.

Ale kto z kim powinien przede wszystkim porozmawiać? Czy odtworzyć marzenia o POPiS-ie, czy PiS powinien wyciągnąć rękę do PSL-u?

- Myśmy proponowali różne konfiguracje i wydaje się, że tu w tym przypadku trzeba to zostawić koleżankom i kolegom na Podlasiu, bo oni się tam najlepiej znają i wiedzą, jakie mogą być realne możliwości współdziałania, bo to nie tylko chodzi o formułę polityczną, ale także osób, które w tym uczestniczą. Natomiast na pewno możemy powiedzieć, że w tym realnym sondażu PSL uzyskało ponad 15% mandatów w sejmiku podlaskim. I to jest ten realny głos, który ze strony PSL-u będziemy mogli włożyć w porozumienie na Podlasiu.

To się chyba przekłada na pięć mandatów, prawda?

- Tak, tak.

W związku z tym to by oznaczało, że PSL byłoby gotowe stworzyć taką koalicję z blokiem PiS-u?

- Jeszcze raz powtórzę, że w PSL-u jest daleko posunięta decentralizacja, jeżeli chodzi o sprawy samorządowe. I wydaje się, że w tej sprawie na pewno ważne decyzje będą podejmowali radni, którzy zostali wybrani do sejmiku. Życzę im, żeby tym razem udało się takie porozumienie zbudować i być może trzeba odłożyć trochę trochę zacietrzewienie i próbę dominacji tego czy innego bloku, a poszukać rozwiązania umiarkowanego, takiego, które daje dobrą równowagę. Na pewno PSL jest ugrupowaniem, które dąży do kooperacji i do kompromisu.

Ja dlatego o to pytam, ponieważ politycy w tej kampanii powtórnych wyborów do sejmiku i przy okazji referendum w sprawie Rospudy stworzyli takie wrażenie, że to są bardzo ważne wybory, które mają pokazać albo kompromitację dotychczasowej polityki (tak mówi opozycja), albo z kolei nieskuteczność opozycji, jak mówiła koalicja rządząca. Pytam, ponieważ tam politycy jeździli, uczestniczyli w tej kampanii najważniejsi. I ci najważniejsi chyba będą decydować, co się będzie dalej działo w Białymstoku.

- Mam nadzieję, że to zacietrzewienie takie centralne nie przeniesie się na Podlasie, bo już mieliśmy tam przez to powtórkę wyborów i w zasadzie taki sam wynik, więc dajmy spokój z tymi centralnymi krucjatami na województwa i powinniśmy pozwolić ludziom znaleźć tam dobre rozwiązanie. Bo na przykładzie Rospudy widać też dążenie do takiego konfrontowania społeczeństwa, gdzie z jednej strony podburza się mieszkańców, z drugiej strony stawia się ekologów jako takich wrogów, bo tam nawet PiS miał takie ugrupowanie wypączkowane na tę okoliczność, to znaczy przeciwko „ekoterrorowi”. To pokazuje, jak instrumentalnie ta sprawa była traktowana. Natomiast wynik referendum można było łatwo przewidzieć i taki zresztą jest, że ponad 90% zagłosowało za obwodnicą, bo mieszkańcy mają tam swoje interesy. Natomiast ze strony PSL-u proponowaliśmy takie rozwiązanie kompromisowe, to znaczy „Tiry na tory”. To było zresztą zapowiadane przez obecną koalicję i warto spojrzeć na to też w ten sposób, aby przywracać taki transport
ciężarówek przez kolej, to i kolej będzie miała lepiej, i walory naszego środowiska zostaną zachowane, i drogi będą odciążone. Czyli można poszukiwać rozwiązań kompromisowych, nie wszędzie i nie w każdej sprawie musi być konfrontacja.

90% mieszkańców Augustowa, którzy poszli głosować w referendum, zagłosowało za propozycją obwodnicy takiej, jaką proponuje rząd, ale w Białymstoku już 67% opowiedziało się za tym. Ci w Białymstoku są dalej od Rospudy i niekoniecznie mają – tak jak pan mówi – tam swoje interesy.

- Ale wydaje mi się, że w takiej sprawie naprawdę nie powinniśmy prowadzić do konfrontacji, bo ostatecznie i ekolodzy mają sporo racji w tym, że chcą zachować walory naturalnego środowiska, bo wtedy Polska może być atrakcyjnym krajem w Europie, który daje dobrą ofertę turystyczną, i mieszkańcy też chcą żyć w jakichś przyzwoitych warunkach i niekoniecznie codziennie przemykać się między ciężarówkami. Więc trzeba szukać rozwiązań, które byłyby bardziej kompromisowe, a nie konfrontacyjne.

Ale czy to znaczy, że pan proponuje rezygnację z budowy obwodnicy i tiry na tory?

- Nie, proponuję tylko, żebyśmy podejmowali takie inicjatywy, jak właśnie tiry na tory, to znaczy, żeby wychodzić naprzeciw oczekiwanym interesom ludzi.

Ale to nie rozwiązuje problemu obwodnicy.

- Tak, ale to nie jest problem Augustowa, to jest problem całego kraju, bo gdybyśmy ruch tranzytowy, te ciężarówki przenieśli na kolej, a tak niektóre kraje stosują, to znaczy na przykład Austria czy Szwajcaria, to można by znakomicie odciążyć nasze drogi. I globalnie w skali kraju jakbyśmy policzyli nie tylko fundusze drogowe, ale także to, co mogłaby zarobić kolej, to przypuszczam, że wyszlibyśmy na dobry plus, bo mniej byłoby zanieczyszczeń, mniej byłoby spalin, a kolej mogłaby lepiej sobie funkcjonować i nie byłyby takie obciążone nasze drogi.

W tym referendum i w wyborach była bardzo niska frekwencja – 22% to jest frekwencja w wyborach do sejmiku wojewódzkiego, 25% to jest frekwencja w referendum. Po pierwsze to oznacza, że wynik referendum nie jest wiążący, a po drugie to oznacza, że chyba też jakieś wotum nieufności wobec całej klasy politycznej mieszkańców Białostocczyzny.

- No bo jeżeli w takich sprawach próbuje się nawet na przykładzie tej obwodnicy prowadzić politykę krajową i traktować Podlasie jak poligon doświadczalny, to wielu mieszkańców Podlasia nie chce być królikami doświadczalnymi w takim eksperymencie. I myślę, że to jest na pewno takie odwrócenie się od polityki, ale z drugiej strony też taka czerwona kartka dla tych, którzy manipulują, bo wiadomo było przecież od początku, że to referendum nie ma żadnej mocy wiążącej. Nawet jeżeli by było ponad 30% uczestniczących w głosowaniu, to i tak z punktu widzenia prawa europejskiego nie ma znaczenia i w tej sprawie potrzebne było wcześniej działanie Ministerstwa Ochrony Środowiska i instytucji, które zajmują się tymi sprawami, aby uzgodnić przebieg tej obwodnicy w rejonach Natura 2000 i doprowadzić do takich działań, które byłyby zgodne z prawem europejskim, zgodne z potrzebami ochrony przyrody. To było możliwe do zrobienia.

Bo dochodzi do takich paradoksalnych sytuacji, że u nas główny problem się bierze z takiej opieszałości czy braku działań administracji. Dochodzi do takich sytuacji w innym obszarze, powiem w budownictwie, gdzie dzisiaj łatwiej się wybuduje dom i znajdzie kredyt, niż uzyska wszystkie zezwolenia. (js)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)