Mieszkańcy Krymu demonstrują poparcie dla przyłączenia do Rosji. "Wracamy do domu"
Kilka tysięcy osób wyległo wieczorem na plac Lenina w stolicy Krymu Symferopolu, by zademonstrować swą radość po niedzielnym referendum ws. przyłączenia Krymu do Rosji. Ludzie powiewali setkami flag Rosji, tańczyli i śpiewali.
16.03.2014 | aktual.: 16.03.2014 20:57
"Rosja, Rosja!" - skandował tłum, w którym wiele osób wymachiwało flagami Rosji lub było nimi owiniętych. Rodzice przyprowadzili dzieci, często bardzo małe, które siedząc im na barana trzymały baloniki w kolorach rosyjskiej flagi albo machały chorągiewkami w barwach Rosji lub Krymu (niebiesko-biało-czerwonych). Uśmiechnięci ludzie fotografowali się na pamiątkę na tle rosyjskich flag.
Gdy na wielkim ekranie pojawił się podczas transmisji z centrum prasowego szef komisji Rady Najwyższej Krymu ds. referendum Michaił Małyszew i ogłosił, że głosowanie jest ważne, tłum wydał z siebie gromkie "Hurraaa!".
- Jestem bardzo szczęśliwa, że tak się wszyscy zjednoczyliśmy na Krymie i udało nam się wyrazić swoją wolę, zagłosować za rozwojem i przyszłością i za przyszłością naszych dzieci - powiedziała młoda kobieta z małą dziewczynką. - Moja córeczka ma 5 lat. Myślę teraz o jej przyszłości, żeby żyła w stabilnym, rozwiniętym kraju i otrzymała dobre wykształcenie w języku, w którym będzie chciała mówić.
- Nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak dziś - powiedziała inna kobieta. - To dla nas wielka radość. 23 lata marzyliśmy o tej chwili. Praktycznie byliśmy okupowani - dodaje.
- Szkoda tylko, że wielu naszych bliskich nie dożyło do tej chwili. Moja mama tego nie zobaczy, tata mojej przyjaciółki też - dodaje jej znajoma. - Podarowano nas Ukrainie i nikt nas nie pytał o zdanie. A teraz sami wypowiedzieliśmy swoje zdanie. Po prostu wracamy do domu - mówi kobieta.
Wyniki sondaży prowadzonych przed lokalami wyborczymi i opublikowanych przez separatystyczne władze po zakończeniu referendum wskazują, że 93 procent mieszkańców Krymu odpowiedziało się za przyłączeniem półwyspu do Rosji, a frekwencja wyniosła prawie 80 procent. Pozwolenie na przeprowadzanie sondażu wyborczego otrzymała tylko jedna organizacja - Republikański Instytut Badań Społecznych i Politycznych, o której brak jakichkolwiek informacji w internecie.
Po ogłoszeniu wyników sondażu nieuznawany przez władze w Kijowie premier Autonomii Siergiej Aksjonow zapowiedział, że Krym przyłączy się do Rosji w możliwie najkrótszym czasie. "Zrobimy wszystko bardzo szybko, ale zrobimy to z zachowaniem wszystkich procedur prawnych" - oświadczył.
Referendum bojkotowali Tatarzy krymscy, stanowiący kilkanaście procent ludności półwyspu. Prorosyjskie władze Krymu wskutek tego nie mogły powołać komisji wyborczych w zamieszkanych przez nich osiedlach - podało radio Swoboda. Tak było w Bakczysaraju i jego okolicach, gdzie krymskie władze nie znalazły chętnych do zasiadania w komisjach - przekazał szef bakczysarajskiej rady rejonowej (powiatowej) Ilmi Umerow.